Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Miał pan dobre kontakty z Bierutem, czy jemu próbował pan o tym mówić? Z BIERUTEM o tym nie mówiłem. A może z Bermanem? NIE, z nikim. Te uwagi zachował wiać pan dla siebie? No, nie całkiem. W gronie najbliższych przyjaciół mówiliśmy o tym, bardzo krytycznie to ocenialiśmy, ale na zewnątrz z tym nie występowałem. Oni sami z siebie też nie zaczynali mówić na ten temat? NIE. Czy w te oklaski wierzyli? Co to znaczy wierzyli? Oni uważali, że tak powinno być, bo taki rytuał jest w Związku Radzieckim, a co jest w Związku Radzieckim, jest dobre. Nie rozumiem. Przecież musieli wiedzieć, że takie nachalne działania zawsze wywoływały w tym narodzie przekorę. W KAŻDYM wywoływały. Krytyczny stosunek do tej nachalnej propagandy sukcesu posiadali także Czesi. Pisali o tym i mówili. I Niemcy, którzy znają ten schemat, bo mają tradycje faszystowskie, a sceneria stalinowska niczym się nie różniła przecież od hitlerowskiej. I nawet w moich rozmowach z przyjaciółmi radzieckimi również spotykałem się z krytyczną tego oceną. I co? Nic. Myślę, że w różnych środowiskach miało to inne znaczenie. Inne w wiejskim, inne w robotniczym. A^władze, wydaje_mi sig,._uważały_,_ iż cieszą sie^ raazej_zaufaniem[_społeczeństwa, znowu, oczywiście, w oparciu o te zewnętrzne jego zachowania, to wstawanie, klaskanie trzy razy. Czasem słyszałem: widzisz, społeczeństwo jest za nami, taki był tok rozumowania. Inaczej z inteligencją. IC>oJntehjencji zresztą w ogóle podchodzono^ z nieufnością. Inteligencja jednak drastyczniej odczuwa fałszowanie historii, niż gdy wszyscy wstają, klaszczą,^trzy"Tazy pówtarźająT W~Zwiąźku Radzieckim wyszła trzytomowa historia Polski. Tam są takie sformułowania: Prusy i Austria te i te ziemie polskie zagarnęły w czasie rozbiorów, a te i te ziemie polskie odeszły do Rosji. Te sformułowania wywołują u inteligencji większy protest niż klaskanie. Inny przykład: wszystkie okoliczności związane z datą 17 września. Proszę pana, ale dlaczego przez 36 lat powtarza się te same błędy? Propa-^andajukcesu, klęski, sukcesu itd. Czy nikt nie wyciąga z tego żadnych wniosków, propagandowych wniosków? NIE wyciąga. W tym czasie uważano, że lepsze są działania administracyjne niż polityczne. Był i jest fetysz dla metod administracyjnych. Uważano, że administracyjnie zwalczy się AK; uważano, że administracyjnie przerobi się cały naród. Stąd takie wybory, jakie są, taki a nie inny stosunek do stronnictw sojuszniczych. Ale dlaczego? 202_ -LEON CHAJN _203 LEON CHAJN_ No bo to jest prostsze, łatwiejsze. Łatwiej przecież kogoś pokonać niż przekonać. Poza tym cały aparat nie był przygotowany do działania metodami politycznymi, bo te metody są znacznie trudniejsze, wymagają lepszego wykształcenia, wyższych kwalifikacji. A przy metodzie administracyjnej wystarczy dać tylko nakaz i jego wykonanie wyegzekwować. To mogę zrozumieć, ale nie mogę zrozumieć stylu ówczesnych przemówień. Minister transportu, Jan Rustecki, na przykład w sejmie najpierw wyliczył, jaką kubaturę budynków miała przedwojenna Warszawa, jaką po drugiej wojnie światowej i jaką po pięcioletnim okresie odbudowy i doszedł na podstawie tych cyfr do następującego wniosku: "Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Warszawa powstawała w ciągu 700 lat, to uprzytomnimy sobie niespotykane w historii naszego narodu tempo odbudowy, możliwe tylko w warunkach władzy ludowej, przy tym tempo to nieustannie wzrasta". Albo Gomułka, który na piętnastolecie Polski Ludowej powiedział między innymi: "15 lat przyniosło zmiany większe niż długie dziesięciolecia, czy nawet stulecia poprzednich epok historycznych". Przecież pan znał historię. ZNAŁEM, ale człowiek się nie zgłębiał i nie analizował każdej wypowiedzi. Uważało się, że to jest slogan, wprawdzie prymitywny, ale slogan, nie przynoszący nikomu krzywdy. Mnie to śmieszy, a pana nie? NIE. to nie, śmieszyło mnie tylko podstawowe hasło radzieckie: dogonić i przegonić świat kapitalistyczny. Dognat' i pieriegnat'. Powiedział pan slogan nie przynoszący nikomu krzywdy. Czyżby? Za Gomułka te brednie powtarzali - upiększając - wierni dworzanie. Chyba w dziesięć lat później jeszcze wyczytałam w Argumentach, w artykule ówczesnego wiceprzewodniczącego TKKŚ taką między innymi cenną myśl, że w PRL zostało zrobione więcej niż w całym poprzednim 1000-leciu. Można to, oczywiście, nazwać fałszowaniem świadomości historycznej tylko, nie przynoszącym namacalnych, bo prawie natychmiastowych szkód, ale mam przykłady i na takie. Polewka, ogarnięty nienawiścią do krakowskiej kołtunerii, głosił między innymi: ,,Dziś martwi się [kołtun - przy p. T.T.}, że Nowa Huta będzie zadymiać miasto i że okopci stare, czcigodne mury