Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Zwłaszcza bez takich dni jak ten. Doszli do stawu. Obwód wynosił około stu metrów. Hansson pokazał to miejsce na planie. - Woda utrzymuje się przez cały rok - poinformował Nyberg. - Pośrodku jest od dwóch do trzech metrów głębokości. - Oczywiście, to całkiem prawdopodobne - powiedział Wallander. - Obciążyć zwłoki i zatopić. - W worku - dodał Hansson. - Tak jak Eugena Blomberga. Wallander skinął głową. Znów lustrzane odbicie. Ale nie był pewien. - Ciało mogłoby wypłynąć. Czy Holger Eriksson wybrałby staw, mając do dyspozycji tysiące metrów kwadratowych gruntów? Nie bardzo w to wierzę. - Kto uprawiał tę ziemię? - spytał Hansson. - Na pewno nie on. Nie wydzierżawił jej. Nieuprawiana ziemia zarasta, a ta jest zadbana. Hansson wiedział, co mówi. Wychował się na podystadz-kiej wsi. - To ważne - przyznał Wallander. - Musimy się tego dowiedzieć. 394 - A przy okazji uzyskamy odpowiedź w innej kwestii - zauważył Hamren. - Czy coś się zmieniło. Mógł się na przykład pojawić jakiś pagórek. Z jednego miejsca usuwa się ziemię, w drugim jej przybywa. Nie myślę o grobie. Ale na przykład o drenowaniu. Albo czymś innym. - Interesują nas wydarzenia sprzed blisko trzydziestu lat - przypomniał Nyberg. - Kto by to pamiętał? - Nigdy nic nie wiadomo - powiedział Wallander. - Musimy to sprawdzić. - Trzydzieści lat to szmat czasu - włączył się Hansson. - Kilka osób mogło uprawiać tę ziemię. - Porozmawiamy ze wszystkimi - odparł Wallander. -Jeśli ich znajdziemy. Jeśli żyją. Wallander przypomniał sobie, że widział w domu Holgera Erikssona kilka starych fotografii posiadłości, zrobionych z lotu ptaka. Poprosił Hanssona, żeby ściągnął kogoś z Muzeum Kultury w Lundzie z kluczami. - Nie wydaje mi się, żeby ktoś tam był kwadrans po siódmej rano. - Zadzwoń do Ann-Britt Hóglund - polecił Wallander. - Niech się skontaktuje z egzekutorem testamentu Erikssona. Może jeszcze nie oddał kluczy. - Może adwokaci wcześnie wstają - powiedział bez przekonania Hansson i wybrał numer. - Chcę jak najszybciej obejrzeć te zdjęcia lotnicze. Poszli dalej. Hansson rozmawiał z Ann-Britt Hóglund. Schodzili łagodnym zboczem. Mgła nie zrzedła. Gdzieś zawarczał traktor. Po chwili umilkł. Zabrzęczała komórka Hanssona. Ann-Britt porozumiała się z adwokatem. Już nie miał kluczy. Nie udało jej się nikogo złapać w Lundzie, ale będzie próbować. Wallander pomyślał o dwóch kobietach, które spotkał tydzień temu. Z niesmakiem przypomniał sobie wyniosłą szlachciankę. Po dwudziestu minutach dotarli do kolejnego punktu granicznego. Hansson wskazał go na planie. Byli w części po-łudniowo-zachodniej. Grunty położone na południu ich nie 395 interesowały. Holger Eriksson kupi! je w 1976 roku. Poszli na wschód. Zbliżali się do rowu i pagórka z ptasią wieżą. Wallander poczuł narastającą niechęć. Wydawało mu się, że koledzy zareagowali podobnie. Tak wygląda moje życie, pomyślał. Moje życie policjanta u schyłku dwudziestego wieku. Wczesny ranek, jesień, mgła, wilgotny chłód. Czterech mężczyzn tapla się w glinie. Podchodzą do niepojętej pułapki na drapieżniki, w której na egzotycznych bambusowych palach wisiał człowiek. Poza tym szukają grobu Polki zaginionej od dwudziestu siedmiu lat. Będę chodził w tej glinie, dopóki nie padnę. W innych miejscach ludzie pochylają się nad kuchennym stołem i planują najróżniejsze akcje obronne. Ten, kto zabłądzi we mgle, ryzykuje życie. Złapał się na tym, że rozmawia w myślach z Rydbergiem. Rydberg w ostatnim okresie choroby przesiadywał na balkonie. Widział ten balkon. Unosił się we mgle jak statek powietrzny. Ale Rydberg milczał. Słuchał i jak zwykle krzywo się uśmiechał. Twarz naznaczona cierpieniem. Doszli do rowu. Wallander na końcu. Kawałek policyjnej taśmy przyczepił się do obsuniętej deski kładki. Nieposprzą-tane miejsce zbrodni, pomyślał. Pali bambusowych nie było. Ciekawe, gdzie się je przechowuje. W podziemiach komendy? W laboratorium kryminalistycznym w Linkópingu? Ptasia wieża ledwie była widoczna we mgle. Zaczęła w nim dojrzewać pewna myśl. Odszedł na bok, poślizgnął się, niewiele brakowało, żeby się przewrócił. Nyberg wpatrywał się w rów. Hamren i Hanssson cicho rozmawiali o jakimś szczególe na planach geodezyjnych. Ktoś obserwuje Holgera Erikssona i jego posiadłość, pomyślał Wallander. Ktoś, kto wie, co się stało z Kristą Haber-man, która zaginęła dwadzieścia siedem lat temu i którą uznano za zmarłą. Jest gdzieś tutaj pochowana. Dni Holgera Erikssona są policzone. Ktoś szykuje mu inny grób. Wbija zaostrzone pale. Jeszcze jeden grób w glinie. 396 Podszedł do Hamrena i Hanssona. Nyberg gdzieś się rozpłynął. Podzielił się swoimi myślami. - Jeśli sprawca rzeczywiście jest dobrze poinformowany, musiał wiedzieć, gdzie została pochowana Krista Haberman. Nieraz mówiliśmy, że morderca ma swój język i że próbuje nam coś przekazać. Tylko częściowo odczytaliśmy jego kod. Holger Eriksson został zgładzony z demonstracyjną brutalnością. Miał być odnaleziony. Możliwe, że wybór tego miejsca stanowi wskazówkę dla nas, gdzie powinniśmy szukać dalej. Właśnie tutaj. I wtedy odnajdziemy Kristę Haberman. Nyberg wyłonił się z mgły. Wallander powtórzył to, co przed chwilą powiedział kolegom. Uznali, że może mieć rację. Podeszli do wieży. Drzewa u podnóża pagórka spowijała mgła. - Za dużo tam korzeni - stwierdził Nyberg. - Zagajnik jest mało prawdopodobny. Zawrócili. Dochodziła ósma. Mgła nie rzedła. Zadzwoniła Ann-Britt Hóglund z wiadomością, że klucze są w drodze. Byli zmarznięci i przemoczeni. Wallander nie chciał ich przetrzymywać bez potrzeby. Hansson miał się dowiedzieć, kto uprawiał ziemię Holgera Erikssona. - Interesuje nas jakaś nagła zmiana dwadzieścia siedem lat temu - podkreślił Wallander. - Tylko nic nie mów, że szukamy zwłok, bo to grozi inwazją. Hansson skinął głową. Zrozumiał. - Wszystko przepatrzymy jeszcze raz, kiedy mgła opadnie - podjął Wallander. - Ale wydaje mi się, że mamy już jakieś rozeznanie. Kiedy odjechali, Wallander wsiadł do samochodu i włączył ogrzewanie. Nie działało. Niesamowicie kosztowna naprawa najwyraźniej nie obejmowała ogrzewania. Ciekawe, kiedy będzie miał czas i pieniądze na zmianę samochodu. I ile go jeszcze czeka awarii. Pomyślał o kobietach. Krista Haberman, Eva Runfeldt, Katarina Taxell i ta czwarta. Co je łączy? Czuł, że rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki. Patrzył, ale nie widział. 397 Molestowane, być może zamordowane kobiety. Duża rozpiętość czasowa. Nasuwał się jeszcze jeden wniosek. Nie ogarniali całości. Wydarzenia, które próbowali zrozumieć, były częścią czegoś znacznie większego. To dobrze, że znaleźli powiązania między tymi kobietami, ale muszą brać pod uwagę i taką ewentualność, że te powiązania są przypadkowe. Ktoś dokonywał wyboru