Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- No, jeste[... - U[miecham si, kiedy kocica wskakuje na mój balkon i niepewnie zmierza w kierunku miski. - Zobacz, co dla ciebie mam! Twoje ulubione jedzenie! Mój telewizor jest czarno-biaBy i mam dziwne wra|enie, |e poza mn nikt ju| nie ma czego[ tak zabytkowego. Zreszt, kto chciaBby oglda [wiat w odcieniach szaro[ci, kiedy ka|da rzecz ma tyle odcieni i to tak wielu kolorów? Wic nie ogldam telewizji. Rzadko te| wBczam radio. Odkd znalazBam tamte listy, fascynuje mnie zgBbianie tego domu. Dom wciga mnie coraz bardziej. Uwielbiam znajdywa w nim nowe szczegóBy. Uwielbiam przeglda fotografie i czyta tamte zwierzenia, tak intymne, |e zawstydzajce mnie nawet teraz, niemal trzydzie[ci lat po tym, jak powstaBy. Dotykam przelotnie zasuszonych kwiatów, wBczam winylowe pByty, a potem szukam w ksi|kach dedykacji, siadam w bujanym fotelu, owijam si w koc i sigam do drewnianej skrzynki wypeBnionej jej sBowami. To byBo w sobot, pamitam, bo zostawiBam sobie bilet na pamitk. ByBo tak duszno, |e spacer nad rzek ani do parku nie wchodziB w rachub. W domu te| nie mogBam zosta, wic poszBam na pierwszy lepszy film, który akurat grali w kinie. WybraBam tylny 32 rzd, osunBam si na siedzeniu nisko, |eby nikt nie zwracaB na mnie uwagi. To miaB by film z Marilyn Monroe, wypeBniony piosenkami i przesBodzonymi scenami, które przecie| tak bardzo Bubie. W kinie gasBy [wiatBa po kolei, od tylnych rzdów. PodBoga trzeszczaBa, siedzenie byBo niewygodne, ludzie szele[cili paczkami sBodyczy. A Twoja rka le|aBa blisko mnie i to wBa[nie na ni popatrzyBam, kiedy zaczynaBy gasn [wiatBa nad moj gBow. Ekran roz[wietliB si reklam wytwórni filmowej, ludzie próbowali szele[ci ciszej, kto[ gBo[no chrupaB co[ za moimi plecami, kobiecy gBos szeptaB z przejciem:  Tutaj, chodz tutaj... trzymam ci miejsce!". A ja czuBam, jak moja rka o|ywa, jak posuwa si w Twoim kierunku, i nie potrafiBam jej zatrzyma... Czasami, kiedy le| wieczorem bezsennie w Bó|ku, mam dziwne wra|enie, |e kto[ porusza si po moim mieszkaniu: sBysz powolne kroki sunce od kuchni po schodach do pokoju, podBoga ugina si i trzeszczy, przedmioty wydaj dziwne dzwiki, jakby kto[ je przesuwaB lub odkBadaB na miejsce. Zdarzaj si chwile, gdy mam wra|enie, |e kto[ obraca kluczem w zamku, a potem schodzi schodami. A przecie| je[li sign rk do wBcznika [wiatBa, zobacz, |e w mieszkaniu nikogo nie ma, wszystko le|y na swoim miejscu i nie dzieje si kompletnie nic dziwnego. Mam nadziej, |e to tylko zBudzenia. Moja mama zawsze mówiBa, |e ka|dy dom pracuje i |e to, co ludzie bior za dziaBanie duchów, tak naprawd nie ma nic wspólnego z siBami nadprzyrodzonymi.  W nocy przedmioty odpoczywaj" - tBumaczyBa z u[miechem, kiedy byBam maBa i baBam si gasi na noc [wiatBo w swoim pokoju, pBakaBam, je[li obudziBam si w ciemno[ci, i z uporem paliBam przy Bó|ku maB nocn lampk.  Kiedy my idziemy spa, robi si cicho, dlatego wydaje ci si, |e sByszysz ró|ne dzwiki, które tak naprawd sBycha równie| za dnia. Nie ma w tym nic dziwnego