Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Należy je od razu oddzielić od pozostałych. Meldować o wszelkich kłopotach. Zatrzymać linię produkcyjną, jeśli zajdzie taka potrzeba, do czasu likwidacji przyczyn śmiertelności. - Mieli nie tylko kłopoty z infekcją prionową, lecz również z zakażeniami bakteryjnymi na linii produkcyjnej - oznajmił Malcolm. - Być może przyczyny kryły się nie tylko w nieprzestrzeganiu zasad sterylności. Spójrz na to. Wyciągnął w stronę Thorne'a kolejną wiadomość: KOMUNIKAT PRODUKCYJNY INGENU 18/12/88 Od: H. Wu Do: Całego personelu Temat: DX - znakowanie i uwalnianie Wszystkie żywe egzemplarze zostaną w najbliższym czasie wyposażone w najnowsze plakietki identyfikacyjne Grumbacha, Zrezygnujemy z kamienia zwierząt na terenie laboratorium, co dotychczas pozwalało na kontrolę ich liczebności. Program nadzorujący został ukończony i działa zadowalająco, wkrótce oznakowane egzemplarze znajdą się pod ciągłą kontrolą sieci czujników, przekazujących informacje o ruchach zwierząt do centralnego komputera. - Czyżby wreszcie wyjaśniła się sprawa tajemniczej sieci? - rzekł Thorne. - Owszem. Mieli kłopoty z utrzymaniem przy życiu wykluwających się zwierząt, toteż zaczęli je znakować i wypuszczać na wolność. - I poprzez ten zespół czujników śledzili ich ruchy? - Na to wygląda. 139 - Aż nie chce mi się wierzyć, że pozwolili dinozaurom swobodnie poruszać się po całej wyspie. Przecież to czyste szaleństwo. - Powiedziałbym raczej, że akt desperacji - zauważył Malcolm. -Wyobraź sobie tylko: zainwestowali ogromne fundusze w tak gigantyczny proces technologiczny, a tu po jego zakończeniu zwierzęta podłapują infekcję i zdychają. Podejrzewam, że Hammond dostał furii. Chyba tylko dlatego zdecydowali się wypuszczać zwierzęta na wolność. - Dlaczego jednak nie próbowali opanować szerzącej się infekcji? Dlaczego nie podjęli... - Zadecydowały względy komercyjne - przerwał mu matematyk. - Liczyły się wyłącznie efekty. Jestem przekonany, iż sądzili, że skoro potrafią nadzorować każdy ruch zwierząt na terenie wyspy, to będą mogli w każdej chwili przejąć nad nimi kontrolę. Nie zapominaj, że cały ten system musiał być funkcjonalny. Widocznie puszczali zwierzęta na wolność, a kiedy te nieco podrosły, przewozili je do parku Hammonda... - Chyba jednak nie wszystkie... - No cóż, wiele rzeczy pozostaje ciągle zagadką. Nie wiemy nadal, co się tutaj wydarzyło. Poszli dalej, minęli kolejne drzwi i znaleźli się w niewielkim, pozbawionym okien pomieszczeniu. Jego środek zajmowała długa ławka, wzdłuż ścian ciągnęły się rzędy metalowych szafek. Pod sufitem wisiała duża tablica z napisem: PAMIĘTAJ O WYMOGACH ASEPTYKI, a poniżej: ŚCIŚLE PRZESTRZEGAJ NORMY SK4. W przeciwległym końcu stał regał zapchany pożółkłymi, niegdyś białymi fartuchami oraz czapeczkami szpitalnymi. - To szatnia - powiedział Eddie. - Na to wygląda. Malcolm podszedł do jednej z szafek i zajrzał do środka: na podłodze stała para męskich butów. Otworzył kilka następnych, ale wszystkie były puste. Po wewnętrznej stronie drzwi poprzyklejano plakaty z napisem: Bezpieczeństwo to nasza wspólna troska! Melduj o wszelkich anomaliach genetycznych! Właściwie zabezpieczaj odpady biologiczne! Trzeba powstrzymać rozprzestrzenianie się DX! - Co to jest DX? - zapytał Carr. - Chyba w ten sposób określali ową tajemniczą zarazę dziesiątkującą zwierzęta - odparł Malcolm. Na końcu przebieralni znajdowało się dwoje drzwi. Te z prawej strony otwierały się pneumatycznie, mechanizm uruchamiał duży obciągnięty gumą 140 pedał znajdujący się nad podłogą tuż przy futrynie. Teraz były jednak zamknięte na głucho, toteż cała trójka przeszła do drugich, pozbawionych specjalnych zabezpieczeń. Znów znaleźli się w długim korytarzu. Całą jedną ścianę tworzyły ciągnące się od podłogi do sufitu panoramiczne okna. Tafle szkła były porysowane i pokryte brudnymi zaciekami, dało się jednak zajrzeć przez nie do sąsiedniego pomieszczenia. Thorne nigdy w życiu nie widział jeszcze czegoś podobnego. Gigantyczną halę wielkości boiska piłkarskiego przecinały pasy transmisyjne prowadzące na dwóch poziomach - jednym umieszczonym wysoko, pod sufitem, drugim zaś na wysokości bioder. Przy każdym z ciągów stały różnorodne urządzenia wyznaczające wiele odrębnych stanowisk, w większości wyposażone w przegubowe uchwyty. Wychodziły z nich liczne węże oraz przewody. Thorne przez szybę skierował promień latarki na najbliższy pas transmisyjny. - Prawdziwa linia produkcyjna - mruknął. - Chyba nadal jest w doskonałym stanie i nadaje się do ponownego uruchomienia - orzekł Malcolm