Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
.. Tyle bezsennych nocy... zabrali wszystko, wykryli!... Nie ma tajemnicy... nie ma planów! – A teraz, mości panowie, wątpicież jeszcze? – rozległ się wyzywająco dźwięczny głos Dąbrowskiego. – Nie... nie, generale! – odrzekł cicho Poniatowski. – Za pozwoleniem! – wmieszał się ostro Zajączek. – Dla mnie jest tu dotąd oczywistą rzeczą, że oto stoimy wobec szpiegostwa, że gdyby nie to wystąpienie nasze... wyobrażenia byśmy nie mieli o tym, co nam grozi. – Mości Zajączek zdaje się zapominać, że ja wiedziałem. – Jednak, mości Dąbrowski, nie uwiadomiłeś nas o tym. – Do waszmości się nie zwracałem, bo to byłoby daremnym. Lecz wie już o tym ten, którego radzie i zacności najwięcej ufałem!... Wie wojewoda Wybicki... – Pan wojewoda nic nie ma do spraw wojskowych! – Owszem... Boć jego wstawiennictwom niektórzy dowództwo dywizji zawdzięczają! – Wolę odpowiedź zamilczeć! Nie w tym rzecz! Mości panowie, tu śledztwa trzeba, żeby wyświetlić, jaką drogą te papiery doszły rąk Zabielskiego! – A mnie tu nie śledztwo potrzebne, lecz rozważenie niebezpieczeństwa! Słyszeliście!... Wojna nam grozi! Do zapewnień imć Zabielskiego dodam tyle od siebie, że moje wiadomości, które mnie doszły już przez pruską granicę, potwierdzają te obawy!.., – Wojna! – wmieszał się książę, chcąc zatrzeć odezwanie się Zajączka. – Wojna jest możliwą, ale... moim zdaniem, będzie czas o niej pomyśleć. – Oczywiście! Bez wątpienia! – przytwierdzili Hauke z Rożnieckim. – Przewidywać ją trzeba... lecz i ja sądzę, że jeszcze do niej daleko – zauważył Pelletier. – Więc wojna schodzi z porządku rzeczy a zostają tylko dowody szpiegostwa! Dąbrowski szarpnął się, aż mu pałasz zadzwonił, i chciał odpowiedzieć, gdy przy drzwiach wchodowych wszczął się rozruch. Straż Osipowskiego wzbraniała wejścia do sali oficerowi, – Kto to? Co to? – rozległy się głosy. – Ha! Imć pan Dąbrowski trzyma nas pod wartą! – szydził Zajączek. Dąbrowski skinął na Osipowskiego. – Co się tam dzieje? – Pułkownik Mallet... z raportem do księcia! – Wpuścić! – Mości panowie!... Imć pan Dąbrowski raczył zezwolić! – drwił dalej Zajączek. – Tego za wiele! – mruczał pan de Sonier trzaskając coraz gwałtowniej tabakierką. 95 95 – Cha!..; Cha!... Wojna naprawdę się zaczyna!– śmiał się któryś z nieprzyjaznych Dąbrowskiemu pułkowników. Śród wzrastającego zamieszania ukazała się wyniosła postać pułkownika Malleta. Poniatowski powitał go lekkim skrzywieniem ust. – Skąd przybywasz?! – Spod Nowego Miasta! – Aha!... Podjazd!... I cóż? – Wasza książęca mość! Wojsko austriackie zbliża się ku granicy! – Co?... Wojsko?... – Sześć pułków piechoty... dwa regimenty dragonów i trzy huzarów postępuje w przedniej straży... Proklamacje wydane! Dowodzi arcyksiążę Ferdynand d’Este... Lada chwila przejdą Pilicę!... Poniatowski przez chwilę poglądał zdumiony na Malleta, jakby własnym uszom nie wierząc – potem wyprostował się, targnął temblakiem i podniósł głowę. Członkowie Rady szeptali między sobą, silniej jeszcze zaczęli zaznaczać swoje sympatie, wyraźniej opowiadali się stronnikami Dąbrowskiego, mocniej skupiali się około Zajączka. Na prężącą się przed księciem postać pułkownika nikt nie zwracał uwagi. Zwykły raport służbowy gorliwego Francuza. Poniatowski zadzwonił na uciszenie się – daremnie. Stronnicy Zajączka szemrali coraz głośniej, coraz śmielej. – Nas wojną straszyć? Lada plotkom dawać może wiarę? – Precz z wartą! Siłą iść! Książę Józef zadzwonił po raz drugi, a gdy i to wezwanie nie poskutkowało, porwał się zza stołu, stanął pośród dwóch wrogo ku sobie poglądających partyj i zawołał gromko: – Mości panowie;... Zważcie na własne mundury! Nie pora na prywaty... Wojna! Wojsko austriackie stoi na granicy... Wzywam was do natychmiastowego powzięcia postanowień. Cisza grobowa zaległa zebranie po tych słowach. W piersi członków Rady jakby zamarły oddechy. Pierwszy odezwał się pan de Sonier: – Mości książę! – rzekł cicho. – Czy dobrze słyszałem? Duc30 Bassano w ostatnim liście... zapewniał, że choć z Wiedniem stosunki są nie najlepsze..