X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Ale Alevy nie potrafi� pogodzi� si� z faktem, �e nie wszyscy ukszta�towani przez ten re�im ludzie zdolni s� wy��cznie do zdrady i �ajdactwa. By� mo�e mia� racj�. Genera� Surikow stanowi� w ka�dym razie dobry przyk�ad nowego sowieckiego cz�owieka. - Nie mam bynajmniej zamiaru posy�a� go na zielon� trawk� ani przekaza� tobie, je�li to masz na my�li. - Wcale o tym nie my�la�em. Facet najwyra�niej chce gada� tylko z bratnim oficerem lotnictwa. Ja nie m�g�bym go prowadzi�. Co oferuje za bilet na Zach�d? Raport na temat Borodina? - Tak. - Mo�e podsun��e� mu po prostu ten pomys�. Mo�e wymy�li jakie� bzdury tylko po to, �eby si� st�d wydosta�. - Wkr�tce si� dowiemy. - Zamierzasz z nim si� spotka� osobi�cie? - Tak. - Hollis postawi� butelk� na pod�odze i otar� r�ce o spodnie. - Ale nie �ycz� sobie niczyjego towarzystwa. - Ja te� chc� z nim porozmawia�. - Nie uwa�am tego za dobry pomys�. Szef plac�wki CIA, najwa�niejszy facet ze wszystkich dzia�aj�cych w Zwi�zku Sowieckim zachodnich wywiad�w, nie powinien ugania� si� po Moskwie, pr�buj�c spotka� si� z rosyjskimi informatorami. Mam racj�? - Nie twoje zmartwienie. - Jasne. 198 Hollis u�wiadomi� sobie, jak ma�o wie o Alevym. W Langley okaza� si� podobno geniuszem w dziedzinie politycznej analizy, a jego proroctwa, dotycz�ce rozwoju wydarze� u Sowiet�w, zw�aszcza gorbaczowowskiej g�asnosti, sprawdza�y si� z tak� dok�adno�ci�, �e niekt�rzy twierdzili, �e musi mie� znajomego w Politbiurze. Alevy przyjecha� do Moskwy mniej wi�cej przed trzema laty jako trzeci zast�pca szefa plac�wki. Teraz sam zosta� szefem. Nie wolno mu by�o opuszcza� terenu ambasady bez dw�ch ochroniarzy i kapsu�ki cyjanku. Hollis wiedzia�, �e zdarza mu si� czasami wyj�� bez obstawy, ale nigdy bez trucizny. Oficjalnie Alevy pe�ni� funkcj� sekretarza do spraw politycznych, ale jak zwykle w tego rodzaju przypadkach, by�a to do�� cienka fasada. KGB i tak wiedzia�o, kim jest; wiedzieli o tym tak�e prawie wszyscy wy�si urz�dnicy ambasady. - Mo�e o to w�a�nie chodzi Asowi - zauwa�y� prowokacyjnie Hollis. - �eby wywabi� ci� z ambasady i zabi�. - Nawet oni nie zabijaj� wy�szych ameryka�skich dyplomat�w. - W twoim przypadku ch�tnie zrobi� wyj�tek. A poza tym nie jeste� dyplomat�. - Jak to nie? Mam dyplomatyczny paszport. Chodz� na wszystkie przyj�cia i wys�awiam si� nie gorzej od ambasadora. Hollis wsta�. - Co robi�e� w pi�tek wieczorem na Sadownikach? Alevy r�wnie� podni�s� si� z miejsca. - Przyj�cie z okazji Sukkot. Do�ynki. Co� w rodzaju naszego �wi�ta Dzi�kczynienia. Hollis kiwn�� g�ow�. S�ysza�, �e Alevy mieszka� kiedy� kilka miesi�cy w rosyjsko-�ydowskiej spo�eczno�ci w brookly�skim Brighton Beach. Dzi�ki temu m�wi� po rosyjsku z moskiewsko-leningradzkim akcentem i by� chyba jedynym cz�owiekiem w ca�ej ambasadzie, kt�ry m�g� udawa� Rosjanina. Hollis domy�la� si�, �e przyjaciele Alevy'ego z Brighton Beach dostarczyli mu naj�wie�szych informacji na temat prze�ladowa� religijnych w Rosji i dali nazwiska ludzi, z kt�rymi m�g� si� skontaktowa� w Moskwie. Przyje�d�aj�c tutaj dysponowa� dzi�ki temu atutami, kt�rych nie mia� nikt poza nim. - Interesujesz si� judaizmem? - zapyta� Alevy. - Wiem, �e Sowieci za nim nie przepadaj�. Wiem, �e obrz�dy religijne mog� spowodowa� interwencj� KGB. Wiem, �e ambasador nie by�by zadowolony z faktu, �e sprawiasz przykro�� naszym gospodarzom. - Pierdol� jego ekscelencj� - stwierdzi� Alevy. - �ydzi s� tutaj elementem politycznie niepewnym, wi�c mo�na si� z nimi �mia�o przyja�ni�. 199 Hollisa uderzy�a zawarta w tym stwierdzeniu ironia. Ameryka�scy �ydzi byli kiedy� uwa�ani za element niepewny przez CIA. Teraz Alevy zosta� szefem plac�wki CIA w Moskwie cz�ciowo dlatego, �e by� �ydem. Czasy si� zmieniaj�. - �ydowscy dysydenci s� tutaj nasz� pi�t� kolumn�, Sam - odezwa� si� Alevy, jakby czyta� w jego my�lach. - Powinni�my nawi�zywa� wi�cej kontakt�w z t� spo�eczno�ci�. - Jeste� tego pewien? Cho�by nawet by�o to prawd�, pomy�la� Hollis, Alevy wda� si� w niebezpieczn� gr�. Niebezpieczn�, poniewa� prowadzi� j� na w�asn� r�k�, bez oficjalnego poparcia i os�ony. Kt�rego� dnia, pomy�la�, Seth Alevy znajdzie si� sam na sam ze swoj� kapsu�k� cyjanku. - Ci ludzie maj� dosy� w�asnych problem�w - powiedzia�, przypominaj�c sobie to, o czym rozmy�la� w chacie Paw�a. - Mieszaj�c si� w ich sprawy, pogarszasz tylko sytuacj�, w kt�rej si� znajduj�. - Bzdura. Sytuacja �yd�w pogarsza si� g��wnie wtedy, kiedy usi�uj� ug�aska� jako� swoich prze�ladowc�w. - By� mo�e. S�uchaj, nie lubi� gada� o polityce ani o religii... interesuje mnie tylko seks i futbol. Ale jako tw�j kolega i tak, idioto, nawet jako tw�j przyjaciel powtarzam ci: KGB potrafi prze�kn�� to, �e jeste� szpiegiem, ale nie to, �e jeste� �ydem. Jeste� nam tutaj potrzebny, zw�aszcza teraz, kiedy wynik�a ta nowa sprawa. - Wi�c kiedy i gdzie masz si� spotka� z Asem? - zapyta� Alevy, puszczaj�c mimo uszu jego s�owa. Hollis wiedzia�, �e nie mo�e mu odm�wi� podania tej informacji