Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
221 v °s BEREZA KARTUSKA v żeniami prasowymi, za słowami o „siejbie nienawiści", poszły s strykcje administracyjne. Na terenie całej Polski dokonano setek ^ których w specjalnych rubrykach donosiła prasa narodowa. zatrzyi" > Q^L kyli zaL pierwszymi, którym z autopsji dane było poznać obóz P12^ . Kartuskiej. W nocy z 6 na 7 sierpnia 1934 r. wysłano tam dziesięciu * vmanych działaczy Obozu, zdelegalizowanego przed kilkoma tygodniami M l ie posądzanego o zamach. Jak się bowiem wkrótce okazało, rzeczywistymi 'forami zamachu byli nacjonaliści ukraińscy. Możliwościami tkwiącymi w rozporządzeniu Prezydenta zaniepokojone były kże środowiska dwóch pozostałych najpoważniejszych partii opozycyjnych _ polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego. Świeżo w pamięci miano przecież proces brzeski i wyroki, na mocy których przebywali jeszcze w więzieniach organizatorzy Centrolewu. Wszystko to powodowało, że starcie między prasą rządową, uzasadniającą celowość istnienia Berezy, a zjednoczoną w sprzeciwie prasą opozycyjną było nieuniknione, pamiętać jednak trzeba, że szansę polemiki nie były równe. Przewaga władz w rywalizacji propagandowej nie polegała wyłącznie na dysponowaniu większą ilością tytułów i sumą nakładów. Polegała przede wszystkim na możliwości dokonywania konfiskat poszczególnych tekstów bądź całych numerów, a więc na daleko idącej reglamentacji swobody wypowiedzi. Stosowana przed wojną cenzura represyjna, przynosząca dotkliwe straty finansowe, stawiała wydawców przed alternatywą oględności wypowiedzi, komentarzy pośrednich, sięgania po tematy zastępcze wreszcie, a narażeniem się na konfiskatę. Białe plamy na pierwszej stronie mówiły niejednokrotnie więcej niż odredakcyjne enuncjacje. Na aktywa prasy oficjalnej składały się przede wszystkim: uchodząca za periodyk rządowy i codzienne pismo BBWR „Gazeta Polska", w której pisywali prominentni piłsudczycy, a którą redagowali Adam Koc, później zaś Ignacy Matuszewski i Bogusław Miedziński; kierowany do „klienteli mieszczańsko--inteligenckiej" „Kurier Poranny", prowadzony przez „radykalnego" piłsud-czyka Wojciecha Stpiczyńskiego. Jeśli jednak oba periodyki przeznaczone były dla „wyrobionego" czytelnika, „Express Poranny" stanowił przykład gazety czytanej przez tzw. szeroką publiczność. Wydawany obok innych rewolwerowych „czerwoniaków", stanowił ważny instrument w walce propagandowej, właśnie poprzez łatwość i zasięg odbioru. Równie istotnym co „Express" sojusznikiem rządu był „Ilustrowany Kurier Codzienny", główne pismo koncernu Mariana Dąbrowskiego, wydawane w Krakowie, lecz rozprowadzane na terenie całej Polski. Na końcu listy wybranych, najbardziej charakterystycznych tytułów prasy prorządowej wy- BSS NIE SZABLĄ, LECZ PIÓREM mienić trzeba także krakowski dziennik „Czas", organ środowisk kons no-ziemiańskich o dużo większym znaczeniu niż nakładzie, będący wyr • 3 opinii kół, z którymi władze musiały się liczyć. Pokazały to wizyty zło'10" "" maju 1926 r.: Piłsudskiego w Nieświeżu, zaś Walerego Sławka w Dzik "^ Walcząca z rządem opozycja dysponowała siłami skromniejszymi, jeśr •*'• o liczbę tytułów, jak i nakłady. Każde z trzech stronnictw wydawało dzi uznawany za periodyk oficjalny, przy czym narodowo-demokratyczna, Ga Warszawska" i socjalistyczny „Robotnik" dystansowały ludowego „Pjast^ i „Zielony Sztandar" rangą i znaczeniem wynikającym tak z zasięgu i popula ności, jak też jakości piór skupionych wokół pism. „Gazetą Warszawską", po Zygmuncie Wasilewskim, prowadzącym teoretyczny organ „Myśl Narodową", kierowali m.in. Mieczysław Trajdos i Stanisław Sacha, współpracowali zaś z nią, obok Romana Dmowskiego, czołowi publicyści narodowi — Stanisław Grabski, Stanisław Kozicki czy Stanisław Stroński. „Robotnik", redagowany w latach trzydziestych przez jednego z przywódców PPS Mieczysława Niedziałkowskiego, poszczycić się mógł natomiast współpracą Stanisława Dubois, Kazimierza Czapińskiego, Stanisława Posnera. Kilka słów komentarza wymaga pozycja, którą wśród opiniotwórczych periodyków dwudziestolecia zajmowały „Kurier Warszawski" i „Głos Narodu", pisma, które kwalifikować można jako centrowo-opozycyjne. W latach trzydziestych „Kurier", redagowany przez Bolesława Koskowskiego, stał się wyrazicielem stanowiska środowisk, skupionych wokół Ignacego Paderews-kiego i Władysława Sikorskiego, które przystąpiły do formowania Frontu Morges. Krakowski „Głos Narodu" kierowany przez Jana Matyasika, później zaś ks. Jana Piwowarczyka, spełniał podobną rolę wobec zbliżonego do Frontu Morges Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji, od przełomu roku 1933 i 1934, stając się w coraz większym stopniu wyrazicielem stanowiska Kościoła katolickiego. Najmniej znanym wśród wymienionych periodyków były redagowane przez Ksawerego Pruszyńskiego „Problemy". Tygodnik młodych konserwatystów — piłsudczyków, popierając w zasadzie obóz sanacyjny, niejednokrotnie występował z krytyką polityki władz narażając się na częste konfiskaty, które zmusiły Pruszyńskiego do likwidacji pisma po dwóch latach istnienia. Tym niemniej „Problemy" przyniosły cały szereg nader interesujących wypowiedzi poświęconych kondycji ówczesnej Polski m. in. pióra jednego z najwybitniejszych publicystów dwudziestolecia Adolfa M. Bocheńskiego. W bilansie sił nie można pominąć czynnika decydującego w przypadku rekonstruowanego sporu, mianowicie wspomnianej już reglamentacji swobody wypowiedzi. W latach trzydziestych władze administracyjne zarządzały ok