Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Teraz podtrzymywa³a swe du¿e, bujne piersi. Trzepota³a rzêsami. Miêdzy nogami, mo¿na jej ufaæ, jest czysta. Nie nale¿y do brudnych dziewcz¹t, nie ma w niej nic obcego ani egzotycznego. Amerykañska szczelina. Ta pustka. Gwarantowana. Da³a siê wy³y¿eczkowaæ, ca³kowicie wysterylizowaæ, ¿adna niepotrzebna tkanka nie popsuje ci przyjemnoœci. Ani ¿adna woñ. Zw³aszcza woñ. Dziewczyna bez Imienia, Dziewczyna bez Wspomnieñ. Nie ¿y³a d³ugo i d³ugo nie po¿yje. Kochaj mnie! Nie bij. Poza krawêdzi¹ bia³ych œwiate³ jak poza granic¹ cywilizacji zgromadzi³ siê t³um z³o¿ony przewa¿nie z mê¿czyzn, t³um niespokojny i podniecony jak narowisty s³oñ, zgromadzony za zaporami ustawionymi przez nowojorsk¹ policjê, bo zdjêcia rozpoczê³y siê o 22.30. Wstrzymano ruch uliczny, mo¿na by pomyœleæ, ¿e chodzi o jak¹œ sprawê oficjaln¹: Co takiego? Film krêc¹? Z Marilyn Monroe? Wœród innych mê¿czyzn, anonimowy jak oni, stoi Eks-Sportowiec, m¹¿. Przygl¹da siê tak jak inni. Podnieceni, zagapieni mê¿czyŸni. Mê¿czyŸni w stadzie. Mê¿czyŸni, których ogarnia masowe po¿¹danie, przechodzi po nich niczym fala po przep³yniêciu statku. Coœ siê w nich gotuje. Gdzieœ rodzi siê z³oœæ. Chêæ, by wyrz¹dziæ krzywdê. Z³apaæ, pozdzieraæ co siê da, zer¿n¹æ. Wszystkim udziela siê œwi¹teczny nastrój, taki jakiœ uroczysty. Wszyscy coœ pij¹! On, m¹¿, jest jednym z nich. W g³owie gor¹czka. W rozporku to samo- Z³oœæ, smutek i ogieñ. Zw³aszcza gdy siê wie, jak ta kobieta potrafi dotykaæ, ca³owaæ i g³adziæ palcami. Jej ³agodny, zmys³owy g³os winowajczyni: Oooch, Tato, ojej, przepraszam, ¿e kaza³am ci czekaæ tak d³ugo, dlaczego nie czeka³eœ na mnie w hotelu, ojej, dlaczego? Póki nie zgasn¹ jaskrawe œwiat³a i nie znikn¹ mê¿czyŸni bez twarzy, a oni jak po filmowym ciêciu nie znajd¹ siê sami w apartamencie Waldorf-Astorii z dr¿¹ cymi ¿yrandolami pod sufitem i gwarancj¹ prywatnoœci; wtedy skuli siê przed nim i bêdzie b³aga³a. Bêdzie oddycha³a jak dziecko. W oczach lalki pojawi siê b³ysk przera¿enia. Nie, Tato, nie. Nie rozumiesz, ¿e ja pracujê? Jutro? Wszyscy siê dowiedz¹, jeœli... Ale jego d³oñ, mê¿owska d³oñ, poruszy siê. Porusz¹ siê obie d³onie, poroœniête delikatnymi, czarnymi w³osami. Zwin¹ siê w piêœci. Bo mu siê opiera³a. Prowokowa³a. Os³ania³a twarz przed jego s³usznymi ciosami. Dziwka! Jesteœ z siebie dumna? Z wystawiania ludziom na pokaz, na ulicy! i to moja ¿ona! rzuci³ z moc¹ ostatniego ciosu, po którym Dziewczyna bez Imienia zatrzyma³a siê na œcianie wytapetowanej jedwabiem, co by³o równie cudowne jak osi¹gniêcie ostatniej bazy. "MOJA PIÊKNA, UTRACONA CÓRKO" Nim j¹ otworzy, przez d³u¿sz¹ chwilê bêdzie j¹ trzyma³a w dr¿¹cej d³oni. Kartkê z czerwon¹ ró¿¹ wyt³oczon¹ na ok³adce i s³owami WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI URODZIN. Wewn¹trz pojedyncza kartka papieru, zapisana pismem maszynowym. 1 czerwca, 1955 r. Moja Droga Córko Normo Jeane, piszê do Ciebie w dniu Twoich urodzin, aby ¿yczyæ ci szczêœcia i wyjaœniæ, ¿e chorowa³em, ale bez przerwy o Tobie myœlê. Obchodzisz dwudzieste dziewi¹te urodziny! Jesteœ ju¿ doros³¹ kobiet¹, ju¿ nie dziewczyn¹. Kariera Marilyn Monroe nie potrwa d³ugo. Skoñczy siê chyba nied³ugo po trzydziestce? Nie widzia³em Twojego "nowego filmu" - wulgarny tytu³, reklamy, gigantyczne billboardy i plakaty, Twoja ordynarna podobizna z sukienk¹ zadart¹ po to, ¿eby ca³y œwiat móg³ zobaczyæ intymne czêœci twojego cia³a, nie zachêci³y mnie do kupna biletu. Ale nie bêdê Ciê krytykowa³, Normo Jeane, bo przecie¿ masz w³asne ¿ycie. Nale¿ysz do pokolenia powojennego. Uda³o Ci siê przetrwaæ kl¹twê chorej matki, aby samej zrobiæ karierê, nale¿y Ciê za to pochwaliæ. Przyznam, ¿e mia³em nadziejê, i¿ poznam twego mê¿a! Podziwiam go od wielu lat. Chocia¿ nie nale¿ê do zagorza³ych wielbicieli base ballu jak niektórzy. Normo Jeane, by³em bardzo rozczarowany (ale nie zdziwi³em siê zbytnio), ¿e Twoje ma³¿eñstwo z gwiazd¹ sportu skoñczy³o siê rozwodem i niesmacznym rozg³osem. Na szczêœcie nie macie dzieci, które musia³yby siê za was wstydziæ. Nadal mam nadziejê, ¿e doczekam siê wnuka. Pewnego dnia! Za nim bêdzie za póŸno. Mówi siê, ¿e Marilyn Monroe przes³uchiwano z powodu jej kontaktów z komunistami i ich sympatykami. Pok³adam nadziejê w Bogu, "Moja piêkna, utracona Córko" moja droga Córko, ¿e w Twojej przesz³oœci nie mo¿na siê doszukaæ niczego obci¹¿aj¹cego. Twoje ¿ycie w Hollywood z pewnoœci¹ za wiera wiele chwil pozostaj¹cych w mroku. "Obalenie amerykañskiego rz¹du" jest powa¿n¹ groŸb¹. Jeœli Czerwoni Komuniœci dokonaj¹ uderzenia nuklearnego, zanim zdo³amy u¿yæ naszej broni, to w jaki sposób przetrwa nasza cywilizacja? ¯ydowscy szpiedzy tacy jak Rosenbergowie sprzedaj¹ nas wrogowi i na pewno zas³uguj¹ na krzes³o elektryczne. Nie nale¿y broniæ "wolnoœci s³owa", tak jak Ty to robi³aœ, nie wiedz¹c nic o twardych realiach ¿ycia. Wszyscy byli œwiadkami, jak siê zachowywali podobni zdrajcy, niegdyœ uznani za ludzi "wielkich" - Charlie Chaplin i czarnuch Paul Robeson s¹ przyk³adami - kiedy ich przyparto do muru. Ale dosyæ, ju¿ ani s³owa o tym! Córko moja, kiedy porozmawiamy osobiœcie, mo¿e zdo³am Ciê namówiæ do porzucenia g³upoty. Ju¿ wkrótce skontaktujê siê z Tob¹, obiecujê. Zbyt wiele lat zd¹¿y³o up³yn¹æ. Nawet Twoja matka zaczyna mi siê jawiæ jako osoba bardziej chora ni¿ z³a. Po mojej ostatniej chorobie zacz¹³em rozumieæ, ¿e powinienem jej wybaczyæ. I muszê siê z Tob¹ zobaczyæ, moja piêkna, utracona Córko Normo. Zanim "udam siê w d³ug¹ podró¿" za morze. Twój zap³akany Ojciec . PO ROZWODZIE -Jeden bilet. Sprzedawca biletów w budce przy Sepulveda Theater w Van Nuys ¿u³ miêtow¹ gumê - krêpy blondyn z jednym zezowatym okiem, jak u lalki, któr¹ ktoœ ¿artobliwie potrz¹sn¹³. Pchn¹³ bilet w stronê Normy Jeane i drugi raz nawet na ni¹ nie spojrza³. - Ten film ma chyba powodzenie, prawda? ¯uj¹c miêtow¹ gumê, ch³opak zdawkowo skin¹³ g³ow¹. - Marilyn Monroe mieszka³a w Van Nuys, nie? Ktoœ mi mówi³