Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Trzeba z tym skończyć. Zamknęła oczy. Wciąż czuła na wargach wibrujący ucisk jego ust. I obawiała się, że na tym jednak nie skończy się. 8 Zastanawiała się, czy postępuje zgodnie z prawem. Kręcąc się w pobliżu szkoły w St Christopher czuła się jak kryminalistka, choć przekonywała siebie, że nie robi nic złego. Po prostu przechadza się w ogólnie dostępnym miejscu w samo popołudnie. Nie skrada się, żeby podejść Setha, nie planuje też porwania go. Chce tylko z nim porozmawiać, pobyć z nim sam na sam przez chwilkę. Odkładała to do połowy tygodnia. W poniedziałek i wtorek uważnie obserwowała jego zwyczaje i rozkład zajęć. Wiedziała, że autobusy podjeżdżają zwykle pod szkołę kilka minut przed otwarciem drzwi, i że wkrótce potem dzieci wysypują się na zewnątrz. Najpierw najmłodsze klasy, następnie średnie, a na końcu uczniowie gimnazjum. Już samo to stanowi pouczającą lekcją na temat rozwoju dzieci. Małe figurki i świeże okrągłe buzie najmłodszych, następnie bardziej wyciągnięte, trochę niezgrabne postacie tych, którzy wchodzą w okres dojrzewania. I wreszcie zadziwiająco dorośli, wyróżniający się już indywidualnymi cechami młodzi ludzie w wieku gimnazjalnym. Ciekawe studium. Od dyndających sznurowadeł i szczerbatych uśmiechów, poprzez ulizane fryzury i bombiaste kurtki, po workowate dżinsy i lśniące, spływające na ramiona włosy. Dzieci nigdy nie stanowiły części składowej jej życia. Nie interesowała się nimi. Wyrastała w świecie dorosłych, oczekiwano od niej, że się zaaklimatyzuje, dostosuje. Nie było w jej życiu wielkich żółtych szkolnych autobusów, dzikich buntowniczych okrzyków po wybiegnięciu ze szkoły na wolność, ani żadnego wystawania na parkingu z jakimś podejrzanym chłopcem w skórzanej kurtce. To wszystko stanowiło dla niej nowe odkrycie. Takie połączenie dramatu i komedii wydało się jej równie zabawne, co pouczające. Kiedy Seth wypadł ze szkoły, poszturchując się z ciemnowłosym chłopcem, który wyglądał na jego najlepszego kumpla, od razu poczuła przyspieszone bicie 79 serca. Ledwo przekroczył próg szkoły, wyciągnął z kieszeni czapeczkę baseballową i wcisnął ją na głowę. Rytuał symbolizujący zmianę reguł. Drugi chłopiec zanurzył rękę w kieszeni i wyłowił z niej gumę balonową, którą natychmiast wsadził w usta. Narastający wrzask sprawił, iż nie słyszała ich rozmowy. Odwrócili się plecami do autobusowi powędrowali chodnikiem. Po chwili dogonił ich mniejszy chłopiec. Jak zauważyła Sybill, miał im wiele do powiedzenia. Odczekała chwilę, po czym, jak gdyby nigdy nic, ruszyła za nimi. - Ten sprawdzian z geografii to pestka. Nawet bałwan by sobie poradził. -Seth poprawił sobie plecak na ramionach. Drugi chłopiec wydmuchał imponujących rozmiarów różowy balon, przytrzymał go wargami, po czym wessał do środka. - Nie rozumiem tylko, po jaką cholerę muszę znać wszystkie nazwy stanów i ich stolic. Nie wybieram się przecież do Północnej Dakoty. - Witaj, Seth - powiedziała. Zatrzymał się. Obserwowała, jak przestawia tok swojego myślenia i skupia się na niej. - O, cześć. - Chyba na dzisiaj koniec ze szkołą. Idziesz do domu? - Do warsztatu. - Znowu poczuł to lekkie łaskotanie na karku. Zdenerwowało go to. - Mamy pracę. - Idziemy więc w tę samą stronę. - Uśmiechnęła się do pozostałych chłopców. - Cześć, jestem Sybill. - A ja Danny - odparł drugi chłopiec. - A to jest Will. - Miło mi. - Na lunch była zupa jarzynowa - obwieścił z powagą Will. - I Lisa Har-bough wszystko zwymiotowała. Pan Jim musiał to wycierać. A potem przyj echa-łajej mama, żeby jązabrać, i nie mieliśmy czasu, żeby zapisać słówka. - Przekazując tę informację tańczył i podskakiwał wokół Sybill, po czym uśmiechnął się do niej promiennie. - Mam nadzieję, że Lisa poczuje się wkrótce lepiej. - Kiedyś, kiedy sam zwymiotowałem, musiałem zostać w domu i przez cały dzień oglądać telewizję. My z Dannym mieszkamy tutaj, przy Heron Lane. A pani? - Jestem tylko przejazdem. - Wujek John i ciocia Margie przeprowadzili się do Południowej Karoliny i pojechaliśmy ich odwiedzić. Mają dwa psy i małe dziecko, Mike'a. Masz psy i dzieci? - Nie ... nie mam. - Możesz je mieć - poinformował ją. - Pójdź do schroniska dla zwierząt i weź psa ... tak jak myśmy to zrobili. I możesz wyjść za mąż i zrobić dziecko, żeby zamieszkało w twoim brzuchu. To nic trudnego. - Chryste, Will - zawołał Seth. - No i co! Kiedy dorosnę, będę miał psy i małe dzieci. Tyle, ile zechcę. - Błysnął ponownie tym stuwatowym uśmiechem, po czym pomknął przed siebie. - Pa! 80 - Ale się mądrzy - obruszył się Danny z pogardliwą wyższością starszego brata. - Do zobaczenia, Seth. -1 pognał za Willem. - Will wcale nie jest przemądrzały - oświadczył Seth. - To jeszcze po prostu dzieciak i musi się wygadać, ale jest strasznie fajny. - Na pewno da się go lubić. - Poprawiła torbę na ramieniu i uśmiechnęła się do niego. - Nie będziesz miał nic przeciwko temu, że przejdę się z tobą? - Nie ma sprawy. - Wydawało mi się, że rozmawialiście o sprawdzianie z geografii. - Tak, pisaliśmy dzisiaj. Łatwizna. - Lubisz szkołę? - Ujdzie. - Wzruszył ramionami. - Nie mam wyjścia. - Mnie uczenie się nowych rzeczy zawsze sprawiało przyjemność. Zaśmiała się lekko. - Pewnie byłam kujonem. Seth przechylił głowę i przyjrzał się jej mrużąc oczy. Przypomniał sobie, że Phillip nazwał j ą świetną babką. Chyba miał racj ę. Ma ładne oczy, których j asny kolor ostro kontrastuje z ciemnymi rzęsami