Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

(Ksiądz zawiesza głos, robi długą pauzę). Nie umiem powiedzieć dlaczego. K. W.: Wraz ze stopniowym pękaniem struktur stalinowskiego terroru w połowie lat 50 można było rozpocząć działania na rzecz podjęcia budowy nowego kościoła. Postarajmy się unaocznić, jak ważna to była sprawa. Ks. H. J.: (Uderzając w blat stołu). Absolutnie pierwszorzędna! K. W.: Przyrost ludności... Ks. H. J.: Oczywiście, to sprawa zupełnie naturalna. Po ostatecznym ustaleniu granic parafii w październiku 1949 roku liczyła ona 7,5 tysiąca dusz. W roku 1960 było nas już 10 tysięcy. W końcu lat 70. – 15 tysięcy. Stan techniczny prowizorycznego kościoła stawał się z roku na rok coraz bardziej opłakany, za to wierni byli coraz bardziej skonsolidowani. K. W.: Musimy zdawać sobie również sprawę z tego, że kościół NSPJ obsługuje i w przeszłości również obsługiwał znacznie większą liczbę wiernych, niż liczba jego parafian, a to głównie dzięki centralnemu położeniu, dobrej organizacji, działalności duszpasterskiej. Ks. H. J.: Z całodzienną okazją do spowiedzi, z dzwonkiem w kościele, umieszczonym na pierwszym filarze, wzywającym księdza dyżurnego do konfesjonału. Tak możemy powiedzieć dziś, gdy stoi ta wspaniała świątynia, wznoszona łącznie z wewnętrznym wystrojem i urządzeniem liturgicznym wysiłkiem całej wspólnoty parafialnej przez 10 lat, aż do uroczystej konsekracji w 1966 roku, w Święto Chrystusa Króla. K. W.: Chciałbym zwrócić uwagę, że kościół parafialny taki jak ten, staje się w warunkach rosnącej urbanizacji „kościołem miejskim”, o ponadparafialnej przynależności. Takim kościołem miała stać się w Gdyni już w międzywojniu słynna, niestety tylko z projektu, Bazylika Morska. 25 Ks. H. J.: O tak, tak... miało to być wielkie dzieło o znaczeniu religijnym, ale i symbolicznym, zwłaszcza tu, nad brzegami polskiego morza. K. W.: Bazylika Morska w założeniu poświęcona była przełomowi, jakim stało się odzyskanie niepodległości i odzyskanie morza. Bazylika stanąć miała na Kamiennej Górze, tworząc tym samym akcent architektoniczny w sylwecie miasta. Świątynia według projektu Bohdana Pniewskiego trójmasztowa, zwieńczona układem trzech wież wyrastających na wspólnej nawie oznaczać miała połączenie trzech zaborów. W tej formie zawarty był symbol morskości bazyliki: zamknięty w architektoniczny kształt trójmasztowca. Wizja Bazyliki Morskiej zrosła się w sensie ideowym z Gdynią. Trafić miała do symboliki herbu miasta, jako znak identyfikacyjny, na podobieństwo Wenecji czy Krakowa. Miała być, jak to ujął ksiądz dziekan Teodor Turzyński, proboszcz Bazyliki Morskiej pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny przed poświęceniem kamienia węgielnego: „dziełem boskim wieńczącym dzieło rąk ludzkich tak wspaniale przez budowę portu i miasta Gdyni przez współczesnych Polaków rozwiązane”. Jednakże przeciągające się ustalenia lokalizacji, a także problemy natury finansowej, w końcu wybuch wojny sprawiły, że realizacja idei świątyni – pomnika nie wyszła poza stadium wmurowania w lipcu 1934 roku kamienia węgielnego pod jej budowę na Kamiennej Górze. Ks. H. J.: No, niestety... A kiedy ja po 40 latach pragnąłem wydobyć ten kamień ze szczytu Kamiennej Góry i wmurować go raz jeszcze, pod fundamentem budującej się w połowie lat 70. wieży przy naszym kościele, doszły trudności natury politycznej. Nikt nie umiał podjąć stosownej decyzji. K. W.: Ten jakże znaczący gest księdza prałata wpisać miał dzień dzisiejszy w ciąg tradycji i historii naszego miasta. Bazylika Morska – raz jeszcze wrócę do płomiennego przemówienia dziekana – Turzyńskiego miała być „pomnikiem niezaprzeczonej przynależności Ziemi Kaszubskiej do Polski (...), krzepiącym serca dokumentem wielkości i nieśmiertelnego, wiekuiście twórczego ducha Polski nad Bałtykiem”. Chciałem w tym kontekście spytać, czym w intencji księdza prałata miała być nowa gdyńska świątynia pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa? Ks. H. J.: Nie tylko w mojej intencji, ale w zamyśle Biskupa Chełmińskiego i całej wspólnoty parafialnej – kościołem milenijnym. Wznosiliśmy jego mury z myślą o tysiącletniej historii Kościoła w Polsce. Budowaliśmy ten Dom Boży na Tysiąclecie Chrztu Polski. Podkreślił to biskup Kazimierz Józef Kowalski w specjalnym liście pasterskim odczytanym we wszystkich kościołach diecezji. K. W.: Budowę stałej świątyni poprzedzić musiała zmiana statusu parafii z tytularnej na stałą. Ks. H. J.: Starania o stabilizację parafii rozpocząłem w połowie 1955 roku, kierując na ręce księdza Biskupa Ordynariusza prośby o podniesienie godności. Wcześniej kierowałem prośby ustne. Mijał siódmy rok zarządzania przeze mnie tą parafią