Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
" Następnie Rubinstein podziękował znowu wszystkim i - jak pisze Money - "ze smutkiem ogłosił swej wspaniałej i kochającej go publiczności, iż koncert ten jest jego ostatnim występem w Lon- dynie". "Choćby nie wiem jak poważnie myślał o abdykacji, musimy go prze- konać, by wrócił, i to szybko" - zauważył Greenfield. Jednak tego wieczoru -osiemdziesiąt jeden lat, pięć miesięcy i siedemnaście dni po swym pierwszym publicznym występie w Łodzi - pianista Artur Rubinstein po raz ostatni w swoim życiu opuścił estradę i udał się do garderoby. W zgodzie z sobą samym Latem 1969 roku Rubinstein przyjechał do Londynu, by wystąpić z recitalem solowym i koncertem muzyki kameralnej z Kwartetem Guarneri. Po recitalu poznał młodą Angielkę, asystentkę Wilfrida van Wycka, swego brytyjskiego menedżera. "Błagałam van Wycka, żeby mnie przedstawił pianiście - wspomi- nała później asystentka. - Van Wyck był trudnym człowiekiem, bardzo zabor- czym w stosunku do swoich artystów, więc nie pozwalał mi zbliżać się do Ru- binsteina, chociaż pozwalał wykonywać na jego rzecz ogromną pracę'. Jednak- że wtedy van Wyck zmiękł. Asystentka była wysoką blondynką, miała lat dwa- dzieścia cztery; stary Rubinstein spojrzał na nią, potem znów na van Wycka i spytał, czy ta młoda dama będzie odwracać kartki podczas koncertu z Kwar- tetem Guarneri. "Och, nie, nie, nie' -odpowiedział van Wyck. "Jaka szkoda!" -zawołał Ru- binstein. Asystentka wspomina: "Pocałował mnie w rękę i zrobił na mnie nie- zatarte wrażenie. Wróciłam do domu i powiedziałam do mamy: Mój Boże, ten człowiek ma coś w sobie.". Annabella Whitestone kształciła się w klasztorze i otrzymała edukację mu- zyczną. Po raz pierwszy słuchała Rubinsteina w Londynie w 1961 roku, gdy grał IV Koncert fortepianowy Beethovena z Barbirollim i gdy otrzymał złoty me- dal Królewskiego Towarzystwa Filharmonicznego. Jej praca w agencjach kon- certowych rozpoczęła się od firmy Ingpen Williams, pracowała także dla Ibbs Tillett, na koniec weszła do zespołu van Wycka. Kilka tygodni po po- znaniu Rubinsteina opuściła van Wycka za radą Henryka Szerynga (jednego z artystów, którymi się zajmowała) i pojechała do Madrytu, aby pracować z Ri- cardem, synem Ernesta de Quesady, który stopniowo przejmował kierowni- ctwo hiszpańskiego oddziału agencji Daniel. Rok później, w listopadzie 1970 roku, Rubinstein przyleciał do Madrytu na recital chopinowski. Annabella pi- sze: "Pojechałam z Ricardem samochodem na lotnisko i pamiętam, jak Ricardo powiedział: Mam nadzieję, że przyjedzie sam. Zawsze jest taki zdenerwowa- ny, kiedy jest z Nelą. Był sam - żona przyjechała trochę później. Pojawił się taszcząc panettone [mediolański placek bożonarodzeniowy]. Był tam fotograf robiący na poczekaniu zdjęcia podróżnym, którzy właśnie przylecieli. Artur pokazał mi swoje i spytał: Czyż nie jestem gitapo [przystojny]? A ja odpowie- działam: Tak, jest pan bardzo gitiapo. Zadedykował tę fotografię cudownej Annabelli~. Zawsze wspominam ten przyjazd do Madrytu, niewiarygodny magnetyzm i urok, jaki miał w sobie Rubinstein. Absolutnie nie można było się temu oprzeć - stwierdziła. - Potem pojechał do Bilbao w towarzystwie Ricar- da, a gdy impresario wrócił, oświadczył, że Rubinstein wypytywał go o mnie: jak mam na nazwisko, czy pracuję w Madrycie". Annabella nie wiedziała, że Rubinstein interesował się nią już wcześniej, w grudniu 1969 roku. "Grał w Madrycie w Teatro Real - wspomina Quesada. - Poszedłem tego rana z Annabellą do hotelu Palace, aby towarzyszyć mu do sali koncertowej na krótką próbę. [...) Zjedliśmy lunch tylko we dwóch i zada- wał mi wiele pytań o Annabellę, wyraził swój podziw dla niej, zachwycał się jej urodą. Więc właściwie to Rubinstein był nią już wcześniej zainteresowany. [...) Wyjechał z Hiszpanii [...] nie dając Annabelli na razie niczego poznać - a kie- dy wrócił w 1970 roku, prosił mnie, by Annabella towarzyszyła mu w czasie tournee"