Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Nawiązano też łączność z wieżą kontrolną tajnej bazy lotniczej w połowie drogi między Otaru, na wybrzeżu Hokkaido, a stolicą prefektury, miastem Sapporo. Baza ta powstała w okresie zimnej wojny jako punkt wyjścia do szpiegowskich lotów w głąb ZSRR i była w użyciu, aż do rezygnacji z lotów załogowych na rzecz rozpoznania satelitarnego w końcu lat 80. Obecnie mieściła się tam stacja nasłuchowa, monitorująca rosyjski system obrony powietrznej. Teraz "podglądacze", jak sami siebie nazywali pracownicy bazy, znowu mieli do czynienia z lotami specjalnymi, prowadząc dwa samoloty transportowe, zmierzające do nich z przeciwnych kierunków. * * * 43 ( Wtorek, 4.05 - Zatoka Fińska Zaduch wewnątrz okrętu podwodnego był nie do zniesienia. Ale nie to było najgorsze dla Peggy James. Przerażał ją kompletny brak orientacji. Ich pojazd co chwila wpadał w jakieś prądy, przechylał się na boki, skakał w przód i w tył, w górę i w dół. Sternik usiłował utrzymać go na kursie, ale mimo to nieujeżdżony mustang był przy nim po prostu barankiem. Miała też problemy z wzrokiem i słuchem. Wszyscy porozumiewali się szeptem. Wewnątrz panowała kompletna ciemność, rozjaśniona tylko diodami żarzącymi się na tablicy rozdzielczej i małą latarką, którą pozwolono im się posługiwać. Jej bladożółte światło i ciepło panujące w kabinie, nie mówiąc już o wielu godzinach spędzonych na nogach tego dnia, sprawiły, że poczuła się senna. Po zaledwie dwóch godzinach pod wodą zaczęła z utęsknieniem wyczekiwać wynurzenia na postoju w połowie drogi, które miało nastąpić dopiero za cztery godziny. Dobrze przynajmniej, że ten Amerykanin, szeregowy George, szybko przyswajał sobie rosyjskie słówka. To przypomniało jej, by nie oceniać ludzi na podstawie pierwszego wrażenia i nie mylić młodzieńczej żarliwości z naiwnością. George był zdolny, inteligentny, a wszystko co mu przypadało zrobić, wywoływało u niego chłopięcy entuzjazm. I mimo że, podobnie jak ona, był zatwardziałym szczurem lądowym, ten rejs nie rozwiał jego entuzjazmu. Dość dużo czasu spędzili przeglądając plan Sankt Petersburga i rysunki Ermitażu. Zgadzała się z analizą DI 6, która mówiła, że jeżeli w muzeum ma miejsce jakaś tajna działalność, to na pewno ma ona coś wspólnego z nowym studiem telewizyjnym, i że Fields-Hutton miał rację, podejrzewając, że odbywa się to w podziemiach. Studio było doskonałą przykrywką dla montowania sprzętu, jakiego taka działalność wymagała, bliskość rzeki przynajmniej częściowo maskowała promieniowanie mikrofalowe, a w dodatku podziemia leżały w najbardziej oddalonym od zachodniego skrzydła punkcie muzeum. W zachodnim skrzydle, na pierwszym piętrze mieściła się kolekcja numizmatyczna, która mogła zakłócać działanie delikatnej aparatury. Niezależnie gdzie by je umieszczono w muzeum, centrum łączności potrzebowało kabli. Gdyby je znaleźli i zdołali zidentyfikować ich przeznaczenie, mogliby się dowiedzieć, co się działo w Ermitażu. Poza tym, jeżeli coś się w tych podziemiach działo, przewody mogły biec istniejącymi już przejściami i kanałami wentylacyjnymi. Łatwiej je było w nich kłaść, a i w czasie remontów czy wymiany wyposażenia dostęp byłby łatwiejszy. Pytanie tylko, czy uda im się znaleźć jakieś miejsce w muzeum do umieszczenia aparatury, czy też będą musieli zaczekać do wieczora, żeby się trochę rozejrzeć. W słabym świetle powieki znowu zaczęły jej ciążyć i zapytała George'a, czy mogą to na trochę odłożyć. On też przyznał, że już zaczyna mieć dość i chętnie skorzysta z przerwy. Zamknęła oczy i zapadła się w plastikowym krzesełku, wyobrażając sobie, że otacza ją nie wnętrze okrętu podwodnego, ale ogród jej wiejskiego domku w Tregaron w Walii. Tam się wychowała, tam robili sobie wakacje z Keithem, w tych dawnych, dobrych czasach zimnej wojny, gdy świat był o tyle bardziej zrozumiały i bezpieczniejszy niż teraz, po upadku Imperium Zła... * * * 44 ( Wtorek, 6.30 - Sankt Petersburg - Panie generale - odezwał się w słuchawce głos Marewa. - Żyłasz przekazał mi, że chciał pan wiedzieć o rozmowach generała Rybakowa z ministrem Doginem. Właśnie przechwytujemy transmisję kodowaną systemem "Mlecznej Drogi". - Dziękuję, Marew