Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Przywódca okazywał się zbyt pobłażliwy dla obcej, nie urodzonej z właściwym klanowi poczuciem prawości. Wykorzystała go. Broud miał rację, powinien być bardziej surowy, zmusić ją do przystosowania się. Może nigdy nie powinien był pozwolić uzdrowicielce jej przygarnąć? Dlaczego syn jego partnerki nie daje temu spokoju? Swarliwość Brouda zrobiła również wrażenie na pozostałych myśliwych. Większość była prawie przekonana, że Ayla jakoś ich zaślepiła i tylko Broud widział ją taką, jaka była naprawdę. Kiedy przywódcy nie było w pobliżu, młody mężczyzna krytykował Bruna, dając do zrozumienia, że jest on zbyt stary, by dalej nimi dowodzić. Utrata twarzy przez Bruna była niszczącym ciosem w jego pewność siebie; czuł, że szacunek mężczyzn ulatnia się. Nie będzie mógł stawić czoła Zgromadzeniu w takich okolicznościach. Ayla zostawała w jaskini, wychodząc tylko po wodę. Kiedy siedziała owinięta w skóry, było jej wystarczająco ciepło nawet bez ognia. Jedzenie, które przyniosła Uba, i zapomniane zapasy jeleniego mięsa, suchego i twardego, lecz bardzo pożywnego, o smaku złagodzonym przez głód, sprawiły, że nie musiała zbierać pożywienia ani polować. To dało jej czas na odpoczynek, którego potrzebowała. Silne, młode ciało, zaprawione przez lata wytężonych ćwiczeń fizycznych, wracało do zdrowia. Nie potrzebowała spać tak dużo, ale przytłaczały ją dręczące myśli. Kiedy spała, była wolna od niepokoju. Ayla siedziała u wejścia do jaskini, trzymając śpiącego synka w ramionach. biała, wodnista strużka spływająca mu z kącika ust oraz z drugiej jej piersi pobudzonej przez karmienie, była dowodem, że ma pokarm. Popołudniowe słońce, skrywane chwilami przez szybko przepływające chmury, zalało wejście migotliwym światłem. Patrzyła na syna, obserwując jego regularny oddech przerywany nagłymi spazmami, które powodowały odruch ssania. Po chwili uspokajał się. Przyglądała mu się uważnie, odwracając główkę, żeby obejrzeć profil. Uba powiedziała, że nie wyglądasz tak źle, myślała Ayla. Ja też tak myślę, wyglądasz po prostu trochę inaczej. Ayla nagle przypomniała sobie swoje odbicie, które kiedyś ujrzała w spokojnej wodzie. Ayla obejrzała go znowu, próbując przypomnieć sobie własne odbicie. Moje czoło wybrzusza się tak, myślała, dotykając twarzy. Kość pod ustami też mam taką. Ale on ma łuki brwiowe, a ja nie. Ludzie z plemienia mają łuki brwiowe. Ja jestem inna, więc dlaczego moje dziecko nie ma być inne? On powinien wyglądać tak jak ja, prawda? Jest przecież też podobny do dzieci klanu i do mnie. Ja nie urodziłam się w klanie, ale moje dziecko tak. Łączy w sobie cechy klanu i moje. Wcale nie sądzę, żebyś był kaleką, mój synku. Jeśli urodziłeś się w plemieniu, powinieneś być podobny i do mnie, i do nich. Jeśli duchy wymieszały się, to czy nie powinieneś wyglądać na mieszańca? Dlatego wyglądasz tak, jak powinieneś wyglądać. Lecz czyj totem cię począł? Nie ważne czyj, ale musiał mieć w tym swój udział. Żaden mężczyzna nie ma silniejszego totemu od mojego, z wyjątkiem Creba. Nie, to niemożliwe, Creb mówi, że Ursus nigdy nie pozwala, aby jego duch został przejęty przez kobietę. Ursus zawsze wybiera. Jeśli to nie Creb, to z kim jeszcze mogłabym być tak blisko? Ayla przypomniała sobie nagle Brouda krążącego wokół niej. Nie! Potrząsnęła głową, odrzucając tę myśl. Nie Broud, on nie począł mojego dziecka. Wzdrygnęła się, odsuwając powracającą myśl o przyszłym przywódcy i o sposobie, w jaki zmusił ją, aby poddała się jego pożądaniu. Nienawidzę go! Zawsze nienawidziłam, gdy się do mnie zbliżał. Cieszę się, że nie będzie mnie więcej nękał. Jak Oga to znosi? Jak którakolwiek kobieta to znosi? Dlaczego mężczyźni mają takie potrzeby? Dlaczego mężczyzna miałby wkładać swój członek w miejsce, z którego wychodzi dziecko? To miejsce powinno być tylko dla dzieci, nie dla męskich członków, które czynią je lepkim. Nie mają nic wspólnego z dziećmi, myślała z oburzeniem. Niestosowność tego bezsensownego aktu pozostała w jej pamięci: Wreszcie wkradła się dziwna myśl. A może jednak? Czy męski organ może mieć coś wspólnego z dziećmi? Tylko kobiety mają potomstwo, ale i dziewczynki, i chłopców, zadumała się. Ciekawe, czy kiedy mężczyzna wkłada swój członek w miejsce, z którego wychodzi dziecko, poczyna nowe życie? A jeśli to nie duch totemu poczyna dziecko, lecz mężczyzna? Czy to znaczyłoby, że dziecko należy również do niego? Być może dlatego mężczyźni mają taką potrzebę, bo chcą począć dziecko, a kobiety dlatego to lubią? Nigdy nie widziałam, żeby kobieta połykała ducha, ale wiele razy widziałam, jak mężczyźni wkładali swoje członki w kobietę. Nikt nie sądził, żebym kiedyś miała dziecko, mój totem jest zbyt silny. Ale jednak mam, a dziecko poczęte zostało właśnie wtedy, kiedy Broud zaspokajał swoje potrzeby ze mną. Nie! To nieprawda. Bo to znaczyłoby, że mój syn jest również dzieckiem Brouda, pomyślała z przerażeniem Ayla. Creb ma rację. On ma zawsze rację. Połknęłam ducha, który walczył z moim totemem, i pokonałam go, może więcej niż jednego, może wszystkie. Kurczowo przytuliła dziecko, jak gdyby chcąc zatrzymać je dla siebie