Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Wkrótce odbitki mowy Hamma zatoczyły krąg i dotarły do wszystkich szpitali weteranów wojennych i świetlic Amerykańskich Legionów. Na tablicach ogłoszeń posterunków policji, w halach straży pożarnej i świetlicach w całym kraju porozlepiane zostały kopie mowy Hamma Sparksa, który wkrótce zaczął otrzymywać setki listów z wyrazami poparcia ze wszystkich stanów. Miesiąc później nagłówek jednej z największych gazet amerykańskich brzmiał: HAMM PRZECIW JAJOGŁOWYM: Hamm 10, Jajogłowi 0. To spowodowało serię kolejnych artykułów. Wkrótce zadzwonił rzecznik prasowy NRA* z pytaniem, czy mogą nazwać rewolwer jego imieniem, a kiedy sprzedaż nalepek na zderzaki ze sloganem KTO NIE Z NAMI, TEN PRZECIW NAM wzrosła niemal dwukrotnie w ciągu jednego tygodnia, firma drukująca je przesłała mu list dziękczynny z wdzięczną dotacją. * NRA – National Riffle Association, odpowiednik polskiego Bractwa Kurkowego. Według powszechnego mniemania ten nagły przypływ poparcia i popularności przywiódł Hamma do fałszywego wniosku, że powinien ubiegać się o urząd prezydenta. Tego dnia, w którym Hamm złożył swoje zadziwiające oświadczenie, zachwycony Cecil poczuł miękkość w kolanach na samą myśl o wspaniałych przyjęciach i rautach, jakie będzie mógł planować w Białym Domu. Vita miała mieszane uczucia. Oczywiście nie zamierzała przeszkadzać mu w realizacji jego planów, jakiekolwiek by one były, ale jego decyzja wprawiła ją w głęboki niepokój. Polityka na tym etapie przestawała oznaczać grupkę mężczyzn spiskujących w pokoju na zapleczu. To już była śmiertelna walka. Ludzie ginęli w tej walce. A Hamm zdążył już dorobić się wielu politycznych wrogów. Dla niego jednak rezygnacja z kandydowania byłaby równoznaczna ze śmiercią. Kiedy nocą spojrzała na przytulonego do jej piersi uśpionego faktycznego gubernatora i być może przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, westchnęła do siebie: – Niech nas Bóg ma w swojej opiece. Nieoczekiwana decyzja Hamma, by startować w wyborach prezydenckich, zaskoczyła wszystkich, ale najbardziej nie przygotowana na to okazała się Betty Raye. Hamm niczego z nią nie omawiał. Jak zawsze nie miała pojęcia, co robić, dopóki on nie podjął decyzji. I nagle, z dnia na dzień, Hamm przestał być obecny w biurze, gdyż zaczął jeździć po kraju, przygotowując swą kampanię prezydencką, ona zaś znalazła się w pułapce. Jej pierwszy doradca przestał być osiągalny. Przed wyjazdem zapewnił jeszcze wystraszoną Betty Raye, że nie ma się czym martwić, bo on nadal będzie czuwał nad wszystkim, choć tylko przez telefon. Na krótką metę to skutkowało, ale w miarę upływu czasu Hamm tracił zainteresowanie sprawami stanu, a bardziej skupiał się na organizowaniu własnej kampanii; w praktyce, coraz trudniej było się z nim skontaktować. Kiedy Hamm przebywał poza stanem, jego obowiązki w miarę możliwości przejął Wendell, ale coraz częściej Hamm odciągał go do swojej kampanii, podobnie jak i pozostały personel, tak że Betty Raye nieraz całymi dniami pozostawała zdana wyłącznie na siebie. W rezultacie zaczęła osobiście kierować sprawami stanu, do czego nie była przygotowana, nie lubiła tego ani się na tym nie znała. Po raz pierwszy od czasu, kiedy została wybrana na gubernatora stanu, Betty Raye musiała zacząć czytać to, co podsuwano jej do podpisu, i samodzielnie podejmować decyzje. Przerażona możliwością popełnienia błędu wysiadywała do trzeciej, czwartej nad ranem, przekopując się przez sterty ksiąg i przepisów, usiłując zgłębić w rekordowym tempie zasady kierowania stanem, a jednocześnie zmagając się z wychowywaniem dwójki dzieci. Hamm dzwonił od czasu do czasu, starał się telefonicznie dodać jej ducha, tłumaczył się, że wie, iż to wszystko jest dla niej trudne, ale on ma zobowiązania wobec narodu amerykańskiego, by występować w jego imieniu. Może to i dobre dla Ameryki, myślała Betty Raye, ale tymczasem to ona musiała samodzielnie ciągnąć taczki i podejmować decyzje bez żadnego wsparcia. Robiła jednak, co było w jej mocy. Czasem parę osób mogło się głęboko zadziwić, że emisja obligacji została zatwierdzona i podpisana po uzyskaniu pochlebnej opinii Alberty Peets, która dobrze wiedziała z autopsji, czego dotyczyły. Właśnie ona podpowiedziała Betty Raye, że wyasygnowanie kwoty piętnastu milionów dolarów na odnowienie więzienia dla kobiet Mabel Dodge to świetny pomysł. Nieoczekiwanie dla samej siebie Betty Raye musiała popatrzeć trzeźwym okiem na to, co się działo w stanie Missouri. Budowanie dróg i mostów z pewnością było korzystne dla gospodarki, ale oprócz tego istniało jeszcze mnóstwo spraw czekających na rozwiązanie, którymi Hamm nie zaprzątał sobie głowy z powodu nadmiaru zajęć. Zaczęła czytać listy od kobiet adresowane do pani gubernator, napływające z całego stanu, listy, na które przedtem odpowiadał ktoś z biura Wendelła. Betty Raye przejęła się głęboko sprawami, z którymi się do niej zwracano. Pisały kobiety porzucone przez mężów lub wdowy pozostawione bez środków do życia. Niektóre z nich musiały nawet rozstać się ze swoimi dziećmi. Stare kobiety, które przepracowały całe życie, a na koniec zostawały bez grosza i dachu nad głową. Nadeszły setki listów pisanych w nadziei, że ona jako kobieta zrozumie problemy autorek. Z pewnością nie zwracałyby się z tym do żadnego innego polityka. Betty Raye dotychczas podpisywała wszystkie dokumenty u siebie na górze. Ale teraz gromadziło się tego coraz więcej, tak że trudno było ze wszystkim nadążyć. Któregoś ranka zeszła do gabinetu gubernatora, po raz pierwszy usiadła za biurkiem Hamma i nacisnęła guzik, nie mając pewności, czy właściwy. – Tak? – zgłosił się ktoś, kogo nawet nie znała. Odskoczyła przestraszona. – Tak? – powtórzył ten sam głęboki głos. Wtedy pochyliła się, by cichutko poprosić: – Czy mógłby mi pan przynieść listę stanowych szkół handlowych, jeśli nie ma pan nic przeciwko temu? – A kto mówi? – zapytał głos. – Gubernator – odparła zaskoczona własną odpowiedzią