Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Tymczasem w Waszyngtonie generał Marshall zakreślał główne kierunki zakrojonej na szeroką skalę operacji “Bolero”, polegającej na przerzuceniu do Wielkiej Brytanii żołnierzy i sprzętu niezbędnego do zwycięskiego podboju wybrzeży Francji. Prezydent Roosevelt natychmiast powiadomił Stalina, że alianci zachodni planują na wrzesień utworzenie drugiego frontu. W czerwcu do Londynu przybył generał Dwight Eisenhower, który - jako głównodowodzący europejskiego teatru działania armii USA (European Theater of Operations US Army - ETOUSA) - miał doglądać przygotowań do wielkiej operacji inwazyjnej “Sledgehammer”. Brytyjczycy przyjęli go chłodno. Nie wywarł na nich dobrego wrażenia oficer, którego doświadczenie bojowe było równe zeru. Największą jednostką, którą dowodził, był pułk czołgów, który nie oddał ani jednego strzału w walce, a znajomość problemów europejskich generała Eisenhowera sprowadzała się do wiedzy nabytej w czasie zbierania materiałów do książki o amerykańskich pomnikach wojennych w Europie. Eisenhower nie przejmował się jednak pełnym wyższości dystansem brytyjskich oficerów. Uważał ich za dziwaków, przeczulonych na punkcie tajemnicy wojskowej i operacji specjalnych. To przekonanie nasiliło się, gdy poznał działalność London Controlling Section. Zapisał w pamiętniku: W pierwszych dniach wojny, zwłaszcza gdy Wielka Brytania stawiała samotny opór w 1940 i 1941 r., Brytyjczycy niewiele mieli do przeciwstawienia Niemcom z wyjątkiem podstępu. (...) Takie postępowanie stało się jednak zwyczajem, którego nie mogli się pozbyć. Tymczasem generał Bernard Law Montgomery - wsławiony sprawnym przeprowadzeniem ewakuacji swojej dywizji spod Dunkierki w maju 1940 r. - przygotował założenia planu “Rutter”. Uznał, że powodzenie operacji zależy od utrzymania całego przedsięwzięcia w jak najgłębszej tajemnicy, co warunkowało całkowite zaskoczenie niemieckiego garnizonu na francuskim wybrzeżu. Na naradzie w Sztabie Generalnym brytyjscy sztabowcy słuchali jak urzeczeni słów Montgomery’ego. Zastanawiające, że żaden z doświadczonych żołnierzy nie zwrócił uwagi, iż morskie wsparcie desantu jest wprost symboliczne. Pociski najcięższych dział kał. 120 mm, którymi dysponowały niszczyciele, mające osłaniać lądowanie wojsk desantowych, były zbyt małe, aby skruszyć niemiecką obronę. Najgroźniejsza broń lądujących oddziałów - czołgi Churchill - była stanowczo za ciężka (38,5 ton) do walki na kamienistej plaży, stromo opadającej do morza, a ponadto, wprowadzona niedawno do uzbrojenia, miała wiele wad. Liczne zastrzeżenia można było mieć również do planu wsparcia oddziałów przez samoloty RAF. Plan Montgomery’ego został jednak zaaprobowany. Ruszyły przygotowania do rajdu na francuskie wybrzeże w rejonie Dieppe. W tym samym czasie agent “Tatę”, pod okiem specjalisty z London Controlling Section, szyfrował depeszę do centrali Abwehry: Z najlepszych źródeł uzyskałem informacje o tajnych przygotowaniach dużych sił alianckich do desantu na francuskie wybrzeże w rejonie Le Havre - Dieppe. Termin jeszcze nie jest znany. Polecenie wysłania takiej depeszy dał szef LCS, pułkownik Stanley. Dla niego był to tylko element wielkiej gry, która miała przekonać Niemców, że alianci szykują się do inwazji na wybrzeże francuskie. Dlaczego wskazał Dieppe? Czyżby nie znał planu Montgomery’ego? Bardzo możliwe, że wymóg zachowania tajemnicy wojskowej uniemożliwił poinformowanie szefa dywersyjnej organizacji LCS o planach Sztabu Generalnego. Jednakże zadziwiająca to zbieżność... Dowództwo wojsk niemieckich we Francji nakazało wzmocnienie garnizonu we wskazanym mieście. Pod kamieniami plaży ułożono dodatkowo 14 tysięcy min przeciwpiechotnych i przeciwpancernych. Budynek kasyna - zasłaniający widok na część plaży, najbardziej narażoną na atak z morza - został zaminowany i miał być wysadzony, gdy tylko pojawiłyby się alianckie okręty, przez co poszerzyłoby się pole ostrzału niemieckich dział. Sojusznicy i Wrogowie Późnym majowym wieczorem premier Winston Churchill zszedł do schronu pod masywnym budynkiem obok Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jasno oświetlony, wąski korytarz, z metalowymi drzwiami do poszczególnych pomieszczeń schronu, przywodził mu zawsze na myśl najtrudniejsze dni 1940 r., gdy na Londyn sypały się niemieckie bomby... Naloty w 1942 r. były już rzadsze, ale Churchill lubił spędzać czas w podziemnym bunkrze. Cisza i nastrój tego pomieszczenia stwarzały atmosferę sprzyjającą skupieniu. Wszedł do swojego pokoju, wyłożonego zielonkawym dywanem, i skierował się w stronę dużego biurka, nad którym wisiała ogromna mapa Europy. Rozległo się pukanie do drzwi. - Generał Brooke, sir. - Młody żołnierz czekał na pozwolenie wpuszczenia gościa