Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Dobra psina. Kiedy samochód zupełnie się zatrzymuje, Curtis wyłącza światło w sypialni. Czeka w ciemnościach. Najprawdopodobniej oboje psychopatyczni właściciele domu na kółkach pozostaną przez jakiś czas na swoich miejscach. Będą się bardzo uważnie przyglądać blokadzie na drodze, będą planować jakąś strategię na wypadek, gdyby policja zechciała zrewidować ich pojazd. Ale i tak w każdej chwili któreś z nich może pójść do sypialni. Jeśli wszystko będzie wskazywać na to, że rewizja jest nieunikniona, ci zbrodniczy fetyszyści spróbują pozbyć obciążającej ich kolekcji makabrycznych pamiątek. Curtis ma tu przewagę, ponieważ to nie on zostanie zaskoczony, ale nie jest pewien, czy to zaskoczenie na wiele mu się przyda. Ta psychopatyczna para przerasta go wzrostem, siłą i psychopatyczną obojętnością na swoje bezpieczeństwo. Jednak oprócz siły zaskoczenia Curtis ma także Starego Rudzielca. A Rudzielec ma zęby, co prawda Curtis też, ale nie takie duże i ostre, a ponadto – w przeciwieństwie do swojej czworonożnej towarzyszki – nie ma serca, żeby je wykorzystać. Brak mu też pewności, czy matka byłaby z niego dumna, gdyby wygryzł sobie drogę do wolności. O ile mu wiadomo, bardzo rzadko odznacza się walecznych mężczyzn i kobiety za pogryzienie wroga. Dzięki Bogu za to, że mu zesłał przyszywaną siostrzyczkę. Dobra psina. Dom na kółkach stoi już od kilku minut. Potem przetacza się o parę długości samochodu i znowu staje. Curtis wykorzystuje tę chwilę i lekko uchyla drzwi sypialni. Klamka skrzypi cicho, zawiasy też i drzwi się otwierają. Chłopiec przykłada oko do dwucentymetrowej szpary, przygląda się łazience, oddzielającej sypialnię od salonu i szoferki. Drzwi po przeciwnej stronie łazienki są do połowy uchylone, wpuszczają światło z przedniej części pojazdu, ale chłopiec nie widzi, co się za nimi dzieje. Psina mocno przytula się do jego nogi, przykłada nos do szpary pod drzwiami. Węszy. Jej wyjątkowo czuły zmysł węchu dostarcza więcej informacji niż wszystkie pięć ludzkich zmysłów razem wziętych, więc chłopiec nie odsuwa jej z drogi: Musi zawsze pamiętać, że każda historia o chłopcu i jego psie jest także historią o psie i jego chłopcu. Żaden bliski związek nie może trwać bez wzajemnego szacunku. Psi ogon merda, uderza o nogi Curtisa: może dlatego, że psina uchwyciła jakiś przyjemny zapach, a może po prostu zgadza się z jego poglądami na chłopięco-psią przyjaźń. Nagle od strony szoferki do łazienki wchodzi mężczyzna. Przyczajony w ciemnej sypialni Curtis o mało co nie zatrzaskuje drzwi ze strachu. W porę zdaje sobie sprawę, że dwucentymetrowa szpara nie przyciągnie uwagi mężczyzny tak bardzo jak zamykające się drzwi. Spodziewa się, że mężczyzna pójdzie prosto do sypialni i jest gotowy uderzyć drzwiami, żeby ogłuszyć tego mordercę. Potem razem z psiną uciekną z pułapki. Tymczasem mężczyzna podchodzi do umywalki i włącza małą lampkę nad nią. Staje bokiem do Curtisa i przygląda się swojej twarzy w lustrze. Stary Rudzielec trwa przy drzwiach z nosem przy szparze, ale już nie węszy tak głośno. Przeszła na tryb utajony, choć ciągle delikatnie porusza ogonem. Curtis, choć przestraszony, jest także zaintrygowany. Podglądanie obcych ludzi w ich własnym domu ma w sobie coś fascynującego, nawet jeśli to tylko dom na kółkach. Mężczyzna robi do siebie minę. Pociera palcem prawy kącik ust, odciąga dolne powieki i przygląda się swoim oczom – Bóg jeden wie, w jakim celu. Potem obiema dłońmi przygładza włosy na skroniach. Uśmiecha się do siebie w lustrze i mówi: – Tom Cruise niech spada. Vern Tuttle rządzi. Curtis nie wie, kim jest ten Vern Tuttle, ale Tom Cruise to, oczywiście, słynny aktor, gwiazdor filmowy, znana na całym świecie znakomitość. Chłopiec ze zdumieniem i podziwem dochodzi do wniosku, że ten mężczyzna jest znajomym Toma Cruise’a. Słyszał, jak ludzie mówią, że świat jest mały, no i – jak widać – rzeczywiście. Teraz mężczyzna szczerzy do siebie zęby. To nie jest miły uśmiech. Nawet z profilu robi wrażenie złowrogiego, drapieżnego. Mężczyzna opiera się o umywalkę, zbliża twarz do lustra i ogląda obnażone zęby z denerwującą wnikliwością. Curtis jest wytrącony z równowagi, choć nie zaskoczony. Już wie, że ta para to psychopatyczni zębowi fetyszyści. Jeszcze bardziej niepokojący niż zębowa obsesja szczerzącego się mężczyzny jest fakt, że poza tym wydaje się zupełnie normalny. Przysadzisty, koło sześćdziesiątki, z bujną siwą czupryną, mógłby grać w filmie czyjegoś dziadka i na pewno nikt by go nie obsadził w roli wariata z piłą mechaniczną. Ci, którzy twierdzą, że świat jest mały, mówią także, że nie wolno sądzić książki po okładce, co znaczy, że mają na myśli także ludzi, nie tylko książki. I teraz znowu by się okazało, że mają rację. Obcy mężczyzna nadal warczy bezgłośnie do lustra i raptem wkłada paznokieć między dwa zęby. Przygląda się temu, co teraz znajduje się na jego palcu, marszczy brwi, patrzy uważniej, wreszcie pstryknięciem strzepuje to coś do umywalki. Curtis wzdryga się ze strachu. Rozgorączkowana wyobraźnia podsuwa mu liczne mrożące krew w żyłach podpowiedzi, co też mogło utkwić w tych zębach, a wszystkie mają wiele wspólnego z powszechnie znanym faktem, iż seryjni mordercy na ogół są także kanibalami. Stary Rudzielec, nadal z nosem przy drzwiach, macha ogonem. Nie udzielił się jej strach przed tym potworem w ludzkiej skórze. Wydaje się, że ma własną opinię, której się uparcie trzyma. Chłopiec z troską myśli o wiarygodności zwierzęcych instynktów. Hipotetyczny kanibal wyłącza światło nad umywalką, odwraca się i idzie do małej przegródki, w której znajduje się ubikacja. Wchodzi do niej, zapala światło i zamyka za sobą drzwi. Matka chłopca mawiała, że zmarnowana szansa to nie tylko zmarnowana szansa, lecz cios zadany przyszłości. Jeśli przegapi się zbyt wiele szans, przyszłość będzie tak okaleczona, że umrze i wcale się jej nie będzie miało. Jeden morderca załatwia fizjologiczne potrzeby, jego zbrodnicza partnerka siedzi za kierownicą, co stanowi szansę, której nie wykorzystałby tylko bardzo niegrzeczny, niesłuchający mamy chłopiec. Curtis otwiera drzwi łazienki. Ty pierwsza, psinko. Kundelek wbiega do łazienki, merdając ogonem – prosto w stronę toalety