Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

– Wszystko? Są zimne, ostrzegam! – Nie szkodzi. I tak jest nam gorąco. – Jeszcze jak! Ale szkoda byłoby zwalczyć tę gorączkę. – Uśmierzyć – Kleopatra zaśmiała się – albo złagodzić. – Ach... – Demetrios wysypał zawartość sakiewki na brzuch Kleopatry. Wiele monet stoczyło się i spadło na posłanie, ale i tak chłodny dotyk drogocennego ciężaru na nagiej skórze sprawił jej wielką przyjemność. – Mam coś jeszcze. – Co takiego? Demetrios pochylił się i zaczął czegoś szukać w stercie odzieży, rozrzuconej na podłodze. – Perperna mówił mi, że słyszał, jak rozmawiałaś z Rufusem czy z kimś innym o posągach i pierścieniach. Rzeźbę Anubisa zniszczyłem, a ten pierścień – uniósł mały przedmiot w górę, do światła lampy; błysnęło złoto i zielony kamień – Perperna ściągnął jednemu Arabowi, któremu wcześniej odciął palec. Powiedział, żeby księżniczka sobie go wzięła, jeżeli jej się spodoba, w zamian za to, co mu przyrzekła. Co mu obiecałaś? – Ze jeżeli odzyskam moje dobra, daję mu dach nad głową i utrzymanie do końca życia. Pokaż go! Demetrios wręczył Kleopatrze klejnot. Przybliżyła go do światła i serce jej mocniej zabiło. – Może to właśnie ten, ale żeby zyskać pewność, musiałabym go zniszczyć. – Perperna zapewnia, że nawet jeśli szczątki pierścienia sprawią ci radość, uszczęśliwisz go. – Ukoję? – Nie, tego nie mówił. Chyba jest już na to za stary. – A ty? Jak późnej starości chciałbyś dożyć? – Zależy od okoliczności. I towarzystwa. Co jest w tym pierścieniu? – Jeżeli to ten, o którym myślę, na spodniej stronie kamienia ma wyryty rysunek. To plan drogi do starej kopalni na północ od Berenike. Znajdują się tam złoża szmaragdów – wyjaśniła cicho. Demetrios milczał przez chwilę. Potem powiedział w skupieniu: – Szmaragdy Ptolemeuszy. Czy na pewno masz do nich prawo? – Nie odziedziczyłam wprawdzie po babce nosa, ale... inne rzeczy tak – ociągała się przez chwilę. Demetrios miał wrażenie, że coś po cichu rozważa, wreszcie przemogła się i powiedziała: – Chciałabym ci coś zaproponować. W razie gdyby... – Gdyby co? – Czy kupiec i agent wywiadu Demetrios zamierza wrócić do swoich zajęć? Czy też może sobie wyobrazić uczestnictwo w poszukiwaniu szmaragdów? W wyprawie, która w dodatku przyniesie mu chwile miłego ukojenia? – Mam zobowiązania i muszę je wypełnić. Ale ciągle podróżowałem. Czemu nie miałbym oddalić się na trochę dłużej? Zaczął pakować kamienie, monety i sztabki złota z powrotem do sakiewki. – Te drobiazgi zajmują miejsce, dla którego znam lepsze przeznaczenie. Dlaczego pytasz? – Nie chcę małżeństwa, tylko romansu. Dopóki trwa namiętność. – Dlaczego nie chcesz wyjść za mąż? – pochylił się i pieścił jej pępek czubkiem języka. – Zawsze można się rozwieść, kiedy szal zmysłów przeminie. Kleopatra przeciągnęła ręką po włosach – Ale widzisz, wtedy nie powinno się mieć żadnych tajemnic. – Na przykład jakich, księżniczko z Kanopos? – Na stole leży papirus. Nie podnoś głowy, zostaw go tam, gdzie go położyłam. Napisałam długi list i zrobiłam odpis. Wkrótce wyślę go do Rzymu. Demetrios uniósł głowę i popatrzył jej w oczy. – Rufus był człowiekiem Sejana, ty zajmujesz się wywiadem handlowym. Kolumella i Afer pracowali dla cesarza i legionów. Demetrios skinął głową. – Kiedy mówisz tak ważne rzeczy, muszę patrzeć ci w oczy. Ale moje ręce, zwłaszcza ten palec, mogą oddawać się innym zajęciom. – Mogą? Faktycznie. Co to ja chciałam? – ...oprócz ukojenia? – Przyrzeknij, że nie powtórzysz nikomu tego, co teraz usłyszysz. Czy mogę na tobie polegać? – Znam przyjemniejsze zajęcia dla ust i języka niż plotkowanie. – Przestań i popatrz na mnie. Chodzi o czwartą siatkę szpiegowską. – O szpiegów Liwii Augusty? – uniósł się z posłania. Pożałowała, że ręce Demetriosa już nie dotykają wrażliwych miejsc na jej ciele. – Liwia była występną egoistką. Kto miał przejąć jej zabójczą pajęczą sieć, jak nie wzór przyzwoitości i cnót obywatelskich? – Masz na myśli... – Demetrios aż otworzył usta ze zdziwienia. Kleopatra roześmiała się. – Masz uroczo głupią minę. Kocham cię. Uruchom swe zręczne paluszki, a opowiem ci ciąg dalszy. – Słucham i jestem posłuszny, księżniczko. – Kiedy Liwia Augusta dołączyła do panteonu bogów, w Rzymie pozostało tysiąc par oczu, które nie wiedziały, kogo mają teraz obserwować, i tysiąc języków, które nie miały już komu donosić. Ponieważ stara żmija zmarła, zaopiekował się nimi wzór wszelkich cnót. Obecnie to ona korzysta z usług tajnych informatorów Liwii. – Czy dobrze cię zrozumiałem? – Antonia, młodsza córka Marka Antoniusza