Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

SByszaBem, |e Rusinek to kandydat na prawdziw piB. Milka miaBa z nim wiczenia. - Co[ w tym jest - przyznaBam. - Po wikszo[ci egzaminów ustnych czuj dziwny niedosyt... - ZespóB prymusa, co? - u[miechnB si Trawka. - Jak porzdnie nie wycisn, czuje si niedopieszczony... Co za szcz[cie, |e problemy tego rodzaju s mi obce, odkd wkroczyBem w niekoDczcy si okres dojrzewania. - Ja, niestety, zwykle odczuwam niedosyt. Ale nie dzi[. Rusinek stanB na wysoko[ci zadania. Cho oczywi[cie wolaBabym normalnie pisa test. - No có|, rywalizacja nie omija dzi[ nawet dziewczt. Znak naszych czasów. I to si caBy czas zaostrza. - PrzestaD, nie wszyscy s tacy. - Nie wszyscy - zgodziB si. - Na przykBad Wiktoria, ale na to pracowaBy caBe pokolenia zza wschodniej granicy. - Zza wschodniej? - Dziadkowie Wiki s Rosjanami czy BiaBorusinami, a która[ praprababcia byBa chyba z Estonii. MiaB kto przekaza jej bezcenne geny spokoju i rezygnacji. 35 - Zastanawiam si, co mnie przekazali rodzice. - Mnie mój stary przekazaB sBabe wBosy, lk przed stabilizacj i alergi na mleko. - Na pewno masz te| po nim kilka cenniejszych cech - próbowaBam go pocieszy. - Na pewno - zgodziB si. -Tylko jeszcze nie wiem jakich. Ale mam caBe |ycie, |eby si tego dowiedzie. - U[miechnB si. -Idziesz do dziewczyn? - Od paru minut stali[my przed drzwiami stancji. - No. Chc powiedzie Milce, |e miaBa racj z t Zo[k. - Milena rzadko przesadza - przyznaB Trawka. - Je[li ju|, to co najwy|ej z wygldem. I pobiegB na dóB. - Puk, puk, jeste[cie? - Wskakuj, gadamy sobie. Jakby mogBy robi co[ innego. Powoli [cignBam kozaki, a dziewczyny wróciBy do rozmowy. - DBugo ze sob nie chodzicie? - usByszaBam. - 0, szmat czasu. - Milena nastawiBa czajnik. - Bdzie ponad dwa miesice. Ju| prawie zapomniaBam, jak wyglda. - Tak, tak, a w sierpniu [wiata poza nim nie widziaBa[ - kpiBa Wiktoria, otwierajc puszk z konserwowym aloesem. Wiki lubi wyszukiwa dziwne produkty w sklepach. - Owszem, nie widziaBam, ale musiaBam to zmieni, kiedy znikB z mojego |ycia, inaczej od wrze[nia chodziBabym z biaB lask