Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

– Wiêc przyjdziesz jeszcze do mnie? – spyta³ pe³en nadziei. – Tak czêsto, jak tylko bêdê mog³a. Nim zd¹¿y³ odpowiedzieæ, Fan nachyli³a siê i poca³owa³a go w usta. Wellanowi wyda³o siê, ¿e czas siê zatrzyma³. Dotkniêcie tej cudownej kobiety o¿ywi³o w nim uczucia, które uwa¿a³ za pogrzebane na zawsze. Fan oderwa³a swoje wargi od jego warg i przez d³ug¹ chwilê wpatrywali siê w siebie. Jak¿e móg³by siê oprzeæ tej skoñczenie piêknej twarzy, tej kobiecie, co zdo³a³a roztopiæ wiêzienie z lodu, w którym od zawsze by³o zamkniête jego serce? Nawet zapomnia³, ¿e ona nie nale¿y ju¿ do tego œwiata. – Kocham ciê – szepn¹³. – Kocham ciê, odk¹d pierwszy raz ciê ujrza³em. Uca³owa³ zimn¹ d³oñ, któr¹ wci¹¿ trzyma³ w swojej d³oni i ³zy radoœci potoczy³y siê po jego policzkach. Czy Szmaragdowy Rycerz ma prawo siê kochaæ w mistrzu czarodziejskiej sztuki, w dodatku zmar³ym? Fan leciutko potar³a nosem ucho Wellana, budz¹c wir rozkosznych doznañ w ca³ym jego ciele. – Szkoda, ¿e ciê nie pozna³em, zanim zwi¹za³aœ swoje ¿ycie z ¿yciem króla Szila – szepn¹³ zanurzony w jej d³ugie, srebrzyste w³osy. – Nasz los by³by jeszcze bardziej tragiczny, Wellanie – odpar³a, ca³uj¹c go w szyjê. Wzi¹³ j¹ w objêcia, choæ ba³ siê, ¿e siê rozwieje, kiedy jednak poczu³ jedwabist¹ materiê jej bia³ej sukni, przekona³ siê, ¿e jest jak najbardziej realna. Poca³unki Fan by³y coraz bardziej natarczywe i Wellan przesta³ siê zadrêczaæ. Oddawa³ je z ¿arem, którego wczeœniej nigdy w sobie nie poczu³. W ekstazie kocha³ siê ze zjaw¹, nie troszcz¹c siê o ewentualne konsekwencje swojej namiêtnoœci. Kiedy Fan znik³a, Wellan nie mia³ ju¿ najmniejszych w¹tpliwoœci, ¿e nigdy nie pokocha innej kobiety. Jego serce nale¿a³o do nieboszczki królowej Szoli. 15. CENNI WSPÓ£PRACOWNICY Kiedy pierwsze promienie s³oñca wpad³y do pokoju, Wellan wdzia³ zielon¹ tunikê i poszed³ do Sali Rycerskiej. Na jego widok s³udzy przynieœli czym prêdzej ciep³y chleb, ser, owoce i wodê. Wzi¹³ kawa³ek chleba i ¿u³ go powoli, ze wzrokiem utkwionym w pustce – nie by³ w stanie uwolniæ siê od obrazu Fan, która zaprz¹ta³a wszystkie jego myœli. Dlaczego królowa mu siê odda³a? Czy dlatego, ¿e podziela jego uczucia, czy te¿ pragnie siê upewniæ, ¿e on obroni jej córkê? Zreszt¹, czy to wa¿ne, z jakiego powodu przysz³a? Gdzieœ z ty³u g³oœno trzasnê³y drzwi. Wellan wzdrygn¹³ siê, siêgn¹³ rêk¹ do pasa i zorientowa³ siê, ¿e jest nieuzbrojony. Cicho odsun¹³ krzes³o, ws³uchuj¹c siê w odg³os pospiesznych kroków na kamiennej posadzce, kroków zmierzaj¹cych w jego stronê. Do sali wpad³ Bergo i napiête musku³y Wellana rozluŸni³y siê. Rycerz spóŸnialski podszed³ do dowódcy i serdecznie uœcisn¹³ mu ramiê. Przyci¹gn¹³ Wellana do siebie i poklepa³ przyjaŸnie po plecach. Nastêpnie usiad³ przy nim i zabra³ siê z apetytem do jedzenia. W drodze powrotnej nie zatrzymywa³ siê wcale, by jak najszybciej do³¹czyæ do towarzyszy. Wellan pozwoli³ mu wiêc po³kn¹æ po³owê stoj¹cej przed nim strawy, po czym zapyta³, jak siê wywi¹za³ z zadania. – Widzia³em smoka! – zawo³a³ Bergo i waln¹³ piêœci¹ w stó³. Wellan na chwilê wstrzyma³ oddech, obawiaj¹c siê, ¿e inwazja ludzi-owadów ju¿ siê zaczê³a. Jego druh zaraz go uspokoi³: wyt³umaczy³, ¿e chodzi o szkielet odtworzony przez króla Zenoru. – Ten naród bardzo wycierpia³, Wellanie. Smoki nie tylko zabi³y znaczn¹ czêœæ ludnoœci i zniszczy³y niemal wszystko na swej drodze, ale zasia³y straszliwy strach, który utrzymuje siê od setek lat. – Znam dzieje Zenoru – uci¹³ krótko Wellan. – Opowiedz lepiej o tym smoku. Bergo nie kaza³ siê dwa razy prosiæ i szczegó³owo opisa³ bestiê. – Gigantyczny zwierz. Szyjê ma d³ug¹ jak w¹¿ i nie sposób poder¿n¹æ mu gard³a, stoj¹c na ziemi. Natomiast on sam, wyci¹gaj¹c szyjê przed siebie, mo¿e œmiertelnie zraniæ nasze konie, zanim zdo³amy siê do niego zbli¿yæ. – A wiêc Kryszta³owe Królestwo proponuje najlepsze rozwi¹zanie. Wyt³umaczy³ towarzyszowi, jak ludowi Kryszta³u uda³o siê zabiæ wielk¹ liczbê potworów: wykopali do³y-pu³apki i spalili je tam ¿ywcem. – Te¿ mi siê wydaje, ¿e to jedyny sposób – zgodzi³ siê Bergo. – Ale trzeba kopaæ bardzo g³êboko, bo bestie maj¹ potê¿ne szpony i mog¹ ich u¿yæ, ¿eby siê wydostaæ z pu³apki. – No i trzeba, ¿eby by³y takie same jak te, które zaatakowa³y Szolê – westchn¹³ Wellan. – Bo przecie¿ to mo¿e byæ zupe³nie nowa rasa smoków. – Jeœli tylko nie maj¹ skrzyde³, mo¿na je bêdzie z³apaæ w wilcze do³y – zapewni³ Bergo. – Ale gdzie chcesz je wykopaæ? – Na granicy Królestw Wró¿ek, Diamentu i Opalu. Uprzedzimy ich w³adców o niebezpieczeñstwie, ¿eby szybko zabrali siê do dzie³a. I od dziœ mo¿emy liczyæ na pomoc naszych pierwszych giermków. Elund zgodzi³ siê oddaæ w nasze rêce najstarszych uczniów. Nie nauczyli siê jeszcze w³adania broni¹, lecz dobrze panuj¹ nad swoimi magicznymi mocami. Bergo ucieszy³ siê niezmiernie z tej nowiny, bo w ten sposób by³o ich wiêcej i na pewno mogli byæ bardziej skuteczni. Dalej jad³ z apetytem, a¿ spostrzeg³, ¿e Wellan nawet nie tkn¹³ jedzenia. Po³o¿y³ przyjazn¹ d³oñ na ramieniu wodza i wyczu³ miotaj¹ce nim dziwne uczucia. – To wci¹¿ jeszcze królowa, prawda? – spyta³ bez ogródek. – Tak – westchn¹³ Wellan. – Sprawy siê skomplikowa³y od czasu twego wyjazdu do Zenoru, bracie. – Mo¿esz mi wszystko powiedzieæ, nikomu nie powtórzê – zapewni³ Bergo najszczerzej w œwiecie. Na ustach Wellana zaigra³ uœmiech rozbawienia: wiedzia³, ¿e spoœród wszystkich druhów to w³aœnie dzieciê Pustyni jest najwiêkszym gadu³¹