Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Ja otrzymałem wy-ja uina , achcica i mógłbym dyskutować z każdym z nich. Nie Micha,Ą^oestem nieukiem. e miale0 ZI 3ZUmiał' że przyjaciel jest w kłótliwym nastroju. zamiaru cię krytykować, Torrigiani. 135 tyfi( - Jedna noc w pałacu Medyceuszów i już wszyscy pi wydają ci się ignorantami. y t[°rtm - Ja tylko chciałem... - Ty tylko chciałeś chełpić się nowymi przyjaci Torrigiani. - Ludźmi, którzy są o wiele ciekawsi i i twoi dawni prostaccy koledzy, z którymi byłeś uw,r, tego ogrodu. w^iony w - Wcale tak nie myślałem. Czemu wygadujesz taki Ale Torrigiani już odwrócił się od niego. Michał AnS i znów zabrał się do pracy nad marmurem. Niedziela palmowa była ciepłym dniem wiosennym. Nasweiu walce Michał Anioł znalazł trzy złote floreny, które, jakzapowiec Bertoldo, miał mu co tydzień zostawiać sekretarz Lorenza, Ser Pia da Bibbiena. Nie mógł oprzeć się pokusie popisania się przed rodzii Rozłożył na łóżku swój drugi nowy strój, białą bluzkę haftowaną winne grona i liście, krótką kurtę z szerokimi rękawami spiętą naprą dzie srebrnymi sprzączkami, nogawice koloru wina. Uśmiechnął się J siebie myśląc, jaką minę zrobi Granacci, kiedy się z nim spotka Piazza San Marco, aby razem iść do domu. Kiedy schodzili ścieżką, Rustici wlepił w niego oczy, a kiedycW piec się zbliżył, rzekł przedrzeźniając go: - Jestem prostym człowiekiem. A potem ostrzejszym tonem: - Rozpostrzyj swój ogon. - Ogon? - Wszystkie pawie mają kolorowe ogony. - Och, Rustici -jęknął. - Czyż nie mogę przynajmniej ra ubrać? - Czyż nie mogę raz włożyć klejnotów? Czyż nie n napić się tego znakomitego wina? Raz jeden wydawać i bie? Raz jeden roztrwonić trochę tych złotych monet? Ra2 spać się z tą piękną dziewczyną... - Wszystkie cielesne pokusy w jednym sonecie. Vc 136 „czucie, jakbym był ubrany w kostium na widowisko. Ale uin1h ć wrażenie na mojej rodzime. >«*/- warknął Rustici. - Idź w swoją drogę! Si szerował ścieżką w rozwianym płomi >«*/- warkną ją drogę! Siani maszerował ścieżką, w rozwianym płomienistym płasz-lejącymi się na czarnym aksamitnym kapeluszu piórami koło- narańczy- Omówić z tobą na osobności. - ChC\ o za ramię. Michał Anioł cofnął się. Cr mifna osobności? Nie mamy tajemnic. aliśmy się sobie. Nim się przeniosłeś do pałacu i stałeś się ^żna się było mylić co do uczuć, jakie spowodowały jego wy-h^Michał Anioł był uprzejmy, starając się go ułagodzić. .Ależ ty mieszkasz we własnym pałacu, Torrigiani. ć i nie potrzebuję posługiwać się takimi tanimi sztuczkami i wybijanie zębów faunowi, aby wkraść się w łaski Medyceuszów. - Wydajesz się zazdrosny. - Okogo? O nieznośnego zarozumialca? - Czemu zarozumialca? Nie widzę związku. - Bo ty nie wiesz, co to szczęście ani co to przyjaźń. - Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy. - No, rzeczywiście, bo rysujesz umorusanymi łapami krechy węglem! ¦ Ale przynajmniej dobre krechy - zaprotestował Michał Anioł, "e chcąc brać na serio słów Torrigianiego. Twarz Torrigianiego okryła się purpurą. Twierdzisz, że moje nie są dobre? ;zego zawsze sprowadzasz dyskusję do siebie? Nie jesteś pę- Mchał A "e JeStem' A bytem i dla ciebie, nim stałeś się taki.pyszny. ~ Niedv Wpatrywał sję w niego zdumiony. - A Lc'e yłeŚ centrum mojego świata. ać ° zamówićRlWałeŚ mnie- ° wiele za wcześnie zacząłeś się podli- bciej bi1e^ni°łowi Pociemniało w oczach. Obrócił się i jak mógł :arz' grzej °grodowa' ścieżką, a potem ulicą Snycerzy. Cieśla i t się w słońcu przed domami, zdjęli przed nim czap- 137 ki z szacunkiem, ale na rodzinie jego nowe ubranie nie go wrażenia niż na Rusticim. Ojciec czuł się dotknięty i swym eleganckim strojem robił mu w jakiś sposób wyrzuty. gd, Michał Anioł wyjął z sakiewki u pasa trzy złote floren na biurku ojca. Lodovico patrzył na nie nic nie mówiąc tvlv z błyszczącymi z podniecenia oczami ucałowała radośni oba policzki. - A teraz opowiadaj. Jakie sosy podają do pasta? Michał Anioł natężył pamięć chcąc jej dogodzić. - Nie mogę sobie przypomnieć. - A na przykład do mięsa. Czy kucharze pałacowi używa' ru? Jak smakuje ta ich słynna solą gotowana z ananasami i pok mi w paski bananami? - Wybacz, mądre mia, nic o tym nie wiem. Zmartwiona podniosła głowę. - Nie pamiętasz, co jesz? A więc zaprzyjaźnij się z kucharza Przynieś mi ich przepisy. Cała rodzina zebrała się w pokoju Lodovika, który stanowi) za zem gabinet i bawialnię. Babka czuła się szczęśliwa, gdyż wnuk kał wielkich ludzi Florencji. Brat Giovansimone interesował się: jęciami. Ciotka i stryj byli radzi, że przyniósł do domu złote flon Buonarroto chciał się upewnić co do spraw finansowych: czy c dzień będzie otrzymywał trzy złote monety? Czy potrącają mu zp za koszta materiałów? Teraz głos zabrał ojciec: - Jak cię traktują Medyceusze? // Magnifico? - Dobrze. - A Piero? - Jest arogancki, już taki ma charakter