Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
— Czego tu chcecie, poskudne ptaszyska? Chyba nie myślicie, że tak szlachetnie urodzona jak ja, powala sobie ręce, sypiąc wam jedzenie? Wróble odleciały i siadłszy na dachu, zaczęły się naradzać, jak by odpłacić się złej księżniczce za jej przykre słowa. Pierwszy rzekł: — Uczynię, żeby tam, gdzie stąpnie, wyrastały osty i ciernie. Drugi rzekł: — Sprawię, że z każdym dniem będzie brzydsza. — A ja sprawię — dodał trzeci — że przy każdym uśmiechu z ust jej będą wypadały żaby i ropuchy. Po tych słowach odleciały, a wszystko spełniło się, jak powiedziały i od tego dnia córka królowej stawała się coraz brzydsza i coraz bardziej nieznośna. Macocha i jej niedobra córka nie mogły już dłużej znieść widoku pięknej córki królewskiej i wysłały ją do lasu paść bydło. Biedna panna, krążąc po okolicy jak inne pasterki, często myślała 0 tym, jak bardzo jest nieszczęśliwa i jaka dzieje się jej krzywda. A zła* księżniczka przebywała w tym czasie u matki na dworzef ciesząc się w głębi swego zawistnego serca, że nikt nie widuje urodziwej królewny, ani nawet nie wie o jej istnieniu. Pewnego dnia, gdy śliczna pasterka, pasąc w lesie bydło, robiła na drutach rękawicę, przejeżdżało tamtędy akurat kilku młodzieńców. Ujrzawszy królewnę, oczarowani jej urodą podeszli 1 pozdrawiając ją grzecznie, spytali: — Dlaczego tu siedzisz, piękna panno, i robisz coś tak zawzięcie na drutach? Córka królewska westchnęła: — Oczko, oczko rękawicy, ani ty mi nie umkniesz, ani duński królewicz. Zdziwieni młodzieńcy poprosili pannę, by pojechała razem z nimi na dwór królewski. Ale panna nie chciała ich wcale słu- 14 chać, dała im nawet złote pierścienie z czerwonymi kamieniami, byle tylko zostawili ją w spokoju. Młodzieńcy ruszyli więc z powrotem na dwór, gdzie bez przerwy opowiadali o pięknej pasterce spotkanej w lesie, tak że na całym dworze królewskim nie mówiło się o niczym innym, jak tylko o jej urodzie i klejnotach. W końcu dotarło to do królewicza, który zapałał chęcią zobaczenia pięknej panny i zapragnął przekonać się, czy prawdą jest to wszystko, co opowiadali młodzieńcy. Wyruszył więc na polowanie z sokołami i psami, i wjechawszy głęboko w las, dotarł do miejsca, gdzie siedziała córka królewska. Królewicz podszedł, pozdrowił ją grzecznie i spytał: — Dlaczego siedzisz tu, piękna panno i robisz tak zawzięcie na drutach? Dziewczyna westchnęła: — Oczko, oczko rękawicy, ani ty mi nie umkniesz, ani duński królewicz. Gdy królewicz to usłyszał, zaciekawił się jeszcze bardziej i spytał, czy pasterka nie zechciałaby pojechać razem z nim na zamek. Królewna uśmiechnęła się leciutko i natychmiast wypadł jej z ust złoty pierścień z czerwonym kamieniem, a gdy wstała i postąpiła krok, na śladach jej stóp wyrosły czerwone róże. Wtedy serce królewicza zabiło mocniej, przyznał się, kim jest i spytał pannę, czy nie zechciałaby zostać jego żoną. Królewna zgodziła się, dając przy tym do zrozumienia, że wcale nie jest gorszego rodu. Gdy przybyli na zamek, została małżonką królewicza. Wszyscy życzyli jej wiele dobrego, a królewicz kochał ją ponad wszystko. Wieść ta dotarła do złej macochy, która zrobiła się jeszcze bardziej zawistna i myślała tylko o tym, w jaki sposób ściągnąć na pasierbicę nieszczęście, a własną córkę uczynić królową. , Aż kiedyś nagle wybuchła wielka wojna i królewicz musiał wyjechać, zostawiając na dworze brzemienną królową. Macocha skorzystała z okazji i dostawszy się na dwór królewski, wszystkich starała się sobie zjednać. A gdy młoda królowa zaniemogła i nikogo w owym czasie przy niej nie było, macocha uciekła się do podstępu 15 i na jej miejscu położyła własną córkę. Prawdziwą zaś królową zamieniła w kaczkę pływającą po rzece pod murami dworu królewskiego. Po jakimś czasie wojna dobiegła końca i młody król wrócił do domu, stęskniony za swą panią