Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Następnie odwrócił się, by zejść po schodach. June podskoczyła. Jeśli weszłaby na most zwodzony, spotkaliby się u dołu schodów. Chwyciła swój chlebak i ruszyła w przeciwnym kierunku. Zatrzymała się przy murze i odwróciła. Jakieś półtora metra niżej ciągnął się betonowy wał okalający klify, na których spoczywał zamek. Przerzuciła przez niego bagaż i ruszyła w ślad za nim, trzymając się mocno kruszącej się ściany. 7. Słucha opowieści o ptakach. Na dole, po jej prawej stronie, znajdowała się plaża, niewidoczna ze względu na załom bryły zamku; klify i grzęzawiska po lewej. Poniżej fale uderzały w betonowe falochrony. Usiadła na skalnym występie i jęła się zastanawiać, jak długo będzie musiała czekać, zanim zacznie się wspinać z powrotem do zamku lub zejdzie na plażę. Wiatr przewiewał na wylot jej sweter. Odwróciła głowę i ujrzała stojącego obok niej mężczyznę. Serce podskoczyło jej w piersi, nim zorientowała się, że jest to chłopak w jej wieku, siedemnasto-, może osiemnastoletni, o jasnej twarzy i błękitnych oczach. Jego brwi stykały się ze sobą, zrośnięte nad grzbietem nosa. - Zanim zeszłaś na dół - odezwał się - nie zauważyłaś przy- padkiem, czy tam na górze jest dużo ptaków? - Chodzi ci o dziewczyny? - spytała June, uśmiechając się kpiąco. Jego oczy odznaczały się wyjątkową intensywnością błękitu. - Nie, ptaki. Wiesz, takie ze skrzydłami. - Zamachał rękoma. - Kruki - odparła June. -1 może jakieś mniejsze, jak wróble. Usiadł obok niej, splatając ramiona wokół kolan. - Cholera - mruknął. - Pomyślałem, że może jeśli trochę poczekam, znudzą się i odlecą. Potrafią się skoncentrować jedynie na bardzo krótko. - Chowasz się przed ptakami? - Mam fobię - odparł i oblał się rumieńcem. - No wiesz, coś jak klaustrofobia. - To niefajnie - stwierdziła June. - Mam na myśli to, że ptaki są wszędzie. - Nie chodzi o wszystkie ptaki - wyjaśnił. -1 nie bez przerwy. Czasami mnie niepokoją, a czasami nie. Dziwnie na mnie patrzą. - Ja boję się myszy - wyznała June. - Raz, jak byłam mała, włożyłam stopę do buta, a w środku była zdechła mysz. Do dziś wytrząsam buty, zanim je nałożę. - Jak miałem pięć lat, moja matka została zabita przez stado pawi - stwierdził, jak gdyby przytrafiło się to cudzej matce, a on przeczytał o tym w gazecie. - Co takiego? W jego głosie zabrzmiało zażenowanie. - No dobra. No więc... Matka zabrała mnie na zwiedzanie zamku Inverness. Twierdziła, że mój ojciec był królem, który też mieszkał w zamku. Wiecznie wymyślała tego typu historie. Nie pamiętam za dobrze tego miejsca, ale potem poszliśmy na spacer do ogrodu. Było tam stado pawi, które wszędzie za nami łaziły. Były wielkie, naprawdę wyglądały potężnie, wtedy dorównywały mi wzrostem. Matka wsadziła mnie na wiśnię i kazała na cały głos wołać o pomoc. - Wziął głęboki wdech. - Ich ogony wydawały dźwięk jak zamiatające po ziemi jedwabne suknie. Pamiętam go. Brzmiały jak kobiety w długich jedwabnych sukniach. Ja siedziałem cicho. Gdybym choć pisnął, mogłyby mnie zauważyć. Przyparły moją matkę do obmurowania wokół kamiennej fontanny, a ona oganiała się od nich rękami, krzycząc „A sio!", i wtedy po prostu przewróciła się do tyłu. W fontannie było zaledwie parę centymetrów wody. Słyszałem, jak przy upadku uderza głową o dno. Pozbawiło ją to przytomności i utopiła się, zanim ktokolwiek nadszedł. Jego twarz przybrała poważny i błagalny wyraz. June dostrzegła niewielkie pulsowanie pod białą, cienką jak papier skórą szczęki. - To straszne - stwierdziła. - Kto się tobą zaopiekował? - Moi rodzice nie wzięli ślubu - wyjaśnił. - Ojciec miał już żonę. Matka nie miała żadnej rodziny, więc ojciec oddał mnie swoim siostrom. Cioci Minnie, cioci Prune, cioci Di i cioci Rosę. - Mój ojciec wyemigrował do Australii, kiedy miałam dwa latka - wyznała June. - Słabo go pamiętam. Matka ponownie wyszła za mąż jakiś rok temu. - Ja nigdy nie widziałem swojego ojca - powiedział chłopak. - Ciocia Rosę uważa, że byłoby to zbyt niebezpieczne. Jego żona, Vera, nie znosi mnie, za to, że jestem bękartem jej męża, mimo że nigdy mnie nie widziała. Jest trochę stuknięta. - Jak masz na imię? - Humphrey Bogart Stoneking - odparł