Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
I wtedy pierwszego września 1939 roku wojska Hitlera wkroczyły do Polski. Wówczas nawiedziła Williama myśl o Ablu Rosnovskim i jego nowym hotelu "Baron" na Park Avenue, który stawał się już jedną z atrakcji Nowego Jorku. Z raportów dostarczanych Williamowi przez Cohena co kwartał, wynikało, że interesy Rosnovskiego kwitną, choć wygląda na to, że jego najnowsze plany rozszerzenia działalności na Europę mogą napotkać pewne przeszkody. Cohen wciąż nie znajdywał niczego, co by świadczyło o bezpośrednich powiązaniach między Henrym Osborne'em a Ablem Rosnovskim, przyznawał jednak, że uzyskanie wiarygodnych informacji nastręcza mu coraz więcej trudności. William nigdy nie przypuszczał, że Ameryka mogłaby się zaangażować w wojnę w Europie, niemniej jednak postanowił nie zamykać londyńskiej filii banku Lestera, aby wyraźnie pokazać, po czyjej jest stronie i ani przez chwilę nie miał zamiaru wyzbywać się swoich dwunastu tysięcy akrów w Hampshire i Lincolnshire. Natomiast działający w Bostonie Tony Simmons zawiadomił Williama, że planuje zamknąć filię banku Kane'a i Cabota w Londynie. William wykorzystał problemy wynikłe w Londynie w związku z wybuchem wojny jako pretekst do odwiedzenia ukochanego Bostonu i spotkania się z Tonym Simmonsem. Obaj prezesi traktowali się teraz nadzwyczaj przyjaźnie, jako że nie mieli już żadnych powodów, aby uważać się za rywali. Wręcz przeciwnie, mogli teraz wspomagać się wzajemnie przy podejmowaniu nowych inicjatyw. Jak przewidywał Tony, bank Kane'a i Cabota stracił trochę ważnych klientów, kiedy William przeszedł do banku Lestera, lecz William zawsze informował Tony'ego, kiedy jakiś dawny klient wyraził chęć przeniesienia do niego swego konta bankowego, o co zresztą nigdy nie zabiegał. Kiedy tylko usiedli do lunchu przy stoliku w rogu sali restauracyjnej u Locke_obera, Tony Simmons nie tracąc czasu raz jeszcze powtórzył Williamowi, że nosi się z zamiarem zamknięcia londyńskiej filii banku Kane'a i Cabota. - Główny tego powód jest prosty - powiedział delektując się importowanym burgundem, zapewne ani myśląc o tym, że prawdopodobnie niemiecki but lada moment zacznie deptać winnice wschodniej części Francji. - Obawiam się, że jeśli nie wycofamy się z Anglii, bank zacznie tracić pieniądze. - Oczywiście, że trochę ich straci - powiedział William - ale musimy wesprzeć Brytyjczyków, dopingować ich. - Dlaczego? - zapytał Tony. - To jest bank, a nie klub kibiców drużyny baseballu. - Anglia nie jest drużyną baseballową, Tony; to jest kraj, któremu zawdzięczamy całe nasze dziedzictwo... - Powinieneś poświęcić się polityce - powiedział Tony. - Dochodzę do przekonania, że marnujesz swój talent siedząc w banku. Niemniej uważam, że jest jeszcze jeden o wiele ważniejszy powód, dla którego powinniśmy zamknąć londyńską filię. Jeśli Hitler zajmie Anglię, tak jak zajął Polskę i Francję - a ja jestem pewien, że takie są jego zamiary - bank dostanie się w ręce Niemców i wtedy stracimy wszystko, co mamy w Londynie, do ostatniego grosza. - Po moim trupie - powiedział William. - Jeśli Hitler postawi stopę na brytyjskiej ziemi, Ameryka wypowie wojnę jeszcze tego samego dnia. - Nigdy - zaoponował Tony. - Roosevelt powiedział: "Wszelka pomoc, ale nie udział w wojnie". A zwolennicy hasła "Ameryka na pierwszym miejscu" podnieśliby taką wrzawę, że byłoby to niemożliwe. - Nigdy nie słuchaj, co mówią politycy - powiedział William. - A zwłaszcza Roosevelt. Kiedy mówi: "nigdy", oznacza to tylko "nie dzisiaj", albo przynajmniej "nie dziś rano". Przypomnij sobie słowa Wilsona z 1916 roku. Tony roześmiał się. - Kiedy zaczniesz ubiegać się o fotel senatora, Williamie? - Na to pytanie z całym przekonaniem mogę odpowiedzieć: nigdy. - Szanuję twoje zdanie, ale ja jestem za likwidacją londyńskiej filii. - Ty jesteś prezesem - odparł William. - Jeśli rada nadzorcza uzna twoją racją, możesz zamknąć filię choćby jutro, a ja nigdy nie wykorzystam swojej pozycji, aby przeciwstawić się decyzji większości. - Chyba że połączysz oba banki i wtedy decyzja będzie należeć do ciebie. - Powiedziałem ci już kiedyś, Tony, że dopóki ty jesteś prezesem, nie będę nawet tego próbował. I tej obietnicy zamierzam dotrzymać. - Ale ja uważam, że powinniśmy dokonać fuzji. - Co? - zapytał zaskoczony William rozlewając trochę burgunda na obrus. Nie wierzył własnym uszom. - Na Boga, Tony, jedno można o tobie powiedzieć: że nigdy nie wiadomo, co może przyjść ci do głowy. - Jak zawsze, Williamie, leży mi na sercu przede wszystkim dobro banku. Weź pod uwagę obecną sytuację. Nowy Jork jest teraz bardziej niż kiedykolwiek centrum finansowym Stanów Zjednoczonych, a kiedy Anglia dostanie się pod panowanie Hitlera, stanie się centrum finansowym świata, dlatego tam właśnie jest miejsce banku Kane'a i Cabota. Poza tym stworzylibyśmy razem bardziej samowystarczalną instytucję, gdyż nasze specjalności dopełniają się. Kane i Cabot zajmował się zawsze finansowaniem przemysłu stoczniowego i innego przemysłu ciężkiego, czym bank Lestera parał się tylko w niewielkim stopniu. I odwrotnie, wy specjalizujecie się w przeprowadzaniu i gwarantowaniu emisji papierów wartościowych, czym my prawie wcale się nie zajmujemy. Nie mówiąc już o tym, że w wielu miastach nasze banki niepotrzebnie się dublują. - Tony, zgadzam się ze wszystkim, co mówisz, mimo to wolałbym nie wycofywać się z Anglii. - I o to właśnie mi chodzi, Williamie. Londyńska filia Kane'a i Cabota uległaby likwidacji, ale zachowalibyśmy filię banku Lestera. Wówczas, gdyby Londyn znalazł się w opałach, nie miałoby to dla nas tak wielkiego znaczenia, gdyż dzięki fuzji bylibyśmy silniejsi