Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Wziąłem pustelnika Gii spod skały, wsadziłem do samochodu i odjechałem. - Tylko opowiadanie strażnika, który pierwszy przybiegł na miejsce zbrodni, może być obiektywnym i jasnym świadectwem tego, co tam się wydarzyło. Widocznie nie było zbyt ciemno, skoro mogłeś od razu schwytać dziewczynę, więc również chłopiec musiał widzieć chociażby jedno czy dwa uderzenia, zanim zatłukłeś ją na śmierć tym kamieniem. Mimo że popełnienie tej zbrodni nie zajęło ci chyba dużo czasu, to jednak byłoby bardzo dziwne, gdyby strażnik nie przybiegł na miejsce, zanim zadałeś ostatni cios. Musiał słyszeć wtedy przynajmniej jęki, jeśli nie słyszał rozpaczliwego krzyku dobiegającego z samochodu. - A może kiedy przybiegł, ja znów siedziałem za kierownicą i już zawracałem samochód, aby uciec z miejsca zbrodni? Więc może zezna, że kiedy mnie ujrzał pierwszy raz, byłem w samochodzie - po chwilowym zastanowieniu sprostował Takashi. - Jestem przekonany, że takie złoży zeznanie - przyciskałem go, poruszony tą nową i niewątpliwą wskazówką. - Więc brukowaną drogą, na której już zaczął topnieć śnieg, wybrałeś się z dziewczyną na przejażdżkę citroenem. I coś się wydarzyło między wami, dziewczyna wyskoczyła z samochodu, uderzyła się o Skałę Wieloryba i rozbiła sobie głowę. Zabrudziłeś się jej krwią dlatego, że chciałeś podnieść dziewczynę, która zginęła w wypadku. Albo też ubrudziłeś się specjalnie. Poza tym samochód prowadziłeś z szybkością wystarczającą, aby dziewczyna wyskakując rozbiła sobie głowę, jechałeś w ograniczonej widoczności zwężającą się drogą, która kończyła się pięćdziesiąt metrów dalej. W tych warunkach nie mogłeś mieć czasu nawet na flirt, nie mówiąc o gwałcie, w rzeczywistości musiałeś uważnie trzymać kierownicę. Ale coś się zdarzyło, dziewczyna wyskoczyła z samochodu i rozbiła głowę o skałę, prawda? Przypuszczam, że nagle zahamowałeś i chciałeś wrócić na miejsce, w którym dziewczyna wyskoczyła i dlatego siedziałeś w samochodzie w tym momencie, kiedy nadszedł strażnik. A on przybiegł usłyszawszy bardzo blisko pisk hamulców. Myślę, że do tej chwili nie wysiadłeś w ogóle z samochodu, prawda? Dopiero kiedy strażnik pobiegł wezwać kolegów na pomoc, po raz pierwszy odkryłeś dziewczynę z rozbitą głową. Pustelnik Gii chyba nic nie widział. Na pewno znalazłeś go w drodze do domu i po prostu zapoznałeś go ze szczegółami fikcyjnej zbrodni, prawda? Takashi milczał ze spuszczonymi oczami i jakby przeżuwał moje słowa. I znów ostrożnie zamknął się w skorupie swej samotności, więc nie mogę z jego zachowania wyczytać, czy moje przypuszczenie rozbiło dostatecznie strukturę wykoncy-powanej zbrodni, którą tak się chełpi. - Taka! - Milczący dotąd Hoshio gwałtownie zadrżał nie tyle z zimna, co z innego powodu i zawołał dziecinnym piskliwym głosem: - Ona zawsze chciała to robić z tobą, przecież nawet w ciągu dnia kusiła cię i prowadziła w ciemne miejsca domu, no nie? Mogłeś obejść się bez gwałtu, wystarczyło po prostu zdjąć jej majtki. Na pewno przywalała się do ciebie w samochodzie, więc chciałeś ją przestraszyć zwiększając szybkość. Przecież opowiadałeś, że bawiłeś się w ten sposób w Ameryce! Wtedy ona straciła głowę ze strachu i wyskoczyła na zakręcie przy skale, myśląc, że nie uda ci się zahamować. - Jeśli tak, to nie byłoby to zabójstwo, prawda? - przyjąłem wsparcie speca od samochodów. - Byłby to albo nieszczęśliwy wypadek, albo śmierć spowodowana nieuwagą. Nawet jeśli była to nieuwaga kierowcy, to winna również była nieszczęsna dziewczyna, nie tylko ty, Taka. Takashi nadal milczał ładując naboje śrutowe do strzelby. Obawiając się przypadkowego wystrzału, skoncentrował na tym całą swą uwagę, w jego pochylonej w dół i ukrytej w cieniu twarzy, w całym drobnym ciele zdrętwiałym z napięcia dostrzegałem jednak przepełniającą go brutalną siłę, wykluczającą absolutnie możliwość zrozumienia go przez innych. Wywołał we mnie dziwne złudzenie, że to nasze dziecko, leżące z otwartymi brązowymi oczami bez wyrazu i tak po prostu istniejące w ciszy, wyrosło w ten sposób w warunkach całkowitego braku komunikacji ze światem zewnętrznym i teraz, tutaj, krwią rozmazaną na całym ciele wyraża zbrodnię, którą przed chwilą popełniło. I nagle poczułem, jak rozpada się mój spokój, którego gwarancję stanowiło wahanie i brak wiary, przejawiane przez Takashiego podczas moich popisów elokwencji