Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

To samo z pierwszymi chrześcijanami: anarchia, komunizm, grupowe małżeństwa, nawet pocałunek braterstwa - Mike sporo od nich zapożyczył. Hmm... Skoro już przejął ten pocałunek, to należałoby się spodziewać, że i mężczyźni będą całowali mężczyzn. Ben z zakłopotaniem opuścił wzrok. - Nie powiedziałem ci o tym. Ale to nie jest pedalski gest. - Podobnie jak nie był nim u pierwszych chrześcijan. Masz mnie za idiotę? - Pozostawię to bez komentarza. - Wielkie dzięki. Nie radziłbym nikomu ofiarowywać pocałunku braterstwa kapłanowi jakiegokolwiek Kościoła; pierwsi chrześcijanie wymarli co do jednego. Za każdym razem powtarzała się ta same smutna historia: najpierw powstawał plan doskonałej miłości i pełnego zbratania, potem rodziły się wzniosłe cele i chwalebne nadzieje, a wreszcie przychodziła klęska i zagłada. - Jubal ponownie westchnął. - Do tej pory niepokoiłem się tylko o Mike'a, teraz boję się o nich wszystkich. - A jak myślisz, co j a czuję? Przykro mi, ale nie mogę przyjąć twojej teorii Dobra i Światła. To, co robią, jest z gruntu niewłaściwe! - Twierdzisz tak, bo ten ostatni incydent utkwił ci ością w gardle. - To na pewno nie jest jedyny powód. - Ale główny. Ben, etyka seksu stanowi nie lada problem. Każdy z nas jest zmuszony chwytać się rozwiązania, które pozwoli mu przeżyć w konfrontacji z żałosnymi, niesłusznymi i fałszywymi zasadami tak zwanej moralności. Większość z nas wie, że te zasady są błędne, prawie wszyscy je łamiemy, lecz płacimy bez szemrania podatek składający się z poczucia winy i czczych frazesów. Czy chcemy czy nie, moralność bierze nas za uzdę i prowadzi tam, dokąd chce. Ciebie też, Ben. Uważasz się za niezależnego człowieka, który nic sobie nie robi z tych diabelskich zasad, lecz stanąwszy wobec zupełnie nowego problemu związanego z etyką seksualną oceniłeś go stosując te same żydowsko-chrześcijańskie zasady... w związku z czym żołądek podszedł ci natychmiast do gardła... a ty uznałeś to za nieomylny znak, że masz rację, a oni błądzą. Ha! Równie dobrze mógłbyś zdać się na sąd Boży. Zachowanie twojego żołądka może świadczyć jedynie o tym, jak mocno wpojono ci pewne uprzedzenia, zanim zacząłeś filtrować je przez sito rozsądku. - A co z t w o i m żołądkiem? - Mój też jest głupi, ale ja nie pozwalam mu rządzić mózgiem. Dostrzegam piękno w podjętej przez Mike'a próbie stworzenia doskonałej etyki i zgadzam się z tym, że należy zacząć od odrzucenia dotychczasowych zasad ustalających reguły dla naszego życia seksualnego i ustanowienia nowych. Większość filozofów nie ma na to dość odwagi; połykają w całości podstawy starych dogmatów - monogamia, skład rodziny, czystość obyczajów, okrywanie ciała, konwencjonalne nakazy dotyczące stosunku płciowego i tak dalej - po czym bawią się szczegółami, nawet tak bzdurnymi jak to, czy widok nagiej kobiecej piersi stanowi obrazę moralności, czy nie. Jednak przede wszystkim zajmuje ich problem, w jaki sposób zmusić nas do przestrzegania tych zasad, ignorując oczywiste dowody na to, że większość tragedii, jakich są świadkami, nie bierze się z prób wykraczania poza nakazy, lecz właśnie jest głęboko w nich zakorzeniona. I nagle zjawia się Człowiek z Marsa, spogląda na te uświęcone zasady z nowego punktu widzenia, a następnie je odrzuca. Nie znam szczegółów etyki, jaką proponuje w ich miejsce, ale jestem pewien, że ona w oczywisty sposób narusza prawa wszystkich większych narodów zamieszkujących Ziemię i wywoła oburzenie "słusznie myślących" wyznawców wszystkich większych religii, a także znacznej części agnostyków i ateistów. Mimo to ten biedny chłopiec... - Jubal, on nie jest chłopcem, tylko mężczyzną. - Doprawdy? Ten nieszczęsny pół-Marsjanin twierdzi, że seks stanowi jedną z dróg do osiągnięcia szczęścia, że sam w sobie powinien być szczęściem. Ben, najgorszą cechą seksu jest to, że wykorzystujemy go do zadawania sobie cierpień, podczas gdy to nigdy nie powinno boleć, tylko dawać szczęście albo chociaż przyjemność. Zasady mówią co następuje: Nie pożądaj żony bliźniego swego. Rezultat? Wymuszona czystość, cudzołóstwo, zazdrość, zgorzknienie, bijatyki, czasem morderstwa, rozbite domy, nieszczęśliwe dzieci i żałosne wzajemne podchody, równie upokarzające dla kobiety i mężczyzny. Czy to przykazanie jest w ogóle przestrzegane? Jeśli ktoś przysięgnie mi na Biblię, że nie pożądał żony bliźniego swego wyłącznie dlatego, iż zakazują mu tego zasady, których zobowiązał się przestrzegać, podejrzewałbym go albo o oszukiwanie samego siebie, albo o jakieś odchylenia seksualne. Każdy mężczyzna zdolny do spłodzenia dziecka pożąda wielu kobiet, bez względu na to, czy idzie z nimi do łóżka, czy nie. Nagle zjawia się Mike i mówi: "Nie musisz pożądać mojej żony. Kochaj ją! Jej miłość nie zna granic. Mamy wszystko do zdobycia, a do stracenia jedynie strach, poczucie winy, nienawiść i zazdrość." Propozycja jest wręcz niewiarygodna