Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

twierdził na podstawie „własnego doświadczenia" kardynał de Bernis, wraz z mlekiem przenosiły one swą zmysłowość na niemowlęta; zresztą w ogóle grzeszyły „łechtaniem dzieci i pocieraniem narządów płciowych".57 Jak wielki jest grzech „eunucha", który macając sobie genitalia „próbuje spowodować polucję"? Jak należy wycenić grzeszność stosunku „ze zwłokami kobiety"?58 W dzisiejszych czasach „wielkie niebezpieczeństwo" kryje się w fakcie korzystania z przepełnionych środków komunikacji, gdyż wielu „ludzi zmysłowych próbuje zaspokoić swe pożądanie poprzez skryty 367 bliski kontakt z osobą nieznajomą".59 Zatem i tu trzeba się mieć na baczności! Jak bardzo narażają zbawienie swych dusz ci rodzice, którzy „w obecności małych dzieci rozmawiają o sprawach nieczystych... o których dowiedzieć się w wiele lat później też jeszcze będzie za wcześnie"?60 Ach ci katoliccy specjaliści od uświadamiania seksualnego. Obwiniają o „grzech ciężki" każdego, kto mówi „o środkach zapobiegania poczęciu", „zwłaszcza, jeśli mówi to do młodych ludzi obojga płci; gdyż młodzi ludzie i osoby płci żeńskiej (!) są z reguły słabi i łatwo dają się zwieść do czynów rozpustnych". Również kąpiel nago odbiera „dzieciom, zwłaszcza dziewczynkom (!) wszelkie poczucie wstydu".61 Jak ciężki jest grzech, głowią się specjaliści, gdy czyta się obsceniczne książki i „na skutek tej lektury" miewa „regularne polucje"; „gdy młodzi ludzie przez ciekawość wyszukują nieprzyzwoite słowa w leksykonach lub sprośne miejsca w dziełach klasyków"; gdy wytrysk nasienia „w wyniku studiowania z ciekawości podręczników medycyny lub anatomii jest spodziewany, choć nie zamierzony"?62 Czytanie tak zwanych złych książek jest zwykle grzechem ciężkim, „nawet gdy nie są one tak całkiem złe". Jeśli są tylko „trochę nieprzyzwoite" popełnia się grzech powszedni, który oczywiście może się stać grzechem śmiertelnym, jeśli lekturze towarzyszy „zły zamiar".63 Nawet małżonków „poważnie" się ostrzega przed literaturą, „która szczegółowo i bez szacunku opisuje intymności małżeńskiego pożycia".64 Niezbędność cenzury i brudy klasyków Kierując się takimi zasadami, przez setki lat kontrolowano literaturę. Pierwszą instytucję pełniącą rolę cenzury w Niemczech stworzył w 1486 r. książę Kościoła, biskup moguncki Berthold z Hennebergu. Ale uchwalone na początku XVI w. przepisy Rzeszy w sprawie cenzury też powstały z inspiracji Kościoła katolickiego, choć co prawda przez długi czas uwagę cenzorów zaprzątały bardziej opinie na temat samego Kościoła i religii niż „kwestie obyczajowe".65 Sytuacja uległa istotnej zmianie dopiero w czasach najnowszych. Papież Leon XIII (1878-1903) w swej konstytucji „Officiorum ac minorum" postanawiał, co następuje:„Książki, które z rozmysłem traktują, opowiadają lub nauczają rzeczy brudnych i nieobyczajnych, są surowo zakazane... Książki starszych i nowszych pisarzy, którzy uchodzą za klasyków, a które nie są wolne od tego brudu (!), są dozwolone ze względu na elegancję i czystość językową, ale tylko tym, którzy, czy to ze względu 368 na urząd, czy też zawód nauczycielski, żądają takiego wyjątkowego traktowania. Dzieciom jednak i ludziom młodym można dać do rąk tylko wydania starannie oczyszczone i tylko na ich podstawie można nauczać."66 Jeszcze w Republice Federalnej postępowano wedle bardzo podobnych zasad w zwalczaniu „literatury nieobyczajnej".67 Tak właśnie miała się sprawa z ustawą o przeciwdziałaniu szerzenia się pism o treści zagrażającej młodzieży, która to ustawa została zainspirowana i przygotowana przez oficjalną instytucję Kościoła katolickiego. Po jej uchwaleniu odbyło się wiele tysięcy postępowań, niekiedy nawet przeciw publikacjom o znacznych walorach estetycznych.68 Na powstały w 1557 r., na życzenie Pawła IV, indeks książek zakazanych jeszcze w 1948 r. trafiły wszystkie dzieła Sartre'a, a w 1952 r. — Gide'a. Ba, w drugiej połowie XX w. na indeksie były nie tylko książki Rankego i Gregoroviusa, Heinego i Flauberta, ale także „Próby" Montaigne'a, Kanta „Krytyka czystego rozumu", Pascala „Myśli" i „Prowincjałki", dalej książki Spinozy, Lessinga i wielu innych.69 O diabelskości teatru i kina Jeszcze u progu XX w. katolicy wypowiadali się w słowach pełnych potępienia o obscenicznym teatrze — prawie jak w czasach antycznych.70 W V stuleciu synod w Arles groził klątwą każdemu chrześcijaninowi, który zgodziłby się na zagranie roli w teatrze.71 Później cenzura wykreślała poszczególne słowa, zdania, całe sceny i dramaty, gdy tylko poczuli się nimi dotknięci świeccy czy duchowni potentaci. (Pruski Naczelny Sąd Administracyjny, uzasadniając zakaz drukowania „Marii z Magdali", późniejszego noblisty Heysego, nie zawahał się nazwać instynktu erotycznego „najniższym, najzdrożniejszym ludzkim instynktem").72 Przy wystawianiu „nieprzyzwoitych" sztuk, jeszcze w tamtych czasach grzeszyli (to „rzecz pewna") mniej lub bardziej ciężko (zazwyczaj jednak ciężko) prawie wszyscy, którzy mieli jakikolwiek udział w ich wystawieniu: zarówno ci, co pisali, jak i ci, co grali, finansowali, bili brawo, także ci, co powinni byli zabronić, a nie zabronili. Również „tańce baletowe" były „prawie zawsze zgorszeniem dla widzów" („Nigdy bym takiej, znaczy baletnicy, nie udzielił rozgrzeszenia, gdyby wcześniej nie zrezygnowała z tego zajęcia"). „Łagodniejszym językiem można mówić o tych, których współdziałanie ma dalszy związek z przedstawieniem, na przykład o ludziach, którzy teatr sprzątają, czy wznoszą budynek." Aż trudno w to uwierzyć, ale to znaczy, że jeszcze we wczesnych latach XX w. grzechem obarczano także sprzątaczki i murarzy! Natomiast: „Od 369 wszelkiego grzechu są wolni żołnierze i policjanci..."73I tu sprawa jest jasna, od kiedy to wojskowi byli w oczach Kościoła winni! Jeśli chodzi o otwieranie kin „należy robić wszystko, by czynili to świadomi odpowiedzialności chrześcijanie". Film, telewizja i radio powinny być „chrześcijańskie". Właściciele kin, w których pokazuje się złe filmy, grzeszą. Tak samo jak osoby, wynajmujące pomieszczenia na tego rodzaju kina, nawet jeśli nie mają wpływu na repertuar. „Dopuszcza się grzechu" także ten, kto „na chybił trafił" posługuje się sprzętem radiowym i telewizyjnym.74 Pewien młody człowiek wyjawił jezuicie: „ Pewnego dnia wyjątkowo poszedłem z kolegami do teatru i tym samym {ipso facto) legły w gruzach wszystkie moje piękne postanowienia." Inny zaś wyznał: „Od czasu jak przestałem chodzić do kina, nie zgrzeszyłem