Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

I mam prawo ją zwalczać. Nienawidzę nudy i nudnych ludzi. Nienawidzę nudnych pism. I nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że chodzi mi o to, aby z „Dookoła świata", z barwnego tygodnika dla młodzieży, zrobić nudną piłę, której nikt nie będzie czytał. Kocham przygody, kocham fantazję Lema, chociaż jestem stary byk - śni mi się po nocach Grant, czasem odwiedza mnie samotny i szlachetny Unkas - ostatni Mohikanin. Ale kocham sprawy piękne i czyste, kocham sprawy, za które tracili ludzie życie, i kocham to, co ludziom żyć pomaga. Dzieje się wokół tyle pięknych rzeczy, że trudno je wszystkie przeżyć, widzieć, napisać o nich. Jako człowiek, który pragnąłby zostać w przyszłości pisarzem, pisarzem-komunistą, mam prawo wszelkimi środkami bić się o to. Mam prawo walczyć o to, żeby nasza młodzież miała teksty, opowiadania, wiersze, filmy, sztuki - jak najpiękniejsze. Jakich reportaży mam oczekiwać w „Dookoła świata"? Z zakładu pogrzebowego czy z „dintoiry"? Brak w Polsce domów publicznych uniemożliwia niestety zapoznanie czytelników z tą ciekawą dziedziną życia. Na jakiej podstawie pytam o to? Mam prawo być tak optymistycznie nastawiony, skoro dziś już czytam powieść rysunkową, ów znienawidzony, wyszydzony przez nas komiks. Teraz to się nazywa ,,Przegrana stawka", a za dwa miesiące co? „Całuj krew na moich rękach" czy „Umieram codziennie o świcie"? Nie ma pozytywnego komiksu - bzdura! Ja głęboko wierzę, że po przeczytaniu książki Igora Newerlego można zapragnąć oddać życie za komunizm, wiem, że po przeczytaniu książki Andrzejewskiego - ludzie wychodzili z podziemia, wiem, że Żeromski mimo swych błędów oczyścił sumienie narodu - ale wiem, te czytanie bzdurnych i szmirowatych komiksów nie przyniesie nikomu jednej chwili wzruszenia, nie popchnie go ani o milimetr w naszą stronę. Powieść Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara" jest wielkim dziełem, Szekspir jest największym dramatopisarzem w dziejach ludzkości, Victor Hugo jest przecież genialnym pisarzem - widzieliśmy wspaniałe dzieła tych twórców na wystawie „Oto Ameryka", przerobione na komiksy -budziło to w nas gniew, oburzenie i pogardę dla duchowego chamstwa biznesmenów zza oceanu. Mam prawo przypuszczać, że nawet najświetniejszy tekst Wandy Melcer nie wniesie nic nowego w światową historię rysunkowych opowiastek, których nazwa -comics - stała się już dziś synonimem - nie trzeba pisać, czego. Budujemy nowe i wielkie życie. Budujemy miasta - wielkie i wspaniałe miasta i fabryki, stadiony i uczelnie. Zasiewamy coraz więcej ziemi i coraz więcej chleba z niej zbierają nasi rolnicy. A czy człowieka, który do dziś dnia błąka się poza życiem i często poza prawem, chcemy budować malutkimi rzeczami? Rozmawiałem niedawno z pewnym towarzyszem, którego serca jestem pewien jak tego, że słońce jutro wstanie. Sprzeczaliśmy się o to właśnie pismo. Mówił mi, iż od tłumaczenia tego, że jazz i barwny krawat są rzeczami bzdurnymi, trzeba zacząć najpierw. Nie zgadzam się. Nie można komuś pomóc, tłumacząc mu bzdurę drobniutkich akcesoriów jego życia, lecz trzeba mu wskazać rzeczy wielkie, dla których żyć i warto, i trzeba. Trzeba pamiętać, że ludzie pragną rzeczy wielkich. Myślałem, że uda mi się napisać o wiele szerzej i dokładniej o tekstach „Dookoła świata". Niestety, brak miejsca zmusza mnie do powściągnięcia swych zapędów i jeszcze - mówiąc szczerze - boję się trochę swojej goryczy. Boję się goryczy, którą wzbudza we mnie pismo ubliżające młodzieży, infantylizujące ją. Za pomocą sztuczek można wychować szkockiego teriera - nie człowieka, któremu trzeba pomóc w osiągnięciu prawdy i piękna. Przykro mi pisać w ten sposób o redakcji młodzieżowego pisma. Wolałbym pójść do nich ze słowami uznania. I wierzę w to, że pójdę jeszcze do nich, aby im podziękować za ich piękne i bogate pismo. Pójdę niedługo. Mamy w Polsce wiele świetnych piór, wiele świetnych nazwisk. Mamy wielu znakomitych pisarzy, którzy nie zawahają się pomóc naszej młodzieży. Mamy także nadzieję, nadzieję partyjną, która staje się piękną pewnością, że następne numery tego pisma przyniosą nam to, na co wszyscy czekamy