Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Entuzjaści mają nadzieję, że w ten sposób można doprowadzić do hodowli zwierząt, doskonalonych genetycznie dla potrzeb człowieka. Dotąd wszystko jest w porządku, ale w ciągu dalszym pojawia się niestety, jak to bywa, płynne przejście w stronę człowieka. Entuzjaści mówią: będzie można usuwać za pomocą terapii genowej dziedziczne schorzenia itd. Pesymiści — że to prowadzi w stronę niesłychanych i nie do wyobrażenia nadużyć. Nie chcę w to dalej wchodzić, ponieważ trzydzieści trzy lata temu jużem w to był wszedł i książki powypisywałem, które zresztą okazują się dzisiaj bardziej czytelne i bardziej rzeczowe niż podówczas, kiedy zdawały się czystymi rojeniami. Nomina sunt odiosa — już nie powiem, jaki wybitny polski filozof wyśmiewał mnie za te bajki… Rzecz cała zasługuje na uwagę niezależnie od strasznego szumu i huku, jaki media światowe wokół niej zrobiły. Teraz niestety wszystko, co potencjalnie jako strawa sensacyjna może przyciągnąć widzów czy czytelników, staje się z punktu widzenia mediów godne rozpowszechnienia. Nawet zdrowie Jelcyna i pochodzenie pani Madeleine Albright zeszły na dalszy plan w stosunku do owcy. Owca jest najważniejsza. KLONACJA I BIOLOGICZNE DOGMATY Hałas wokół klonacji, która stała się teraz tak straszną sensacją, spowodował, że sypią się przestrogi i zakazy, wzmocnione przez Roma locuta, causa finita. Ja natomiast silnie jestem atakowany w tej kwestii z zagranicy, przy czym uważa się, zarówno w Niemczech, jak i w Austrii, że ponieważ o klonacji w Summie technologicznej pisałem, więc widać stoję za jej umożliwieniem. Odpowiedziałbym następująco: nawet jeżeli ktoś by potrafił w czasach Stephensona przewidzieć rozwój kolei żelaznych, to nie musiał być wcale ich entuzjastą, mógł widzieć liczne trudności, kłopoty i zmartwienia, jakie spowoduje ten wynalazek. Pomiędzy zdolnością przewidywania rozwoju jakiejś gałęzi technologii a byciem jej entuzjastycznym zwolennikiem ogromna otchłań się rozwiera. W swoim czasie Kołakowski nazwał mnie wybitnym ideologiem technokracji, co mnie zirytowało; z tego by wynikało, że profesor medycyny, który wykłada o chorobach zakaźnych, jest wybitnym ideologiem cholery, tyfusu i dżumy. W moich oczach klonacja stanowi jedną z metod robienia maksymalnego hałasu za pomocą działań, które w gruncie rzeczy coś innego oznaczają, aniżeli powszechnie się sądzi. Na okładce ostatniego numeru „Spiegla” widać długie szeregi Einsteinów, za nimi kohorty gwiazd filmowych, jakichś Marilyn Monroe itd. Otóż po pierwsze — pomysł stwarzania czegoś w rodzaju jednojajowych braci istniejącym ludziom jest nonsensem. Można oczywiście teoretycznie przejmować pojedyncze komórki cielesne, zapładniać je i wprowadzać do jajeczek ludzkich, z których wyjęto ich własne jądra, ale takie jajeczko musiałoby zostać wynoszone w ciąży przez jakąś niewiastę. Zagrożeniem, moim zdaniem, w tym wypadku jest raczej możliwość, że za tak zwane matki—donosicielki będą służyć nie kobiety, tylko na przykład transgeniczne małpy, ze względu na bliskość chromosomową. Przedstawicie] zespołu, który dokonał klonacji owcy Dolly, powiedział, że muszą teraz się rozejrzeć za czymś, co by mogło zastąpić matkę. Na razie mówi się o jakimś roztworze, w którym by embrion mógł się rozwijać. To bardzo, moim zdaniem, wątpliwe — oczywiście, jak się pisze fantastykę, to wszystko jest łatwe, ja takie urządzenie nazwałem uteratorem, od macicy — bo jako Mammalia, czyli ssaki, jesteśmy równocześnie Placentalia, czyli łożyskowce, w odróżnieniu od torbaczy, Marsupialia, przed wiekami na kontynencie australijskim oddzielonych. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć: to, co zrobili Anglicy i co podobno inni też już robią, trudne jest na razie do szczegółowego objaśnienia. Wiadomo, że wessano w całości diploidalne jądro i wstrzyknięto do jajeczka, ale nie jest możliwa dokładna ekspertyza wyjaśniająca, co do czego zostało dopasowane. Wyhodowanie osławionej owcy Dolly poprzedziły zresztą 273 nieudane próby z jajeczkami. Co rzeczywiście uczyniono? Przede wszystkim obalono kolejny dogmat biologii teoretycznej i praktycznej