Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Podjęto wielkie prace nad budową dróg i kanałów. Podwoiła się w tych latach produkcja cegieł, a więc i zatrudnienie w przemyśle budowlanym. Mimo postępów mechanizacji nie można było narzekać na brak pracy i niskie zarobki. Zwłaszcza płace nielicznych jeszcze robotników fabrycznych (mężczyzn) były wysokie, znacznie wyższe nie tylko od wynagrodzenia robotników rolnych lecz również od zarobków w chałupnictwie. Miało tak być do czasu, ale na razie dobre zarobki przełamywały wstręt wolnych rzemieślników do fabrycznych dyscyplin i maszyn. Dość chętnie oddawano do fabryk dziewczęta i dzieci, żeby dorobiły parę groszy. W przemyśle domowym postępowała mechanizacja równoległa z proletaryzacją. Rzemieślnika nie było stać na jenny czy domowy model mule, pracował więc na maszynie kapitalisty. Maszyny te instalowano na poddaszach i w suterenach domów miejskich. Przemysłowe miasta przyciągały ludność ze wsi i rosły w niezwykłym tempie. Rewolucji przemysłowej towarzyszyła koncentracja rozsianej dotąd wytwórczości. Przemysł hutniczy i żelazny skupił się w węglowych rejonach środkowo-zachodniej Anglii i południowej Walii. Przemysł bawełniany opanował hrabstwa Lancashire i Derbyshire, z których wyparł sukiennictwo. Najbardziej rozproszony w Anglii przemysł wełniany miał swój ośrodek w północnym hrabstwie Yorkshire. Wyrastały "stolice" żelaza (Birmingham), bawełny (Manchester) i wełny (Leeds). Te trzy miasta to najważniejsze spośród wielu, które zawdzięczały swój rozwój rewolucji przemysłowej. Na początku XVIII w. liczyły one po kilka tysięcy mieszkańców. W 1801 r. Manchester z przedmieściami miał 95 tys. mieszkańców, Birmingham 73 tys., a Leeds 53 tys. Najludniejsza z tych "stolic" (Manchester) była siedzibą najbardziej scentralizowanego przemysłu bawełnianego. Najbogatsza (Birmingham) miała poza swymi murami kopalnie i huty, zagęszczone w okolicznym tzw. "czarnym kraju". Najmniej dynamiczna (Leeds) była ośrodkiem przemysłu o opóźnionym procesie mechanizacji i dostępnej na obszarze całej Anglii bazie surowcowej (wełna). W skali całego kraju (pomijając wielki Londyn) dokonało się przesunięcie gęstości zaludnienia w kierunku z południa i wschodu na północ i zachód, co wiązało się również z rozwojem portów oceanicznych (Plymouth, Bristol, a zwłaszcza Liverpool). Najbardziej aktywne gospodarczo tereny pokryły się z obszarami obfitującymi w węgiel, który służył zarówno ogrzewaniu mieszkań, jak energii przemysłowej. W drugiej połowie XVIII w. ujawniły się w Anglii tendencje i dokonały przesunięcia o charakterze definitywnym dla dalszego rozwoju tego kraju. Rzemieślnicy i chałupnicy przegrali swoją beznadziejną walkę z mechanizacją. Kiedy przemysł fabryczny zyskał przewagę i zaczęły występować kryzysy nadprodukcji (kryzys taki zarysował się w bawełnictwie już w latach 1792-1793), znikły zachęcające do fabryk płace i na miejsce sprawy rzemieślniczej miała się wysunąć sprawa robotnicza. W interesującym nas okresie rzemieślnicy i chałupnicy bronili starej zasady reglamentacji, kapitaliści zaś wprowadzali nową zasadę wolnej konkurencji. Ten liberalizm gospodarczy dotyczył zrazu rynku wewnętrznego. Jak już wiemy, zrzeszająca kupców i przemysłowców Wielka Izba Manufakturzystów w 1785 r. sprzeciwiła się wprowadzeniu wolnego handlu z Irlandią. Ale zgoda wśród "manufakturzystów" nie miała trwać długo. Do głosu zaczęli dochodzić ludzie w angielskim społeczeństwie nowi, wielcy przemysłowcy. Kiedy w 1786 r. wypłynęła sprawa traktatu handlowego z Francją, Izba rozdwoiła się. Przewodniczący jej, potentat przemysłu ceramicznego Josiah Wedgwood, wraz z właścicielami hut i przędzalni z Birmingham, Mancherster i Derby poparli projekt Pitta. Przemysłowcy zresztą nie odgrywali jeszcze jakiejś większej roli w polityce brytyjskiej. Dogadzał im "wolny, lecz dobrze uregulowany rząd" Pitta, którego nakłonili do obniżenia wysokiej początkowo akcyzy na wyroby fabryczne. Zapalonym wielbicielem premiera był zwłaszcza Robert Peel (1750-1830). Zaczął on swą karierę jako skromny wspólnik warsztatów drukujących tkaniny bawełniane, ale już w 1780 r. zatrudniał w swych zakładach i jako chałupników całą ludność kilkutysięcznego miasta Bury. Peel, który od 1790 r. zasiadał w Izbie Gmin, otrzymał tytuł baroneta z godłem "industria". Zajmował się głównie gromadzeniem olbrzymiego majątku, ale syna wylansował w polityce tak skutecznie, że Robert II (1788-1850) został przywódcą torysów (on to przemianował ich na partię konserwatywną) i dwukrotnym premierem Wielkiej Brytanii. Takie to "sagi rodzinne" rozpoczynały się w epoce rewolucji przemysłowej. W ciągu życia dwóch pokoleń Anglia z kraju rolniczo-przemysłowego stała się przemysłowo-rolniczym. To, co działo się w Anglii, musiało budzić zainteresowanie w Europie. W latach osiemdziesiątych XVIII w. zwiedzanie i podziwianie hut i fabryk weszło do repertuaru modnych podróży po Wielkiej Brytanii. Na tym się jednak przeważnie kończyło. Chociaż od czasu ukazania się francuskiej Wielkiej Encyklopedii nie można narzekać na brak zaciekawienia intelektualnych elit techniką i jej praktycznymi zastosowaniami, na kontynencie stosunki społeczno-gospodarcze na ogół nie dojrzały jeszcze do przyjęcia techniki angielskiej i do praktycznego zastosowania własnych wynalazków. Znamienna jest historia największego francuskiego wynalazcy tych czasów w dziedzinie techniki przemysłowej, inspektora królewskich manufaktur Jacquesa Vaucansona. Zbudowana przez niego w 1745 r. maszyna jedwabnicza znalazła zastosowanie dopiero w XIX w., cieszyły się natomiast powodzeniem konstruowane przez Vaucansona zabawki mechaniczne, jak kaczka, która chodziła, machała skrzydłami, kwakała i piła wodę. Do przemysłu francuskiego, zwłaszcza po traktacie handlowym z 1786 r. zaczęła jednak przenikać angielska technika. W 1789 r. w przędzalnictwie bawełnianym pracowało 1300jennies i jedna fabryka typu Arkwrighta (założona w 1785 r.). Większe znaczenie miało naśladowanie angielskich wzorów w górnictwie i hutnictwie