Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Teddy widocznie załadował nowe baterie, gdyż latarka świeciła bardzo jasno. Casey musiała aż przekręcić stożkowaty reflektor, żeby uzyskać szerszy, lecz za to nieco słabszy snop światła. Klapy odchyliły się wreszcie do końca i ze skrzydła zaczęły się wyłaniać golenie podwozia. Gigantyczne czarne opony jeszcze przez chwilę były spłaszczone, zaraz jednak z głośnym wyciem zadziałały sprężarki i koła wyraźnie się zaokrągliły. Nieco później zapaliły się światła na stateczniku pionowym, wyławiając z mroku żółty emblemat linii lotniczych. Ale szybko zgasły. Casey postanowiła zacząć poszukiwania od ogonowego przedziału technicznego. Pamiętała, jak Ron oznajmił, że nie ma tam rejestratora QAR, chciała jednak dokładnie sprawdzić wszystkie możliwe lokalizacje. Pospiesznie ruszyła w górę schodkami, bacząc pilnie, by nawet nie musnąć dłonią ich poręczy, wzdłuż nich biegły bowiem kable pomiarowe, a przy tak czułych urządzeniach nawet obecność drobnych ładunków elektrostatycznych na skórze człowieka mogła, mimo izolacji przewodów, wpłynąć na wyniki testu. Obszerny przedział techniczny zajmował całą spodnią część wznoszącego się łagodnie ogona maszyny, majaczącego teraz w ciemnościach nad jej głową. Klapy przedziału były otwarte na oścież, toteż Singleton z daleka poświeciła latarką do środka. Całą górną część zajmowała turbina zapasowego generatora prądu: od dołu przypominała istny labirynt połyskujących srebrzyście, biegnących półkolem rur, które otaczały pokryte białym lakierem izolacyjnym uzwojenia prądnicy. Poniżej turbiny ciągnął się szereg zegarów wskazujących ciśnienie w przewodach hydraulicznych, a pod nimi, przytwierdzone do kątownika ramy, stały wielkie czarne akumulatory w charakterystycznie żłobionych obudowach: ich rozwinięta powierzchnia miała służyć lepszemu odprowadzaniu ciepła. Łatwo było przeoczyć między nimi rejestrator mający kształt sześcianu o boku około dwudziestu centymetrów. Zsunęła sobie ekran przed oczy i włączyła odtwarzacz CD-ROM. Niemal natychmiast zajaśniał przed nią schemat rozmieszczenia elementów w ogonowym przedziale technicznym, a ponieważ był półprzeźroczysty, Casey stanęła tak, by z grubsza pokrywał się z zarysami rzeczywistej przestrzeni. Na rysunku kwadrat symbolizujący QAR był zaznaczony czerwono, toteż Singleton od razu spostrzegła, że tę część przedziału technicznego zajmują jakieś dodatkowe zegary wskazujące ciśnienie płynu w poszczególnych układach hydraulicznych. Ron miał rację. Rejestratora tu nie było. Ostrożnie zeszła z powrotem ze schodków i ruszyła wzdłuż kadłuba w kierunku podobnego przedziału dziobowego, mieszczącego się tuż za przednim podwoziem. Ten również był otwarty, ale pod nim nie ustawiono podestu. Stojąc na podłodze hali, zadarła głowę i skierowała promień latarki do środka, przerzucając jednocześnie strony instrukcji. Znalazła wreszcie odpowiedni rysunek, na którym czerwony kwadrat QAR został umieszczony na dolnej prawej ramie, pod ciągiem przekaźników sterujących pracą siłowników hydraulicznych. Tu także nie było rejestratora. Miejsce pozostawiono puste, nawet z tej odległości widać było okrągłe wielostykowe gniazdko służące do jego przyłączenia. Zatem QAR powinien się znajdować gdzieś wewnątrz maszyny. Skierowała się pod prawym skrzydłem samolotu do schodków prowadzących ku otwartym drzwiom głównego wejścia dla pasażerów, tuż za kabiną pilotów. Stukanie jej butów o metalowe stopnie rozniosło się nieprzyjemnym echem po wnętrzu hangaru. Wewnątrz panowały nieprzeniknione ciemności. Casey stanęła w przejściu i poświeciła latarką w głąb przedziału pasażerskiego. Wydało jej się, że wygląda on jeszcze gorzej niż poprzednio; zresztą może tylko takie wrażenie sprawiały odbijające światło fragmenty srebrzystej izolacji termicznej wyzierające spod poszarpanego materiału obicia. Przygotowując się do testu, elektrycy dodatkowo pozdejmowali panele nadokienne, aby zyskać dostęp do puszek rozdzielaczy sieci elektrycznej. Wciąż wyczuwalny był tu mdlący odór wymiocin, chociaż ktoś litościwie rozpylił we wnętrzu chyba cały pojemnik kwiatowego odświeżacza powietrza. Za jej plecami rozjaśniła się nagle kabina pilotów, ale włączone zostały jedynie lampki oświetlenia głównych tablic przyrządów, a ich mętny blask zalał oba fotele widmową poświatą. Chwilę później rozświetliły się szeregi ekranów komputerowych, zamrugały diody kontrolne w umieszczonym pod sufitem panelu urządzeń nawigacyjnych. Zaterkotała drukarka bloku kontrolnego FDAU znajdującego się w piedestale. Papierowa taśma wysunęła się na kilka centymetrów ze szczeliny i znów nastała cisza. Zgasły wszystkie światła. Casey ponownie otoczyła nieprzenikniona ciemność. Ale zaraz tuż nad jej głową włączyły się światła przedniej galerii, w pobliskim bufecie rozbłysły wskaźniki kontrolne piecyka elektrycznego i kuchenki mikrofalowej, zapiszczały elektroniczne sygnalizatory zegarów tych urządzeń. Nie trwało to jednak długo, po chwili znowu zapadła cisza i zgasły wszystkie światła. Test cykliczny stwarzał prawdziwie upiorną scenerię. Singleton wciąż stała w przejściu, wyświetlając na ekranie kolejne strony instrukcji, kiedy odniosła wrażenie, że dociera do niej stłumiony odgłos czyichś kroków. Oderwała się od czytnika i zastygła bez ruchu, wytężając słuch. Trudno było cokolwiek rozróżnić. Komputer sterujący testem sekwencyjnie włączał różne urządzenia, z kabiny pilotów dolatywało na zmianę to ciche brzęczenie, to znów postukiwanie przekaźników i mruczenie prądów w obwodach awioniki. Wstrzymała oddech. Przytłumione stąpania rozległy się ponownie. Tak, teraz nie miała już żadnych wątpliwości. Ktoś oprócz niej znajdował się w hangarze. Przestraszona, wychyliła się przez drzwi i zawołała: - Teddy, to ty?! Ponownie wytężyła słuch. Ale teraz panowała martwa cisza. Kroki umilkły. Tylko w kabinie coś potrzaskiwało. Do diabła z tym, pomyślała, wmawiając sobie zarazem, że osamotniona w ciemnym, zniszczonym wnętrzu samolotu zmieniła się w kłębek nerwów. Widocznie zmęczenie dawało o sobie znać omamami słuchowymi. Przesunęła się w lewy koniec galerii, gdzie według instrukcji znajdował się dodatkowy techniczny przedział, a jego klapa powinna być umieszczona tuż nad podłogą