Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

On mnie kocha. Może nie na zawsze. Może czeka mnie rozczarowanie. Ale teraz, w tej chwili, mnie kocha i ja go kocham, nie zmarnuję tego, choćby ludzie mieli się ze mnie śmiać. Annie patrzyła, jak Elise zrzuca pantofle i wyciąga się na kanapie w salonie Heleny. — Rany, ależ mnie bolą stopy —jęknęła Brenda zaczynając je masować. — Wróć to tempo, Brenda — powiedziała Annie z uśmiechem. — To zdanie dziś należy do roli Elise. Ty nie stałaś na nogach przez cały dzień. — Już dobrze, tak się przyzwyczaiłam do kwęczenia, że nie mogę przestać — ustąpiła Brenda. — I jak się czujesz, dziecinko? — spytała Elise zatroskanym głosem. Brenda mnie ciągle zaskakuje — pomyślała Annie. — Tak łagodnie odnosi się do Elise. Odkąd Larry wyszedł, cały czas się nią zajmuje. — Napiłabym się — odparła Elise. — A ja chcę kawałek tortu czekoladowego — powiedziała Brenda. — Co nowego poza tym? — Jednak się nie napiję — westchnęła Elise. — To znaczy, że i ja nie dostanę tortu — wykrzywiła twarz Brenda. — Jestem z was naprawdę dumna — pochwaliła Annie. — Tyle was ostatnio spotkało, że wykazałyście naprawdę dużo siły nie łamiąc danego słowa. Teraz Elise się wykrzywiła. — Ale, kobieto, jak ja dziś potrzebowałam jednego! — Pokręciła głową i spojrzała na Brendę. — To niełatwe, co, dziecino? Brenda wolno skinęła głową. — Nie, nie jest łatwe. Ale ja za to przynajmniej trochę schudłam. Annie zauważyła, że Elise na chwilę się zadumała. — A mnie się trochę rozjaśniło w głowie — urwała, jakby ważąc, czy coś wyznać. — Dziś, kiedy u Campbella Larry mnie przytulił, zrozumiałam i teraz bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że go kocham. A on mnie. Annie dostrzegła, że Elise wpierw spojrzała na Brendę, po czym zwróciła się do niej: — Pracuje nad scenariuszem. To naprawdę świetna rzecz. Opowiada 0 samotności i lęku kobiety. Jest wspaniały, wierzcie mi. Ten film powinien zostać nakręcony. Musi. Nie mogłam się zdecydować na sfinansowanie go 1 zagranie głównej roli. Mama zawsze powtarzała, żebym nigdy, przenigdy nie wykładała pieniędzy na film, w którym występuję. Ale — tu z uśmiechem spojrzała na przyjaciółki — mama czasem się myliła. Wiec mam zamiar to zrobić. Annie pomyślała o Miguelu i o tym, że spotkania z nim stają się dla niej coraz ważniejsze. Kiedy wróciła wcześniej z Japonii, ze zdumieniem zauważyła swoją radość, gdy Miguel zadzwonił natychmiast, gdy tylko dowiedział się o jej powrocie. Może i do Elise uśmiechnie się szczęście — pomyślała Annie. — Dobrze, Elise — mówiła dalej w myślach — chociaż wiem, że to brzmi jak truizm, życie jest bardzo krótkie. Annie zwróciła uwagę, że Elise wygląda na bardzo zmęczoną. — Będę uciekać, drogie panie. Gdzie nocujesz, Elise? — Mam zamiar zostać tutaj, żeby jutro od rana zabrać się do pakowania rzeczy. Boję się, że jeśli pojadę do domu, to nigdy tu nie wrócę. Brenda była zdumiona. — I zostaniesz tu zupełnie sama, naprawdę? Słyszałam, jak wysyłałaś służbę do domu. — Pokręciła głową. — Elise, zostaję z tobą — przerwała — chyba że naprawdę chcesz zostać sama. — Och nie, Brendo. Dziękuję. Nie chcę być sama. — Też mogę zostać, Elise, dobrze? — zapytała Annie. — Urządzimy sobie bal piżamowców, co dziewczęta? — odparła z uśmiechem Elise. Aaron siedział w SoHo, w mieszkaniu przerobionym ze strychu, które dzielił z Leslie, i opierając się o granitowy blat ogryzał ołówek. Spojrzał na kartkę i przeczytał dopiero co napisane zdanie: „Z tego względu razem z rezygnacją oczekuję usunięcia mojego nazwiska z nazwy agencji Paradi- se/Loest". Pokręcił głową i wyjąwszy ołówek z ust przekreślił „razem", a na to miejsce wpisał „z dniem". Przeczytał jeszcze raz, potrząsnął głową i westchnął. W tym momencie zabrzmiał dzwonek. 322 323 Na dole był Chris. Aaron nacisnął guzik otwierający drzwi wejściowe na parterze. Oczekiwał, że w końcu Chris się pokaże, by go przeprosić i powiedzieć, że został wyrzucony albo sam zrezygnował. Kiedy wreszcie Chris zadzwonił, Aaron przyjął to z wielką ulgą, bo jak dotąd mylił się we wszystkich swoich przewidywaniach. Zaraz po przegranej, kiedy rozmawiając z Drew oskarżył go o brak lojalności, ten wybuchnął śmiechem i przypomniał, że to Aaron sam zaczął, przyjmując Chrisa do firmy. Potem Karen odeszła, ale nie dlatego, że Jeny przejął agencję, ale ze względu na ciążę, a ojcem dziecka jest Chris! Julie nie odbierała jego telefonów i Aaron przerażony postanowił nie kontaktować się z nikim z tego łajdackiego towarzystwa