Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
A może tak, jak sam chciał? - Boże, przeciwko mnie, mój własny syn! - krzyczała matka, miotając się po korytarzu sądowym. - Mści się za to, że siedzi. A przecież to on deptał mnie jak pluskwę, bił... Mój syn! Matka jest pewna, że prababka podburzała najpierw Mariusza, a teraz Zosię. Twierdzi, że kocha wszystkie dzieci jednakowo, a za Zosia i Piotruś, czyli gdzie dwóch sie kłóci, tam trzeci... traci 97 chwilę krzyczy, że prababka nie ją skrzywdziła, tylko jej dzieci. Wygląda przy tym tak, jakby jednak cierpiała za całą czwórkę, to znaczy za dzieci i za siebie też. Prababka przynajmniej niczego nie udaje: jej chodzi wyłącznie o Zosię. - Z całej siły będę walczyć o dzieci - zapewnia matka - i nie pozwolę, żeby osiemdziesięcioletnia babka mnie zniszczyła. Ona dzieci chce chować? Psa bym jej nie dała. Ona zapomina, że jest już stara, że jest w wieku nieprodukcyjnym. Co będzie, jak sąd jej dzieci nie da? Sąd rzeczywiście stanął przed poważnym dylematem: czy powierzyć opiekę nad starszymi dziećmi osiemdziesięcioletniej prababce, czy nieodpowiedzialnej matce? Wrzesień 2003: Sąd zdecydował, żeby prababkę uczynić rodziną zastępczą i powierzyć jej opiekę nad jedenastoletnią Zosią. Siedmioletni Piotruś został skierowany do rodzinnego domu dziecka. Mariusz nadal przebywa w areszcie. Matka przestała walczyć o dzieci. 7. Kochaj mnie! 18. KAROLINA, TOMEK ORAZ MARTA, czyli GDY SIOSTRA ZASTĘPUJE MATKĘ Karolina i Tomek Według metryki Karolina ma osiem lat, ale zachowuje się tak, jakby miała ze trzy razy tyle. Jest poważna, milcząca i prawie się nie uśmiecha, chyba że do Tomka. - Karolinko, dlaczego Tomek mówi do ciebie: „mamo"? - pytają rówieśnicy z domu dziecka. - Bo mnie bardzo kocha - odpowiada dziewczynka. Zastępuje bratu mamę od początku, od kiedy Tomek pojawił się na świecie. Jest cierpliwa i ponad wiek odpowiedzialna, dużo odpo- wiedzialniejsza od własnej matki. Oboje znaleźli się w domu dziecka, ponieważ mieli nieszczęście trafić na złych, bezmyślnych rodziców. W domu obowiązywało twarde prawo ojcowskiej pięści. Dzieci były bite za byle co, za drobne przewinienia albo za zły humor taty. Matka zostawiała je bez opieki przez całe dnie. Siedziały głodne, zziębnięte i bezradne, bo Karolina, chociaż nad wiek poważna, nie umiała sobie poradzić z codziennymi kłopotami ani z chorobami. Oboje z bratem często się przeziębiali, byli osłabieni i niedożywieni. Kiedy w domu dziecka Tomek dostał zapalenia płuc i musiał jechać do szpitala, zupełnie nie rozumiał, co się dzieje, dlaczego rozdzielają go z siostrą. Bał się szpitala i płakał. Po jego wyjeździe Karolina posmutniała jeszcze bardziej. Opiekunka uprzedziła ją, że leczenie potrwa jakiś czas, i regularnie odwiedzała chłopca w szpitalu. Przytulała malca, opowiadała mu o siostrze i za każdym razem opuszczała oddział ze łzami w oczach. Przez te odwiedziny poczuła się silnie 100 Irena Matuszkiewicz, Athena Sawidis, Grzegorz Siedlecki związana z chłopcem, choć .był tylko jednym z wielu jej podopiecznych. Ale przy innych łóżeczkach czuwały mamy, babcie, ciocie, a Tomek był tam kompletnie sam. Pokazywał paluszkiem na wszystkie kobiety i pytał: - Mama? Mamą była opiekunka, pielęgniarki, inne mamy przy innych łóżeczkach. Tłumaczyły mu cierpliwie, że jego mama na pewno przyjedzie. I któregoś dnia rzeczywiście przyjechała. - Mama! - wykrzyknął radośnie chłopiec na widok pielęgniarki. Na swoją rodzicielkę wcale nie chciał patrzeć. Matka od czasu do czasu odwiedzała też Karolinę. Te wizyty były bardzo przykre dla dziewczynki. Nie odpowiadała na pytania, czasem jedynie wzruszyła ramionami, próbowała nie płakać, ale łzy same spływały po policzkach. Kiedyś wykrztusiła tylko, że starsi chłopcy jej dokuczają. Nic więcej nie dodała. Raz przyjechał też ojciec. Jego wizyta nie tyle wypływała z potrzeby serca, ile z obawy, że sąd może go pozbawić władzy rodzicielskiej. Widać bardzo mu na tej władzy zależało, nawet wyjaśnił dlaczego. Jego rodzice wychowywali się w domu dziecka i wciąż go przestrzegali, żeby swoich dzieci nie skazał na podobny los. Karolina przy ojcu rozpłakała się na dobre. - To, że tutaj trafiliście, nie jest tylko winą mamy i taty - zapewniał córkę. - Gdybym był w domu, nie pozwoliłbym was zabrać. Zawsze będę was kochał. Zobaczysz, tata się zmieni, już nigdy was nie zostawi. Córka nie wierzyła w ani jedno ojcowskie słowo. Słyszała wiele podobnych zapewnień jeszcze w domu, zwłaszcza gdy ojcu puściły nerwy, a potem trochę żałował własnej porywczości