Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Ale to nie wszystko. Zdumiony Gronow pisze: „Widuje się tu co dzień olbrzymie kobiety, może nawet chodzące na szczudłach ukrytych pod powiewnymi halkami. Nie wiem, skąd się wzięła taka zmiana, ale tak jest"1. Dla młodszego pokolenia światowców Paryż i jego kobiety nigdy przedtem nie miały tyle uroku i tylko francuski język potrafi go wyrazić. Paris est radiem - pisał hrabia de Maugny (Zed) w swojej czarującej kronice paryskiego półświatka, noszącej podtytuł: Souvenirs d'un syba-rite (Wspomnienia sybaryty) - elegant, pimpant, raffine, anime. Paris s'amuse a tire-larigot (Paryż jest promienny, elegancki, wytworny, wyrafinowany, pełen życia. Paryż bawi się całą duszą). Mało niewiast odzwierciedlało ducha nowych czasów tak doskonale jak pewna młoda kobieta nazwiskiem Córa Pearl. Chyba żadna angielska kurtyzana nie wzbudzała tyle kontrowersji co ona. Mimo wybitnej pozycji Córy w półświatku Drugiego Cesarstwa, niewielu z tych, którzy ją znali, było o niej dobrego zdania. Uważano ją za wulgarną lub wręcz za odpychającą. „Córa Pearl ze swoją głową klauna, rynsztokiem płynącym z ust i śmiesznym angielskim akcentem"2 - pisał o niej w swoim dzienniku Alphonse Daudet. Ale nawet on musiał przyznać, że jest bardzo seksowna i ma niezwykle piękne ciało. Kiedy się posunęła w latach i została wzgardzona przez niektórych, bronił jej, wskazując na lajeunesse miraculeuse de cette chair de sorciere apres 30 ans defour-naise (cudowną młodość tego ciała po trzydziestu latach gorzenia w ogniu). „L'inexplicable Córa Pearl (Niepojęta Córa Pearl) - pisał o niej hrabia de * „Nikt - pisał Gronow - kto nie dożył mojego wieku, a mieszkał w Paryżu, nie może mieć pojęcia o wyniosłości i arogancji wyższych klas społeczeństwa w 1815 roku. Spojrzeń pełnych niewypowiedzianej pogardy, jakimi obrzucały stare wymalowane diuszesy czasów restauracji śliczne młode dziewczęta z Chaussee d' Antin albo przystojne wdowy po oficerach napoleońskich, »wprost nie da się opisać«". 183 Maugny. - Zaklinam się, że był to sukces, którego nigdy nie umiałem zrozumieć (. . .)• Jakimż tajemnym cudownym napojem musiała rozporządzać?" Na czym polegał jej sekret? Nikt nie mógł zaprzeczyć, że Córa fascynowała mężczyzn. Odmiennie niż Harriette Wilson, w gruncie rzeczy lubiąca się bawić dziewczyna zmuszona do uprawiania prostytucji, by zdobyć środki na opłacenie rachunków, Córa była prawdziwą profesjonalistką i otwarcie się do tego przyznawała. Według szacunków hrabiego de Maugny u szczytu swojej kariery dysponowała dochodem wynoszącym ponad pięćdziesiąt tysięcy franków miesięcznie (odpowiednik obecnych 90dziewięćdziesięciu tysięcy funtów), nie licząc klejnotów, strojów, koni i powozów, które umiała zdobywać „jak nikt inny". „Córa była bardzo systematyczna - pisał hrabia de Maugny. - Pewnego dnia znaleźliśmy u niej przedziwną księgę handlową ze stronami podzielonymi na trzy kolumny. W jednej zapisywała nazwiska klientów, przeważnie dobrze znane, w drugiej daty ich wizyt, a w trzeciej sumy uzyskane za otrzymaną gościnnos'ć. Była także (...) w tym okropnym rejestrze osobna kolumna z jej spostrzeżeniami A jej uwagi nie zawsze były miłe"3. Córa nie została kurtyzaną z powodu naturalnych skłonności do tego zawodu, jakie niewątpliwie miały niektóre jej koleżanki z półświatka - na przykład zmysłowa Włoszka Giulia Beneni, znana jako La Baracci, czy Leonidę Leblanc, obdarzona przydomkiem Madame Maximum (nie wiadomo, czy dotyczył on jakości jej usług, czy cen, jakie za nie pobierała). Córa przyznawała się do „instynktownej nieufności do mężczyzn" (po francusku określała ją słowem rancune), choć zarazem twierdziła, że ma wielu przyjaciół i mężczyzn, do których żywi prawdziwe uczucie. Może właśnie dzięki dystansowi, jaki zachowywała wobec swoich licznych patronów, Córa mogła z takim powodzeniem odgrywać rolę kurtyzany. A odgrywała ją na własny sposób. Tak jak Harriette Wilson, nie była pięknością, ale miała jakiś niezwykły powab i nie obawiała się nim posługiwać. Marie Colombier, również kurtyzana, która dobrze znała Córę, napisała o niej w swoich pamiętnikach, że uosabiała coś, co nazwała le style anglais de la courtisanerie. Reprezentowała „typ stajenny" - zauważa Marie z sarkazmem - chodziła bowiem na rozkraczonych nogach, jeździła konno jak dżokej i piła „często i do dna". Pełna temperamentu, promieniująca erotyzmem Córa była przy tym niezwykle kobieca. Emil Zola, który po starannym studium środowiska starzejących się dandysów paryskich sportretował ją w Nanie jako kurtyzanę Lucy Stewart, pisał o „roześmianym wdzięku jej sposobu bycia" i ojej niezwykłym szyku, co razem wzięte całkowicie przysłaniało fakt, że była „niemal szpetna" i miała końską twarz. Ale, jak mówi Lucy w powieści, „urodziwe liczko nic nie znaczy (...) liczy się dobra figura"4