X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Przez trzy miesi�ce. - Czy zaczynasz ju� w tym dostrzega� jak�� logiczn� ca�o��? zapyta�a Paula. - Nadal jestem ciemny jak tabaka w rogu - przyzna� Tweed. - Mam w r�ku wiele element�w uk�adanki, ale wydaj� si� nie pasowa� do siebie. Potrzebuj� jeszcze wi�cej element�w, �eby zbudowa� obraz. A teraz - podni�s� spakowan� walizk� - musz� ju� jecha� do Londynu. B�d�cie ostro�ni. - Zobaczymy si� w Londynie - zapewni�a go Paula. Tweed obr�ci� si� raptownie. - Zapomnia�em wam jeszcze wymieni� fakty numer pi�� i sze��. Opracowanie, kt�re otrzyma�em od Andovera, i list od Gastona Delvaux, belgijskiego geniusza od spraw rozbrojenia i cz�onka tego zespo�u superm�zg�w, MKPS. Mo�liwe, �e w ci�gu najbli�szych dwudziestu czterech godzin b�d� musia� polecie� do Belgii... "Kwietniowa Chatka", dom pani Goshawk, by� ma�ym wiktoria�skim budyneczkiem usytuowanym na przedmie�ciach Brockernhurst. Newman i Paula ustalili, �e b�dzie lepiej, je�li Paula p�jdzie tam sama. Newman min�� dom i zaparkowa� Mercedesa na trawie, na poboczu drogi. Nie lekcewa��c pro�by Tweeda, �eby opiekowa� si� Paul�, pod��y� za ni� poln� dr�k� i zatrzyma� si� przy k�pie jode�. Kiedy Paula znikn�a mu z oczu, wyj�� swojego Smith and Wessona i sprawdzi�, czy jest nabity. Paula sz�a prost� dr�k� podjazdow�. Po jej obydwu stronach rozci�ga�y si� rozleg�e, �adnie przystrzy�one trawniki, pokryte warstw� szronu, kt�ra skrzy�a si� w s�o�cu. Dom wygl�da� dok�adnie tak samo, jak tamten na fotografii, kt�r� widzia�a w biurze Bartona. Wesz�a na ganek i nacisn�a wypolerowany, mosi�ny przycisk dzwonka. - Czy pani Goshawk? - zapyta�a. Drzwi, ozdobione w g�rnej cz�ci witra�em, otworzy�a elegancko ubrana kobieta w wieku oko�o pi��dziesi�ciu kilku lat. Patrz�c na jej �wie�o u�o�one w�osy, Paula odgad�a, �e dopiero co wr�ci�a od fryzjera. - Tak - odpar�a z u�miechem pani Goshawk. - Mam nadziej�, �e nie sprzedaje pani niczego. - Wr�cz przeciwnie. Mam nadziej� kupi� ten dom. - Ale on nie jest na sprzeda�. Sk�d wpad�a pani na ten pomys�? - Fotografia tego domu znajduje si� w gablocie u Bartona, po�rednika handlu nieruchomo�ciami w Moors Landing. - To zupe�nie idiotyczne. - Pani Goshawk zaczerwieni�a si�. - Przepraszam, to nie zabrzmia�o zbyt uprzejmie. Chcia�am powiedzie�, �e to idiotyczne ze strony tego gburowatego typa, Bartona. Postanowi�am, �e si� nie przenosz�. Ju� ponad rok temu poinformowa�am go o tym i powiedzia�, �e natychmiast wycofa t� ofert�... - My�l�, �e powinni�my jeszcze raz pojecha� do Moors Landing - zadecydowa� Newman, us�yszawszy opowiadanie Pauli. - Ca�y czas co� mi si� w tym Bartonie nie podoba�o. - A mnie si� ca�y czas nie podoba�o tamto miejsce. Sama nie wiem, co w nim jest takiego. Mo�e to rzeczywi�cie niez�y pomys�, �eby jeszcze raz porozmawia� z pani� Garnett. - W takim razie jed�my tam, zobaczymy, czy co� si� zmieni�o. Ju� po chwili jechali drog� do Beaulieu. By� pi�kny s�oneczny poranek z bezchmurnym niebieskim niebem, lecz ch��d by� przenikliwy. Newman ostro jecha� pust� kr�t� drog�. Gruba warstwa szronu pokrywa�a drzewa wok� "Prewencji woech dom�w. yyy Paula studiowa�a map�. �eby dotrze� do Moors Landing, musieli przejecha� przez Beaulieu, dosta� si� na drug� stron� rzeki, a potem skr�ci� na po�udnie, w wiejsk� dr�k� prowadz�c� do Exbury. Zjazd do Moors Landing znajdowa� si� kilka kilometr�w przed t� miejscowo�ci�. Jad�c zgodnie ze wskaz�wkami Pauli, dotarli po czterdziestu pi�ciu minutach na miejsce. Newman min�� dr�k� prowadz�c� na molo i zaparkowa� przy pierwszym z domk�w. - Dziwne - powiedzia�a Paula, wysiadaj�c z samochodu. - Co jest dziwne? - spyta� Newman. - Nie ma tablicy po�rednictwa handlu nieruchomo�ciami. - Rzeczywi�cie. Mo�e zabrali j� do odnowienia. Zauwa�y�em poprzednio, �e solidnie ju� poob�azi�a z farby. -Ja te� zwr�ci�am na to uwag�. Wyda�o mi si� to wtedy dosy� zastanawiaj�ce, bo zupe�nie nie pasowa�o do obrazu modelowej wioski. Paula podesz�a do czwartego domu po prawej stronie. Otworzy�a bramk�. Newman szed� zaraz za ni�, obserwuj�c uliczk�. Teraz r�wnie� sprawia�a wra�enie, jakby osada by�a nie zamieszkana. Paula szarpn�a go za r�kaw