Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Uratował mi życie". „Jak się to stało?" „No cóż, poważnie chorowałem i poszedłem do dr Chinga. Wziąłem jego lekarstwo i poczułem się gorzej. Poszedłem, więc do dr Changa. Wziąłem jego lekarstwo i czułem, że umieram. Poszedłem, więc w końcu do dr Chunga — a jego nie było". DOKTOR WIE LEPIEJ Wiara w autorytety zagraża postrzeganiu: Lekarz pochylił się nad postacią leżącą bez życia w łóżku. Potem wyprostował się i powiedział: „Przykro mi to mówić, ale pani męża nie ma już wśród nas, moja droga". Słaby głos protestu doszedł od postaci leżącej bez życia w łóżku: „Nie, ja jeszcze żyję". „Nie odzywaj się", powiedziała kobieta. „Pan doktor wie lepiej od ciebie". *** WIERZYĆ OSŁU Sąsiad przyszedł do Nasruddina pożyczyć osła. „Jest pożyczony", powiedział Nasruddin. W tym momencie zwierzę zaczęło ryczeć w stajni. „Ale słyszę, jak ryczy", powiedział sąsiad. „Więc komu zamierzasz wierzyć, osłu czy mnie?" KRÓLEWICZ TUMAN Królewicz był tumanem, tak, więc król zatrudnił dla niego specjalnego korepetytora. Lekcje zaczęły się od starannego wyjaśnienia pierwszego twierdzenia Euklidesa. Czy to jasne, Wasza Wysokość?" zapytał korepetytor. Nie", powiedział Jego Wysokość. Więc korepetytor cierpliwie jeszcze raz omówił twierdzenie. „Czy teraz jest to jasne?" „Nie", powiedział królewicz. Jeszcze raz korepetytor wziął się za przerabianie twierdzenia — bez skutku. Kiedy nawet po dziesiątej próbie królewski półgłówek nie mógł pojąć twierdzenia, biedny korepetytor się rozpłakał. „Wierz mi, Wasza Wysokość", wykrzyknął, „to twierdzenie jest prawdziwe i w ten sposób się go dowodzi". Słysząc te słowa królewicz powstał i powiedział kłaniając się z namaszczeniem: „Mój drogi panie, mam całkowitą wiarę w to, co mówisz, więc jeśli mnie zapewniasz, że twierdzenie jest prawdziwe, przyjmuję to z całym sercem. Szkoda tylko, że nie dałeś mi tego zapewnienia wcześniej, tak, żebyśmy mogli przejść do drugiego twierdzenia, nie tracąc czasu". W ten sposób znasz wszystkie prawidłowe odpowiedzi, nie znając geometrii, tak, jak ludzie mają wszystkie — według nich!—prawidłowe przekonania, nie znając Boga. Powiedzieć autorytetowi: „Jestem głupi. Proszę.pomyśl za mnie" to, jak powiedzieć „Jestem spragniony. Proszę, napij się za mnie". „ŚMIEJ SIĘ, KIEDY JA SIĘ ŚMIEJĘ" Budda mówi: „Mnisi i uczeni nie powinni przyjmować moich słów z szacunku, ale powinni je analizować, tak jak złotnik analizuje złoto tnąc, topiąc, rysując i pocierając je". Wysoki mężczyzna w kinie do małego chłopca siedzącego za nim: „Czy widzisz ekran, synu?" „Nie". „Nie martw się. Patrz tylko na mnie i śmiej się zawsze wtedy, gdy ja się śmieję". „KIEDY SKOŃCZY SIĘ WOJNA" Marszałek Ferdynand Foch był dowódcą wojsk alianckich podczas pierwszej wojny światowej. Jego szofera, Pierre'a, pilnie starali się sobie zjednać reporterzy prasowi, którzy mieli nadzieję zdobyć informacje na temat tego, co myśli Marszałek. Zawsze go pytali, kiedy skończy się wojna. Ale Pierre nigdy nie chciał powiedzieć. Pewnego dnia reporterzy dopadli Pierre'a, jak wychodził z kwatery głównej. Gdy otoczyli go tłumnie, szofer powiedział: „Dzisiaj Marszałek przemówił". „Co powiedział?" zapytali skwapliwie. „Powiedział: Pierre, jak myślisz? Kiedy skończy się wojna?". Córka kapłana zapytała go, skąd czerpał myśli do swoich kazań. „Od Boga", odpowiedział. ,”Więc czemu widzę, jak wykreślasz różne rzeczy?" zapytała dziewczyna. NIEWIEDZA MARCONIEGO Geniusz radia, Marconi, siedział całą noc z przyjacielem w laboratorium, omawiając wszystkie złożone aspekty komunikacji radiowej. Kiedy wychodzili z laboratorium, Marconi nagle powiedział: „Całe życie badam tę sprawę, ale jest jedna rzecz, jeśli chodzi o radio, której po prostu nie mogę zrozumieć" „Ty czegoś nie rozumiesz, jeśli chodzi o radio!" powiedział zdumiony przyjaciel. „Cóż to takiego?" Rzekł Marconi:, „Dlaczego ono działa?". POMYŁKA BISKUPA WRIGHTA Wiele lat temu pewien biskup ze wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych złożył wizytę w małym college'u zakonnym na wybrzeżu zachodnim. Umieszczono go w domu prezydenta college,’u, który był postępowym młodym człowiekiem, profesorem fizyki i chemii. Pewnego dnia prezydent zaprosił członków swojego wydziału na kolację z biskupem, żeby mogli skorzystać z jego mądrości i doświadczenia. Po kolacji rozmowa przeszła na temat końca cywilizacji i biskup twierdził, że nie może być on daleko. Jednym z powodów, które przytoczył, było to, że wszystko w przyrodzie zostało odkryte i wszystkie możliwe wynalazki dokonane. Prezydent grzecznie się z tym nie zgodził. Jego zdaniem, powiedział, ludzkość jest na progu nowych wspaniałych odkryć. Biskup rzucił prezydentowi wyzwanie, żeby wymienił jedno. Prezydent powiedział, że spodziewa się, iż za następne około pięćdziesięciu lat ludzie nauczą się latać. Przyprawiło to biskupa o atak śmiechu. „Bzdury, mój drogi człowieku", wykrzyknął, „jeśliby zamiarem Boga było, żebyśmy latali, byłby zaopatrzył nas w skrzydła. Latanie jest zarezerwowane dla ptaków i aniołów". Biskup nazywał się Wright. Miał dwóch synów o imionach Orville i Wilbur — wynalazców pierwszego samolotu. NAUCZYĆ KONIA LATAĆ Starożytny król w Indiach skazał pewnego człowieka na śmierć