Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Naprzeciwko niej, wzdłuż całej długości sali, ciągnęły się trzy wielkie okna od podłogi do sufitu, wychodzące na rozległy trawnik przed gmachem sądu, wciąż odznaczający się żywą zielenią, choć już przed miesiącem rozpoczęła się jesień. Nicholas podszedł do okna i wyjrzał na ulicę. Sformułowane przez sędziego Harkina instrukcje obejmowały zaledwie parę zagadnień z zakresu uprawnień przysięgłych, natomiast całą masę takich, których powinni unikać. Na początku musieli się ukonstytuować i wybrać przewodniczącego, a gdyby okazało się to niemożliwe, sędzia gotów był z przyjemnością wyznaczyć kogoś do tej funkcji. Powinni też przez cały czas nosić czerwonobiałe opaski sędziów przysięgłych, które miała im rozdać Lou Dell. Mieli prawo przynosić sobie coś do czytania oraz obowiązek zgłaszania wszelkich wątpliwości. Nie wolno im było dyskutować między sobą na temat rozpatrywanej sprawy, dopóki nie otrzymają wyraźnego polecenia sędziego. Nie wolno też było rozmawiać o sprawie z osobami postronnymi. Ani opuszczać gmachu sądu, ani korzystać z telefonu bez pozwolenia. Lunch miał im być dostarczany do tejże sali konferencyjnej, a jadłospis przedstawiany codziennie rano o dziewiątej, przed rozpoczęciem obrad. Nakładano też na nich obowiązek niezwłocznego informowania sędziego w takich wypadkach, gdyby ktoś obcy usiłował się z nimi kontaktować w związku z procesem, jak również wówczas, gdyby zauważyli bądź usłyszeli cokolwiek podejrzanego, nawet niekoniecznie odnoszącego się do pełnionych przez nich obowiązków sędziów przysięgłych. Zwłaszcza te dwa ostatnie polecenia wydały się Nicholasowi dziwne, znał jednak szczegóły podobnej rozprawy, jaka odbyła się we wschodnim Teksasie - już po tygodniu obrad sędzia unieważnił proces, ujawniono bowiem, że w niewielkim miasteczku pojawili się jacyś obcy wysłannicy, którzy proponowali duże sumy pieniędzy najbliższym krewnym przysięgłych. Owi tajemniczy agenci zniknęli bez śladu i nie udało się ich schwytać, nie wyjaśniono więc, na czyje zlecenie pracowali, a reprezentanci obu stron odparli wszelkie wymierzone w nich oskarżenia. Można się było jednak założyć, że to sprawka reprezentantów firmy przemysłu tytoniowego. Zresztą przysięgli podobno wyraźnie brali stronę powoda, toteż obrona przyjęła umorzenie z widoczną ulgą. I chociaż nie sposób było tego udowodnić, Nicholas miał pewność, że za całą tą aferą stał nie kto inny, jak Rankin Fitch. Mógł się więc domyślać, że tamten i teraz szybko przystąpi do różnorodnych działań związanych z wybranym niedawno składem sędziowskim. Podpisał się na dole arkusza z instrukcjami i zostawił go na stole. Z korytarza doleciały czyjeś głosy, zapewne Lou Dell witała kolejnych przysięgłych. Po chwili drzwi otworzyły się z impetem i do sali wkroczył Herman Grimes, postukując przed sobą białą laską. Jego żona dreptała tuż za nim. Nie prowadziła go pod rękę, lecz rozglądała się uważnie i bez przerwy relacjonowała półgłosem: - Prostokątna sala, dwadzieścia pięć kroków na piętnaście, dłuższa ściana ciągnie się równolegle do wejścia, od lewej do prawej masz jej szerokość. Całą środkową część zajmuje długi stół konferencyjny, krzesła rozmieszczone są dookoła niego, najbliższe znajduje się dwa metry przed tobą. Grimes zastygł bez ruchu, jakby przerażony możliwością potknięcia się o to krzesło. Lekko obracał głowę w tym kierunku, który właśnie opisywała mu żona. Lou Dell zatrzymała siew drzwiach sali i obserwowała to z pięściami opartymi na biodrach. Widać było, jak bardzo jej spieszno do poczęstowania kolejnego gościa pączkiem. Nicholas podszedł bliżej i wymienił swe nazwisko, po czym uścisnął wyciągniętą w jego stronę dłoń Hermana. Przywitał się też z panią Grimes, następnie poprowadził niewidomego do stolika w rogu, nalał kawy do kubeczka i zgodnie z jego życzeniami dosypał cukru oraz śmietanki. Zaczął opisywać poszczególne rodzaje wypieków, chcąc wyeliminować z tej gry Lou Dell, która stała niczym na rozżarzonych węglach. Herman odmówił jednak skosztowania pączka. - Mam w rodzinie niewidomego wujka, którego bardzo lubię - oznajmił Easter na użytek całej trójki. - Będę uważał to za zaszczyt, jeśli pozwoli mi pan asystować sobie aż do końca tej rozprawy. - Doskonale radzę sobie sam - odparł Herman, jakby nieco urażony, ale jego żona przyjęła deklarację Nicholasa promiennym uśmiechem, puściła do niego oko i potaknęła energicznie. - Jestem tego pewien - rzekł Easter - ale zdaję sobie też sprawę, iż może wyniknąć wiele nieprzewidzianych sytuacji. Po prostu chciałem panu pomóc. - Bardzo dziękujępowiedział dumnie Grimes. - I ja panu bardzo dziękuję - dodała jego żona. - Będę w korytarzu, przed drzwiami, gdyby państwo mnie potrzebowali - wtrąciła Lou Dell. - O której godzinie mam przyjść po męża? - zapytała pani Grimes. - O siedemnastej. Gdyby posiedzenie zakończyło się wcześniej, powiadomię panią telefonicznie. - Lou Dell wyrecytowała to jednym tchem, zamykając już za sobą drzwi. Herman miał na twarzy ciemne okulary. Gęste, ciemnoblond włosy nosił starannie zaczesane, nie było w nich widać nawet śladu siwizny. - Mamy trochę pracy papierkowej - odezwał sięNicholas, kiedy zostali w końcu sami. - Proszę usiąść przy stole, odczytam panu te dodatkowe instrukcje sędziego. Herman wymacał przed sobą krzesło, postawił przed nim na stole kubeczek z kawą, po czym usiadł powoli. Przesunął palcami po krawędzi krzesła, następnie po brzegu stołu, wreszcie wyprostował się i poprawił krawat. Easter wziął następny arkusz ze stosu odbitek i zaczął na głos odczytywać instrukcje. Poniesiono ogromne wydatki na ekspertyzy z zakresu doboru przysięgłych, a mimo to ich wyniki nie były zbyt zadowalające, przy czym obie strony miały różne opinie. Specjaliści obrony gratulowali sobie wyboru takiego składu ławy, ale większa część tej ostentacyjnej dumy i radości okazywana była wyłącznie na użytek zespołu pracujących dniami i nocami adwokatów. Durr Cable ocenił krótko, że miał już do czynienia ze znacznie gorszymi ławami przysięgłych, lecz widywał również o wiele przychylniejsze. Poza tym wiedział z wieloletniej praktyki, że jest absolutną niemożliwością dokładne przewidzenie sposobów myślenia jakiegokolwiek składu sędziowskiego. Fitch był zadowolony, w każdym razie na tyle, na ile umiał po sobie okazać, gdyż ciągle na wszystko kręcił nosem. W wybranej dwunastce znalazło się czworo palących. W skrytości ducha Fitch bardzo liczył na to, że w obecnej sytuacji, kiedy na południowym wybrzeżu wyrastały jak grzyby po deszczu lokale ze striptizem i kasyna gry, a każde miasteczko pragnęło dorównać sławie Nowego Orleanu, tolerancyjne nastawienie tutejszej ludności może się okazać niezwykle ważne