Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Efektem był dysonans; ośrodek wzroku gimnastykował się, aby przystosować się do zmieniających się bodźców. I Tomasz właśnie doświadczał powrotu do normalnego widzenia, podobnie jak kosmonauci powracający na Ziemię na nowo przyzwyczajają się do siły ciążenia.- Oho, syndrom obłędnego rycerza. - Spoko, zaraz będzie dobrze - uspokoił Tomasz kumpla. Kiedyś często bywał w gralni Mariusza, zwanego Grywalem, potem kupił własny symulator i zabawiał się w domu. Teraz - z konieczności - znów powrócił do "Adrenalinium".- Staggen nieźle sobie radził sam podczas mojej nieobecności w Kyrandii - zauważył z podziwem. - Ta sztuczna inteligencja jest coraz doskonalsza. Wiesz, chwilami nie bardzo wiedziałem, które działanie wynika z mojej decyzji, a które jest inicjatywą wojownika. Kurczę, świetny balans.- Nie zginął bez ciebie, co? - Powiedziałbym nawet, że się rozwinął. - Jasne. Co działałeś? - Wyrżnęliśmy w pięć osób jakąś bandę, do nogi. Wyobraź sobie, Grywalku, że Staggen sam zamknął oczy, gdy mag dał sygnał, że rzuca czar oślepiający. To trwało mgnienie, sam nie zdążyłbym nawet zareagować. W kluczowym momencie zostałbym tam ślepy jak kret. - Tomasz uśmiechnął się. - Wiem, że mojemu żołnierzykowi podoba się Gabirelle. Ta ładna łuczniczka.- No, proszę, nareszcie jakiś wirtualny romansik! - Nie żartuj. Ale znów wciąga mnie to, wiesz? Jest w tym jedna dziwna rzecz. Bo Gabi to piękna istota, z którą chętnie bym... ten-tego. Tymczasem Staggen się w niej mocno podkochuje. A tu sprzężenie, jak z ogniskową na przykład. Paniatna? Coś czuję teraz, coś innego podczas zabawy - i nie umiem tych odczuć rozdzielić. Które z nich są w jakim momencie moje i czemu mi się w głowie przez to merda?- Trzeba dłużej posiedzieć, wtedy się układa - powiedział Grywal. - Chciałbyś się znów pobawić na domowym symulatorze? Po ostatnich kłopotach zwiększono przepustowość, łączy i granie wraca pod strzechy. Znów coraz mniej klientów, kulawo będzie.Grywal rozłożył ręce, ale w tym wyrazie bezradności było coś luzackiego. Mówi się trudno.- Pewnie, że mam ochotę - odpowiedział Tomasz. - Wygenerowałem Staggena ponad dwa lata temu, tuż przed wojną, i wykształciłem do tej pory na wojownika ósmego stopnia - przyjemnie jest kimś takim pobyć. Interesuje mnie jeszcze inna sprawa: właśnie te kłopoty z serwerami i transmisją. Piszę duży artykuł o Kyrandii, historii projektu, uczestnikach i tak dalej. Bez pleple. A o rzetelne info o tym, co ostatnio się działo, cholernie trudno.- Co się dziwisz. Kłopoty z przetwarzaniem danych, akcje Kyrandii idą w dół. Nie wiadomo, skąd te kłopoty - akcje idą jeszcze niżej. Mówi się, że dokupienie nowych procesorów i wymiana łączy to tylko załatanie dziury, nie usunięcie problemu.- No właśnie. Wiesz więcej i jesteś blisko z ludźmi, którzy wiedzą wszystko. I możesz sprawić, że ktoś zechce ze mną porozmawiać, bo wie, że dziennikarz polecony przez ciebie to nie szukający sensacji pismak.- Może mógłbym to załatwić. Tylko co z tego będę miał?- Moją dozgonną wdzięczność i greetsa w artykule. Grywal spojrzał Tomaszowi prosto w oczy. - Spieprzaj stąd, Tomciu - wycedził przez zęby. Naraz roześmiał się szeroko i sięgnął do kieszeni po notes.- Dobra, dobra, dam ci te namiary i zarekomenduję. Też stale ci zawracam głowę. * * * Po rozniesieniu bandy, która napadła na Sedian, komando powróciło do wioski. Żałoba i przygnębienie mieszkańców przeplatały się z energią wspólnych wysiłków, żeby usunąć skutki napaści. Zarazem wyczuwalna była ulga, że zbóje zostali wybici do ostatniego. Wcześniej odbył się pogrzeb wymordowanych rodzin. Staggen, Hastel, Gabirelle, Gordio i Zorian w towarzystwie kapłana udali się na cmentarz. Dwadzieścia jeden świeżych mogił obsypanych kwieciem, przy każdej duży kamień. Przy grobach drewniane tabliczki z naskrobanymi kredą napisami oznajmiającymi, kogo przykrywa ziemia.Małe mogiłki pośród większych... Niemal połowa ich. Stojący tuż przy Gabirelle Staggen zapragnął nagle wziąć ją za rękę, lecz nie uczynił tego. Także po łuczniczce, choć nawykłej do okoliczności wymagających przytomnej głowy i kamiennego serca, znać było poruszenie. Ale i ona zapanowała nad emocjami.Zwrócili się do Zoriana, a czarnoksiężnik skinął głową i przybliżył się do grobów - do kamieni znaczących wezgłowia. Zatrzymywał się przy każdym grobie, czytał na głos tabliczkę, a następnie gestem sprawiał, że nad kamieniami nagrobnymi kolejno pojawiały się napisy z tabliczek. Nietrwałe, jednak utrzymają się dość długo - do momentu, gdy kamieniarz będzie miał dość czasu, by wykuć je w głazach. Zapłatą będzie część łupu odebranego mordercom - pieniądze ich ofiar. Bandyci upatrzyli sobie domostwa zamożnych jak na tutejsze warunki ludzi.Kapłan zaintonował pieśń za zmarłych i wszyscy pokłonili się. Śpiewane przez mężczyznę w średnim wieku, silnym głosem słowa niosły się daleko pośród pagórków i dolinek wyżynnej krainy Ulam. * * * Nozdrza rozszerzyły się lekko. Porozumiewawczy błysk w spojrzeniu.- Pola Elizejskie? - próbował zgadywać Tomasz. - Skądże. Najczystszy hel - odrzekła Marina i oboje roześmiali się.Siedzieli w kawiarence, która mieściła się w budynku Kyrandii