Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Nie mógł pojąć, o czym Lorene mówi. Powiódł wzrokiem po innych - wszyscy, nie wyłączając Dene, za- chowywali się tak, jakby doskonale rozumieli, o co chodzi. Tom szczerzył zęby w szerokim uśmiechu. - Nie bądź dureń, Clay - powiedziała Lo- rene uśmiechając się do niego. - No, dorabia- łam sobie na boczku. - Dorabiałaś na boczku? - powtórzył Clay. Skinęła głową obserwując jednocześnie De- ne, która wciąż stała koło stołu. 71 - Niech mnie wszyscy diabli! - powiedział Clay potrząsając głową. - Ani w ząb nie ro- zumiem, o czym ona gada. - No, dawała za pieniążki, Clay - wyjaśnił Tom i pokiwał głową. - Niech mnie nagły szlag! - powiedział Clay i wyprostował się na krześle. Rzucił okiem w kąt pokoju, żeby zobaczyć, co robi Semon. - Znaczy się, Lorene, to mi chciałaś powiedzieć, żeś robiła w Jacksomville? - Jasne - potwierdził Tom. - Jasne, że to ci chciała powiedzieć. Wiem, bo z nią gadałem przez całą drogę z McGuffin. - No, niech mnie nagły szlag! - powtórzył Clay. - Jak żyję, nie słyszałem o czymś ta- kim. - W całym kraju są takie, co to robią - powiedział Tom kiwając głową. - W Auguście to będzie parę tysięcy takich, co dają za pie- niążki, akuratnie tak jak Lorene w Jackson- - Skąd ty to wszystko wiesz, Tom, bo ja pierwsze słyszę? - zapytał Clay, zupełnie oszo- łomiony. - Jak żyję, nie słyszałem o czymś takim. Myślałem, że to się wszędzie dostaje po uważaniu, tak jak u nas, w Rocky Comfort. I owszem, widziałem, czasami chłopaki dawali za to jakąś błyskotkę. Ale żeby który płacił żywą monetą, to, jak żyję, nie widziałem. - O, wiem to i owo. Kręciłem się trochę po świecie. Co jakiś czas to i do Augusty sobie skoczę. 72 Clay nie spuszczał oka z Lorene, jakby ją widział po raz pierwszy. Nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. W ciszy, która zapadła, Clay podniósł wzrok i spostrzegł, że Semon przenosi się z krzesłem w drugi kąt pokoju. Ustawił je obok krzesła Lorene i usiadł pochylony w jej stronę. Zniżył głos, żeby nikt nie słyszał, co do niej mówi. - I co ty na to, Dene? - odezwał się Clay. - Słyszałaś kiedy o czymś takim? Dene potrząsnęła głową i powiodła wzrokiem, od Lorene do Claya i z powrotem. - Zapytaj Semona, co o tym myśli - po- radził Tom. - Tylko śmiało, nic się nie bój, pytaj. - Słuchaj no, Semon. To jest jedna z tych rzeczy, o których ty mówisz w swoich kaza- niach? - spytał Clay. - Ludzkie grzechy to woda na mój młyn, bracie - powiedział Semon. Clay popatrzył uważnie w jego stronę. Nie podobał mu się sposób, w jaki Semon nachyla się do Lorene. - Coś mi się zdaje, że kapkę za dużo so- bie pozwalasz - powiedział ostro. - Innym to umiesz mówić, czego im nie wolno robić, a sam robisz to samo. Semon zbyt był przejęty tym, co mówi do Lorene, żeby zwrócić uwagę na Claya. Zigno- rował go, jakby nie słyszał ani słowa. - Zostaw go w spokoju - powiedział' Tom. - Niech tam sobie do niej mamrocze, 73, jak chce. To dopiero będzie zabawa, jak go uraczy prezencikiem, którego jej już nie będzie mógł zwrócić. - Ja bym mu złamanego słowa nie powie- dział, gdyby on się zachowywał jak kaznodzie- ja - oświadczył Clay. - Prawda, nie słysza- łem jeszcze, jakie są te jego kazania, ale ga- dać to on pewnie potrafi, wierzę mu na piękne oczy. Ale niech go wszyscy diabli, jak on się zaczyna do mojej żony dobierać, to mi się już wcale nie podoba. - Co ty, zapomniałeś, Clay? Lorene nie jest już twoją żoną. Przecież się ożeniłeś z Dene. - Niby racja. Ale nie ze wszystkim. Prawda, z Dene się ożeniłem, ale nigdy się nie odżeni- łem z Lorene. - Nie możesz się przyznawać do obydwu, Clay. Prawo zabrania, żeby mężczyzna miał dwie żony na jeden raz. - Gwiżdżę na prawo, jak Semon sobie wy- obraża, że się może przystawiać do Lorene. Nigdy się na to nie zgodzę. Niech sobie będzie, że łamię prawo i mam dwie żony, ale ani myślę siedzieć z założonymi rękami i patrzeć, jak Semon się dobiera do Lorene. A żeby tak prawdę powiedzieć, to chyba ani jednego prawa nie, postanowili jeszcze takiego, żeby było czło- wiekowi po myśli. Bo niektóry chłop to po- trzebuje mieć dwie żony. Wiem, bo sam jestem "taki. Nieraz sobie myślę, że zdałoby się mieć i jedną, i drugą. I co to pomoże postanowić -74 takie prawo? Czy od tego odechce się człowie- kowi mieć obydwie? Tom wziął krzesło i przysunął się do Claya. Pochylił nisko głowę. - Ona jest teraz zwykłą kurwą - powie- dział. - Niech się Semon sparzy. - Za bardzo ją sobie kiedyś chwaliłem, żebym mógł siedzieć i patrzeć z założonymi rękami, jak coś takiego się wyprawia w moim własnym domu. - Dene jest teraz twoją żoną, Clay. Rozu- miem, żebyś się o nią postawił Semonowi