Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Aton jest jedynym bogiem, ponieważ żyje w nas samych i dokoła nas, i nie ma innych bogów prócz Atona. Walczcie zatem w obronie Atona, wy wszyscy, niewolnicy i biedacy, tragarze i słudzy, bo nie macie już nic do stracenia, a jeśli Amon zwycięży, pokosztujecie dopiero niewolnictwa i śmierci. Walczcie o sprawę faraona Echnatona, bo nikt jemu podobny nie urodził się jeszcze nigdy na świecie i przez usta jego mówi bóg, a takiej sposobności do odnowienia świata nigdy jeszcze nie było i sposobność taka nigdy po nim się nie nadarzy. A niewolnicy i tragarze śmiali się ze mnie głośno i wołali: – Nie pleć nam bzdur o Atonie, Sinuhe, bo wszyscy bogowie są tacy sami i wszyscy faraonowie są tacy sami. Ty jednak jesteś dobrym człowiekiem, Sinuhe, choć bardzo jesteś naiwny, opatrywałeś nasze połamane ręce, leczyłeś nasze pogruchotane kolana, nie wymagając od nas darów. Toteż odłóż pałkę, którą trzymasz w dłoni, bo i tak nie masz siły, by nią wywijać, i nigdy nie będzie z ciebie wojownik, a “rogi" zabiją cię, gdy cię zobaczą z pałką, my zaś nie chcemy, by stało ci się coś złego. Dla nas natomiast niewielka to różnica, gdy umrzemy, bo splamiliśmy sobie ręce krwią i przeżyliśmy dobre dni, wylegując się pod lśniącymi baldachimami i pijąc ze złotych pucharów, choć sami nie wiemy, czy to było warte takiego zachodu. W każdym razie nasze święto skończone i zamierzamy umrzeć z bronią w ręku, bo odkąd zakosztowaliśmy wolności, niewola nam już nie smakuje. Lecz nasze rany, staraj się złagodzić nasze cierpienia, jeśli chcesz, ale nie pętaj się między nami z pałką w garści, bo ten widok jest tak zabawny, że skręcamy się ze śmiechu i oszczepy wypadają nam z dłoni, tak że stajemy się łatwym łupem dla Murzynów i Szardanów, i “rogów" Amona. Słowa ich tak mnie zawstydziły, że odrzuciłem pałkę i wziąwszy z domu lekarską szkatułkę poszedłem do “Ogona Krokodyla", by leczyć ich rany. Trzy dni i trzy noce walczono w Tebach i mnóstwo ludzi zmieniło krzyż na róg i przyłączyło się do “rogów", jeszcze więcej zaś złożyło broń i pochowało się w domach i piwnicach, spichrzach i w pustych koszach stojących w porcie. Ale niewolnicy i portowi tragarze walczyli do ostatka, najdzielniej zaś walczyli ci, którzy mieli poobcinane nosy i uszy i dlatego wiedzieli, że ich i tak rozpoznają. Trzy dni i trzy noce walczono w Tebach, niewolnicy i tragarze podpalali domy i bili się przy łunie pożarów, a Murzyni i Szardanie też podpalali domy i rabowali, zwalając na ziemię każdego, kogo napotkali, bez względu na to, czy był “krzyżem", czy też “rogiem". Ich głównodowodzącym, tym, który oblegał miasto, był ten sam Pepitaton, który kazał zabijać ludzi w Alei Baranów. Lecz imię jego brzmiało teraz Pepitamon, a Eje wybrał go na wodza, ponieważ miał on wysoką rangę i był najbardziej uczony spośród dowódców faraona. Ja, Sinuhe, opatrywałem niewolnikom rany i leczyłem ich rozbite głowy w “Ogonie Krokodyla". Merit pocięła na opatrunki dla nich wszystkie moje szaty, jak również odzież Kaptaha i swoją, a mały Tot podawał wino tym, którym trzeba było ulżyć w męce. Kto mógł, powracał mimo ran do walki i w ostatnim dniu bój toczył się już tylko w porcie i w dzielnicy biedoty, a zaprawieni w boju Murzyni i Szardanie kosili ludzi jak zboże, tak że krew lała się wąskimi ulicami i spływała z mostków przystani do Rzeki. I śmierć jeszcze nigdy nie zebrała tak obfitego żniwa w kraju Kem, jak w owym dniu, bo gdy ktoś upadł i leżał na ziemi nie mogąc się podnieść, Murzyni i “rogi", rozpruwali go oszczepami, a niewolnicy i tragarze to samo robili z “rogami", którzy wpadli w ich ręce. O wszystkim tym jednak niewiele wiedziałem, bo przez cały czas opatrywałem rany nie wystawiając nosa z winiarni Kaptaha, a robiłem to dla faraona Echnatona – tak mi się przynajmniej zdaje, choć nie wiem na pewno, gdyż człowiek nie zna swojego własnego serca. Tragarze i niewolnicy wybrali najsilniejszych i najbardziej krzykliwych spośród siebie na przywódców i przywódcy ci przychodzili do “Ogona krokodyla" w czasie walki, by orzeźwić się winem