Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Sam Jerzy był też zwolennikiem Lutra. Oderwał się też od Kościoła główny wówczas książę ślązki, potomek Piastów, Fryderyk II. Lignicki, któremu powiodło się połączyć znów w swem ręku od roku 1523 Lignicę, Brzeg i Wołów. Albrecht brandenburski przebywał w latach 1524 i 1525 dużo na Ślązku; z razu w Brzegu i w Kluczborku, a potem w Bytomiu. Tutaj to, na Ślązku, pod opieką Jerzego i Fryderyka lignickiego, dojrzały jego plany. Ci dwaj książęta wzięli też na siebie, wymiarkować delikatnie, coby też na to powiedział król polski i jeździli w tym celu do Krakowa. Sejm polski uchwalił już w roku 1524 znaczne podatki na dalszy ciąg wojny z Krzyżakami, skoro minie termin zawieszenia broni. Wtem nagle - nie było Krzyżaków! Wielki Mistrz wyparł się Zakonu, ogłosił się księciem świeckim Prus (wschodnich), ażeby zaś zyskać pobłażanie Zygmunta, złożył mu teraz hołd uroczyście na rynku krakowskim dnia 10-go Kwietnia 1525 roku. Niejeden z Polaków cieszył się, że niema Krzyżaków; ale niemądra to była radość. Zamienienie kościelnych posiadłości na świeckie nazywa się sekularyzacya. Przez sekularyzacyę Prus założył Albrecht brandenburski nowe niemieckie państwo; z razu Polsce hołdujące, ale zawsze jej nieprzyjazne, nie było to świeckie księstwo bezpieczniejsze od sąsiedztwa Krzyżaków. Tak tedy stała się rzecz szczególna, że sami Polacy wyhodowali przyszłe królestwo pruskie, które miało później powstać z tej sekularyzacyi. Jestto największym błędem historyi polskiej, że Polacy przystali na sekularyzacyę Prus. Przedewszystkiem był to ciężki grzech przeciwko Kościołowi katolickiemu, a swoją drogą wielki błąd polityczny. Należało wojnę prowadzić dalej i Prusy wschodnie zająć, tak samo, jak zachodnie; należało wymieść wszelki ślad panowania krzyżackiego, ale nie pozwalać, żeby ono odnowiło się w nowej, a wygodniejszej formie. Gdyby nie pozwolenie Zygmunta Starego na sekularyzacya Zakonu, nie byłoby państwa pruskiego, nie byłoby niemczyzny nad morzem bałtyckiem. Wiedzą o tem dobrze historycy i słusznie uważają Albrechta brandenburskiego za właściwego założyciela monarchii pruskiej. Wtenczas nikt nie przewidywał, co wyrośnie z tego nowego księcia, który klęczał na krakowskim rynku przed tronem polskiego króla, bez którego łaski nie byłby mógł przenigdy księciem zostać. Wśród tysięcy ludu składał on swą przysięgę, przysięgając wierność i uległość koronie polskiej. Po tym wypadku nadeszła w roku następnym do Krakowa wieść o strasznem zdarzeniu. W bitwie z Turkami zginął na Węgrzech pod Mohaczem Ludwik Jagiellończyk, dnia 29-go Sierpnia 1526 roku, mając lat zaledwie dwadzieścia. Druga to już ofiara, po Władysławie Warneńczyku, złożona przez dynastyę jagiellońską w obronie wiały św. Turcy zalali Węgry - część tego kraju długie lata musiała znosić jarzmo muzułmańskie. Korony zaś: węgierska i czeska przypadły Ferdynandowi Habsburgowi, stosownie do umowy wiedeńskiej z roku 1515. Ślązk przechodził pod berło Habsburgów. VIII. REFORMACYA W tymże czasie, kiedy Ślązk zmieniał władców i z pod jagiellońskiego berła przechodził na przeszło dwieście lat pod panowanie dynastyi Habsburgów, zaszły inne jeszcze zmiany, jeszcze ważniejsze, bo religijne. Znaczna część Ślązka miała opuścić wiarę przodków i popaść w herezyę luterską, zwiedziona przykładem Wrocławia, tego miasta, które i przedtem i potem nieraz kraj cały prowadziło na złe drogi. Herezyi nie brakowało nigdy; w historyi Kościoła obejmującej wszystkie strony świata, tyle ludów, tyle tysięcy milionów głów, byłoby dziwnem, żeby się między pszenicą nie znalazło zawsze trochę kąkolu. W Europie, w Azyi, w Afryce pojawiały się często herezye, nieraz zaburzały kraje przez dłuższy czas, ale ostatecznie zawsze się kończyło na tem, że większa część zbłąkanych wracała do powszechnego Kościoła, małe tylko garstki upornych zostawiając bez znaczenia na boku historyi. Niedawno czeska herezya husycka zawichrzyła środkową Europę, ale nie mogła się ostać na stałe i pozostała po niej garstka tylko t. z. sekty braci czeskich i morawskich. Dopiero herezye XVI. wieku miały wyróść na nowe, osobne kościoły i rozdzielić chrześcijan w Europie na stałe na dwa obozy: udało się to zaś nie dlatego, żeby te herezye były ważniejsze lub lepiej obmyślane od dawniejszych (bynajmniej tak nie było!), ale dlatego, że poszły na służbę rządów, że stały się narzędziami do politycznych celów w ręku monarchów, królów i książąt, którzy zysk swój widząc, użyczyli herezyi poparcia. Wśród heretyków 16-go wieku najważniejsi są: Luter. Zwingli i Kalwin; z tych najbliższy Ślązka, Luter, oddziałał wpływem swym na tę starą dziedzinę Piastów, a nawet porwał w odmęt swych błędów upadłych potomków rodu królów polskich na Ślązku; jak się najpierw wyrzekli narodowego jeżyka, potem opieki nad polskim ludem, tak wreszcie skończyli na odszczepieństwie od wiary swych przodków. Marcin Luter był mnichem zakonu Augustyanów i profesorem niemieckiego uniwersytetu w Wittenberdze. Podczas studyów teologicznych nad pismem św. począł miewać różne wątpliwości w wierze; zamiast zwrócić się o wyjaśnienie i pouczenie do wyższej władzy kościelnej, choćby do najwyższej, on wątpliwości te rozgłaszał, i to publicznie, w kazaniach i drukiem. Gdy go za to skarcono, stawił się ostro, pełen gniewu i pychy, i to, co u niego samego z początku wątpliwością było, ogłosił za pewne, jako dogmat swojej religii. Dlaczego luteranizm się szerzył Fundamentem jego nauki jest wygodne bardzo twierdzenie, że sama wiara wystarcza do zbawienia, podczas gdy katolicy cięższe mają obowiązki, bo stosować się muszą do słów Zbawiciela, że wiara bez uczynków martwą jest. Nowa religia wygódkami swemi zjednywała sobie wielu ludzi, którzy radzi byli, że już bez uczynków dobrych obejść się można: niedługo potem ogłosił Luter, że za złe uczynki nie trzeba odpuszczenia grzechów, że niema czyśćca, że nie trzeba wzywać świętych pańskich, a na ziemi nie trzeba słuchać papieża ani biskupów; jeszcze przyjemniej było słuchać, że każdy mający wiarę (bez uczynków) jest właściwie kapłanem i nie potrzeba do kapłaństwa dopiero sakramentu. Pokasował ze siedmiu aż pięć sakramentów św. i zostawił tylko dwa: chrzest i sakrament ołtarza. Ażeby zaś godnie przystąpić do Stołu Pańskiego, wystarcza wiara, a choć uczynki złe, spowiadać się z nich nie trzeba, zaś za pokutę wystarczy samemu sobie powiedzieć, że się żałuje. Co tu wygody! Twarda jest nauka katolicka w porównaniu z temi wymysłami; religia luterska zdawała się dla grzeszników lżejszą, dużo mniej wymagająca, więc podobała się ludowi. Ale w tem wszystkiem nie było jeszcze nic takiego, coby pociągnąć mogło panujących książąt. I dla nich Luter okazał się szczodrym