Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Każdy oskarżony o przestępstwo ma zapewnionego adwokata do obrony i prawdę mówiąc, tato, zapewniłam mu najlepszych obrońców, jakich mój prawnik mógł znaleźć. - Angel Capell, czyli Angelina Capelli, przerwała, zaczerwieniła się lekko i uśmiechnęła do Nica. - Oczywiście, sprawa będzie miała wielki rozgłos i jak słyszałam, spowoduje sporo kłopotów wielu ludziom w rządzie i poza nim, którzy pomagali terrorystce, licząc, że uzyskają od niej pieniądze. - Tak?! - zagrzmiał Capelli. - To wszystko jest zupełnie niewiarygodne! - Ależ, tato! Żołnierze piechoty morskiej i dowodzący oficer marynarki wyraźnie stwierdzają w swoich utajnionych zeznaniach, że słyszeli, jak ta kobieta kazała Nicola zabić. Zabić, tato! - Madre di Dio - szepnęła pani Capelli, wpatrując się w Nica. - To taki dobry chłopak. Może nie jest ideałem, ale nie cattivo. - Nie, na pewno nie jest taki, mamo. Wychował się na ulicy, podobnie jak wielu naszych młodych ludzi, którzy uczestniczą w gangach i postępują głupio, ale pragnie stać się lepszy. Ilu chłopaków z doków we Włoszech chodziło do liceum? A Nico - tak. - W takim razie nie pójdzie do więzienia? - zapytał brat Angel. - Nie - odparła. - Jeśli przysięgnie, że nic nie powie, uznają, że był marionetką - un fantoccio, tato - tej strasznej kobiety. Adwokat załatwił wszystkie papiery i Nico podpisze je dziś po południu. - Scusa - odezwał się ojciec Capelli z oczyma szeroko otwartymi ze zdziwienia. - Twój przyjaciel - barone-cadetto... Paolo czy właściwie Nicolo - bardzo dużo mówił o pieniądzach w Neapolu, że nie wspomnę już o kopercie wypełnionej tyloma denar o, że musiałbym pracować na nie sześć miesięcy... - Wszystko tam jest, tato - odparła Angel. - Mój adwokat sprawdził w banku w Neapolu... Polecenia są wyraźne: Nicolo Montavi z Portici może pobrać pieniądze, przedstawiając wiarygodne dokumenty tożsamości. W razie jego śmierci suma wraca do depozytariusza, który prowadzi interesy z bankiem. A jeżeli żadne z nich nie zgłosi się w ciągu sześciu miesięcy, cała kwota zostanie przelana na tajne konto w Zurychu. - To prawda, signor Capelli - dodał Nicolo. - Nie wiedziałem, na czym ma polegać moja praca. Wiedziałem tylko, że będzie to sciarada, gra o pieniądze, w którą, mówiąc szczerze, w dokach Portici gra się bardzo często. - I te pieniądze w dalszym ciągu możesz odebrać? - Miało być inaczej - przyznał chłopak. Przez jego twarz przemknął grymas gniewu. - Jak już Angelina wspomniała, ta kobieta kazała mnie zabić - dodał cicho. - Ale teraz są jego! - zawołała Angel. - Mój adwokat powiedział, że wystarczy, jak polecimy do Neapolu, zgłosimy się do banku i wszystko będzie należało do Nica! - Polecimy...? Oboje polecicie? - On jest innocente, tato. Wsiądzie do niewłaściwego samolotu. - Ile tam jest tych pieniędzy? - Milion dolarów. - Weź ze sobą swojego awocato - oznajmił Angelo Capelli, wachlując się kartą potraw. - Musisz mieć odpowiednią przyzwoitkę, ale jeżeli ten adwokat w czymkolwiek przypomina twojego agente, tego robaka, który zmienił ci nazwisko, to i na niego rzucę moje maledizione! Droga Cath Ogromnie się cieszę, że mogłem Cię wczoraj zobaczyć, a jeszcze bardziej z wiadomości, iż po jakimś czasie wszystko będzie dobrze. Wyglądałaś wspaniale, choć prawdę mówiąc, zawsze dla mnie tak wyglądałaś. Piszę ten list, żebyś nie mogła mnie szantażować swoją rangą ani rozmawiać jak z uprzykrzonym braciszkiem, który ciągle gubi się w supermarketach, rozumiesz? Doceniam, że udzielili mi urlopu, lecz nie bardzo chcę z niego skorzystać. Pamiętam, że kiedy Ci mówiłem o moim tacie, powiedziałaś, iż nawet nie sądziłaś, że jest wielkim prawnikiem i tak dalej, ale chyba Ci nie wspomniałem, że w ubiegłym roku przeszedł na emeryturę. Nie był już taki młody, Cath. Moją siostrzyczkę i mnie można nazwać późnymi dziećmi, bo gdy przyszliśmy na ten świat, rodzice byli już po czterdziestce. Wprawdzie tata twierdzi, że to dlatego jesteśmy tacy mądrzy, ale obawiam się, że teorii tej nie potwierdziłyby żadne badania nad dziedzicznością. Nie istnieje jakikolwiek istotny powód, dla którego miałbym jechać do domu - po prostu dlatego, że rodziców w nim nie ma. Jak para dzieciaków włóczą się po całej Europie, a kiedy już ją zaliczą, skierują się gdzie indziej. Ostatnio słyszałem, że interesowali się Adelaidą w Australii, ponieważ jest tam wspaniałe kasyno. Mama kocha grać, a tata lubi wypić parę bur bonów w towarzystwie miejscowych ludzi i mieć mnóstwo wolnego czasu. Zastanawiałem się, czy nie spotkać się z siostrzyczką - w końcu dobrze się rozumiemy - ale ostatnio zawzięcie romansuje z facetem, który ma własne przedsiębiorstwo komputerowe i chce ją ukraść z obecnego miejsca jej pracy, prawdopodobnie nęcąc stanowiskiem pierwszego wiceprezesa. Kiedy dzwoniłem do niej niedawno, powiedziała mi: "Nie waż się tu przyjeżdżać, starszy bracie, bo zaproponuje ci moją posadę!" Chyba miała rację, Cath. Dobry z niej dzieciak, bardzo pomysłowy, lecz to ja nauczyłem ją prawie wszystkiego, co wie