Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Cuda się zdarzają - powiedział do Nowolka, który nie chcąc mu przeszkadzać, cicho przechodził właśnie za jego plecami. Słysząc Jórga, zatrzymał się. - Wiesz co, Hugo, postaw mi kawę w bufecie, bo mnie się coś zdaje, że zanim pojedziemy na to piwo do Marklissy, to wcześniej cię zamkną u czubków. - Nie zamartwiaj się, zapiszę ci dwie butelki w testamencie. Pozostawił Nowolka, z jego zatroskaną miną, narzucił kurtkę i skierował się do drzwi. - Idę do Globckego - poinformował szefa zmiany i pobiegł na górę. Globcke jak zwykle siedział za biurkiem, sprawiając wrażenie człowieka nadzwyczaj zapracowanego. "Powinien dostać nagrodę dla wzorowego urzędnika" - pomyślał Jórg, widząc jak esesman podnosi głowę i patrzy z wyraźnym niezadowoleniem na intruza. - Słyszałem, że przychodzi pan z czymś ważnym, jeżeli nie, to proszę mi nie przeszkadzać - mruknął, aby wyrazić niechęć wobec człowieka, który zakłócał rytm jego pracy. 123 - Nie śmiałbym przeszkadzać bez powodu. Muszę zadzwonić do Hirschbergu, a tylko w pana gabinecie jest bezpieczny telefon - spojrzał na stolik pod ścianą, gdzie stał specjalny aparat. Dołączone do niego urządzenie tak zniekształcało głos, że ktoś, kto podłączyłby się do linii, nie potrafiłby zrozumieć, o co chodzi. - Niech pan dzwoni, proszę wykręcić szóstkę - Globcke pochylił się nad papierami, choć Jórg czuł, że obserwował go spod oka, gotów zapamiętać wszystkie słowa, które miały paść w czasie rozmowy telefonicznej. - Hugo Jórg - przedstawił się, gdy do telefonu w Hirschbergu wezwano Schaufflera. - Dzwonię z bezpiecznego telefonu z ważnym pytaniem. Z pozoru przekazywał informację, że rozmowa jest bezpieczna, co Schauffler i tak musiał wiedzieć, podnosząc słuchawkę specjalnego telefonu. W istocie Jórg informował rozmówcę, że Globcke przysłuchuje się ich rozmowie. - Czy w jakimkolwiek z dokumentów odczytanych w Hirschbergu występuje słowo "Mlad"? To ważne. I drugie pytanie: czy zarejestrowano cokolwiek na temat numeru 11091934? Będę czekał na odpowiedź. Odłożył słuchawkę. Wyobraził sobie, jak Schauffler zleca swojemu asystentowi, aby sięgnął do kartotek, a dzięki systemowi kart perforowanych nie powinno to trwać długo. Usiadł na krześle obok stolika. Nie miał ochoty na rozmowę z Globckem, ale zdawał sobie sprawę, że ten nie zmarnuje takiej okazji. Nie mylił się. - Coraz częściej widuję pana w towarzystwie panny Anny Marii... - Globcke podniósł głowę znad papierów, wyprostował się i sięgnął po papierosa. - Piękna kobieta, prawda? - Jórg wstał, podszedł do biurka i sięgnął po papierośnicę Globckego. - Mogę? Swoje zostawiłem na dole... Zrobił to specjalnie, aby zburzyć plan rozmowy, który zapewne Globcke obmyślił, wiedząc, że Jórg spędzi więcej czasu w gabinecie. - Czy dostrzega pan coś niestosownego w adorowaniu pięknych kobiet? Ale mówiąc poważnie - Jórg nie dawał Globckemu dojść do słowa - czy pana pytanie, a właściwie stwierdzenie, wynika z obowiązków służbowych, czy z zazdrości? Mówił dalej, chcąc wytrącić esesmana z równowagi. Ten patrzył zaskoczony. 124 - Ja na przykład widuję pana często w towarzystwie Matheasa Beera... - dzwonek telefonu przerwał rozmowę, która zmierzała do otwartej konfrontacji. - Przepraszam. Schauffler informował, że "Mlad" to pseudonim, który pojawił się w radzieckiej łączności dyplomatycznej na początku tysiąc dziewięćset czterdziestego piątego roku. - Zapewne chodzi o agenta zwerbowanego przez Rosjan niedawno w Waszyngtonie lub Nowym Jorku. Tylko tyle mogę panu powiedzieć po sprawdzeniu naszych danych. Numeru 11091934 nie ma w naszych zbiorach, czyli nic ważnego nie wiązało się z tymi cyframi lub nie zostały one wyodrębnione jako znaczące. - Czy może pan przysłać za pomocą G-Schreiber - mówił o dalekopisie utajniającym korespondencję - wszystkie informacje, jakie udało się odczytać o "Mladzie"? - Nie jest tego dużo - odparł Schauffler. - Zaraz to wyślę, ale zwracam pana uwagę na inny ważny szczegół. Konsulat radziecki w Nowym Jorku powtarza gamy, co jednoznacznie wynika z nadzwyczaj nasilonej komunikacji radiowej w ostatnich miesiącach czterdziestego czwartego i bieżącego roku. - Dziękuję, to bardzo ważne - Jórg czuł, że rozwiązanie znajduje się w zasięgu ręki. - Bardzo. Jeszcze jedno pytanie: co dzieje się z rosyjskimi depeszami zarejestrowanymi przez nasze stacje nasłuchowe w trzydziestym czwartym roku? - Wszystkie nieodczytane depesze odsyłaliśmy do archiwum Reichswehry. Zostało przejęte przez Abwehrę. Obecnie powinny znajdować się w archiwum Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. - Dziękuję, panie profesorze - powtórzył Jórg. - Życzę panu wiele sukcesów. - Nawzajem, Jórg - Schauffler odłożył słuchawkę. Jórg spojrzał na Globckego, który ochłonął po impertynenckim ataku i szykował się do starcia. Nie miał zamiaru ułatwić mu zadania. - Przepraszam pana - powiedział stanowczo. - Otrzymałem bardzo ważną informację. Muszę wracać do pracy. Podszedł do drzwi, ale zanim je otworzył, zatrzymał się na moment. - Jeżeli pan sobie życzy przedyskutować stosunki między osobami różnej płci oraz zabronione przez prawo stosunki między mężczyznami, to będę do dyspozycji za kilka godzin. 125 Dostrzegł, jak twarz Globckego czerwienieje z wściekłości, więc szybko zamknął drzwi za sobą. Jórg zaczynał nabierać pewności, że "Aparat" służył do odczytywania radzieckiej korespondencji dyplomatycznej, a nie wojskowej, jak sądził dotychczas, dając Niemcom wgląd w poczynania polityczne aliantów, a nie wojskowe. Ale czy tylko polityczne? Ambasady Związku Radzieckiego na całym świecie były ośrodkami zbierającymi dane od agentów i przekazujące je do centrali w Moskwie w poczcie dyplomatycznej lub zaszyfrowane w łączności radiowej. W meldunkach "Mlada" mogły więc być zawarte informacje dotyczące strategicznych planów militarnych lub odkryć naukowych. Zszedł na dół i w drodze do pokoju zatrzymał się przed drzwiami z napisem "Centrum łączności". Zapukał. Okienko w drzwiach otworzyło się i wyjrzał przez nie żołnierz