Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Nikt ci nie zabierze poduszki, żeby mieć wyżej, bo czyta. Nikt cię nie będzie pytał, która godzina, chociaż ma zegarek pół metra od nosa. Nikt ci nie przełączy Jasia Fasoli na inny kanał, gdzie wła- śnie leci jakieś intelektualne pitu-pitu. Nikt ci nie zabierze pilota od telewizora. Możesz nie jeść śniadania. Możesz nie jeść obiadu. Możesz nie jeść kolacji. Albo zjeść wszystko, co jest w domu. Możesz sobie powiesić w salonie kicz. Możesz godzinami oglądać „Dy- nastię”, pracować w „Skandalach” albo „Bez pardonu” i godzi- nami robić na drutach bez narażania się na zarzuty, że stać cię 16 na więcej. Możesz śmiać się homerycko, zionąc czosnkiem, jeść w łóżku i nie strzepywać okruszków. Nareszcie możesz spać w czymś nietwarzowym, a zamiast żywności nakupować perfum i Najgłupszych Kryminałów Świata. Możesz sobie kupić jakieś zwierzę. Zwierzęta domowe na ogół nie zabierają pilota (wyjątkiem jest małpa), mało mówią (poza papugami) i nie roz- pychają się w łóżku (poza psami dużych ras, które raz wpusz- czone od ściany tak się do tego przyzwyczajają, że zapierając się nogami, usiłują nas zepchnąć na ziemię). Zwierzęta domo- we nie mają teściów, rodzeństwa i narzeczonej w ogólniaku, nie gadają godzinami przez telefon, kiedy jest on nam pilnie po- trzebny. Nie musisz zamykać drzwi od łazienki, chodzić z prostymi ple- cami i wciągniętym brzuchem, odpowiadać, o której wrócisz, gdzie byłaś, co tam jadłaś i dlaczego masz taką wściekłą minę. Nie musisz budzić się nad ranem, szczękając zębami, po to tyl- ko, żeby stwierdzić, że cała kołdra spoczywa na partnerze. No, wszystko możesz, a nie musisz nic! – Naprawdę? – Naprawdę! – O matko – jęknęła Baśka. – To czym ja się będę martwiła? DUCH DE SADE’A CHICHOCZE ZŁOWIESZCZO Splin. Weltschmertz. Melancholia. Chandra. Depresja. Dopa- da nagle, oblepia. Psychiczna migrena. Zatrucie organizmu. Jed- ne zmysły tępieją, inne są przeczulone. To boli. Nic nie jest takie jak wczoraj. Dlaczego? Mamy tendencję do powtarzania tych samych schematów i fałszywych rozwiązań. Wiedząc, czym jest nieszczęście i jakie daje zadowolenie, stosujemy metodę „więcej tego samego”. Ostatecznie nikt w depresji nie będzie słuchał „La donna č mo- bile”, a wybierze raczej kanon Pachelbela, żeby jeszcze bar- dziej podkręcić się w melancholii. Umysł sam pracuje na tej fali. Freudowska pomyłka to nie żadna pomyłka. Reklama „Ła- godność pełnego smaku” zmienia się w „Łagodność pełnego smutku”. 17 LAURA (słuchając „Traviaty”): O, taki mam nastrój. MAJKA: Cohen jest jeszcze lepszy na zdołowanie. LAURA: Już słuchałam. MAJKA: I Händel. LAURA: „Lascia ch’io pianga” – „Rinaldo”. Już słuchałam. MAJKA: „Stabat Mater” Vivaldiego. LAURA: Już słuchałam. MAJKA: I co jeszcze robiłaś? LAURA: Czytałam Rilkego i słuchałam „Podróży zimowej” Schuberta.A potem przedwojennych tang i czytałam „Wielki testament” Villona. I Francka oraz „Króla Olch”. MAJKA: Masz jeszcze coś w planach? LAURA: „Una furtiva lacrima”. Niemieckie kolędy – patetycz- ne i sentymentalne do porzygania, jak życie. „Requiem” i „Księ- gę Hioba”. MAJKA: O Jezu. Weź ty się może rozpłacz. LAURA: Już płakałam. Nie masz nic trudniejszego do zniesienia nad kilka dobrych dni. Niech no tylko wszystko zacznie się pomyślnie układać, a już człowiek zaczyna szukać sposobów na unieszczęśliwienie się. Człowiek, proszę pani, często jest nieszczęśliwy, ponieważ tak naprawdę to lubi. Tylko wstydzi się przyznać. Większość naszych działań ma na celu unieszczęśliwienie się. Najatrakcyjniejszy mężczyzna to ten tak trudny, że prawie nie- możliwy do zdobycia. Najatrakcyjniejsza kobieta to ta, która po- doba się innym. Łowiąc w swoje sieci takiego partnera, zapew- niamy sobie zapas nieszczęść na ładnych kilka lat. Cierpiący na bezsenność próbują usnąć, chociaż na dobrą sprawę powinni zrobić coś odwrotnego: zmusić się do czuwania. Bezowocne usiłowania wybijają ich ze snu jeszcze bardziej i na- reszcie mają to, do czego tak dążyli – małe, podręczne nieszczę- ście. Rodzice dorastającego dziecka skarżą się, że jest bezczel- ne, kłamie, późno wraca do domu, pyskuje i bałagani. I ciągle pilnują, wymagają, czuwają, co wywołuje bunt. Ten, kto bez prze- rwy szuka kluczy i okularów, nie znajdzie na te rzeczy stałego miejsca