Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Zostaje ono odparte, ale resztek na tamtym brzegu uratować się nie daje. Pod wieczór okazuje się, że jest rannych lub zabitych 1002 podoficerów i żołnierzy, 48 oficerów, a wśród nich obaj dowódcy 2. i 3. baonu i obaj ich zastępcy. Okazało się, że nie można włamać się w dolinę rzeki Liri i iść nią do Rzymu — dopóki flankuje masyw Monte Cassino. Sukcesy Francuzów i 34. dywizji amerykańskiej Nie rozumiejąc w pierwszym natarciu tej prawdy, próbowano Klasztor obejść i z prawej strony. Toteż niezwłocznie po 36. dywizji amerykańskiej uderzyła, tam gdzie teraz stoi nasza Karpacka dywizja — 34. dywizja amerykańska. Ale nim do opowiadania o tym natarciu przejdziemy, zanotujmy, że równocześnie z 36. dywizją, na północ od niej, lewym skrzydłem zawadzając o obecne stanowiska naszej Kresowej dywizji, poszło natarcie francuskie. Oderwijmy się na chwilę od amerykańskich akt, aby wtrącić, co mi na innym miejscu opowiadali Francuzi. Teren, w którym nacierali Francuzi, był przesiąknięty Niemcami. Wszystkie punkty obserwacyjne, wszystkie jary moździerzowe były w ich rękach. Niemcy ujęli go w systemat bunkrów, schronów wypoczynkowych, osłoniętych miejsc, którymi przebiegały rezerwy, siecią doskonale osłoniętych komunikacji. Francuzi musieli w pełnej widoczności pod ogniem schodzić do wąwozów o stromych zboczach, aby następnie, znowuż pod ogniem, drapać się na wyniosłości po 700. 800. 900 m. Tych wyczynów sportowych musieli dokonywać dźwigając większość materiału na własnych barkach, bo nie wszystkie jednostki miały przydzielone muły. 4. pułk strzelców tunezyjskich pod dowództwem płk. Roux otworzy atak. Pułk wie, że idzie na całopalenie. Manewr jest prosty — za prosty: z całym sprzętem i z racją żywności na 3 dni na plecach, bez koców, bez płaszczy, należy nocą podejść do podnóża Belvedere, przebrnąć lodowatą wodę Rapido (jest styczeń), miejscami sięgającą piersi, po czym o brzasku, z sercem w gardle zaatakować. 2 - Monle Cassino 17 Proporczyki pułków noszone na beretach i patkach \ 4. pułk pancerny Karpacki 6. pułk pancerny Pułk Ułanów 12. pułk ułanów Odznaki pamiątkowe 15. pułk ułanów 5. KDP Kreyż Monte Cassino 2. brygada pancerna A więc i to drugie natarcie świtaniem dnia 22 stycznia zostaje załamane. Niemcy, rozzuchwaleni, tegoż dnia po południu robią silne przeciw-uderzenie. Zostaje ono odparte, ale resztek na tamtym brzegu uratować się nie daje. Pod wieczór okazuje się, że jest rannych lub zabitych 1002 podoficerów i żołnierzy, 48 oficerów, a wśród nich obaj dowódcy 2. i 3. baonu i obaj ich zastępcy. Okazało się, że nie można włamać się w dolinę rzeki Liri i iść nią do Rzymu — dopóki flankuje masyw Monte Cassino. Sukcesy Francuzów i 34. dywizji amerykańskiej Nie rozumiejąc w pierwszym natarciu tej prawdy, próbowano Klasztor obejść i z prawej strony. Toteż niezwłocznie po 36. dywizji amerykańskiej uderzyła, tam gdzie teraz stoi nasza Karpacka dywizja — 34. dywizja amerykańska. Ale nim do opowiadania o tym natarciu przejdziemy, zanotujmy, że równocześnie z 36. dywizją, na północ od niej, lewym skrzydłem zawadzając o obecne stanowiska naszej Kresowej dywizji, poszło natarcie francuskie. Oderwijmy się na chwilę od amerykańskich akt, aby wtrącić, co mi na innym miejscu opowiadali Francuzi. Teren, w którym nacierali Francuzi, był przesiąknięty Niemcami. Wszystkie punkty obserwacyjne, wszystkie jary moździerzowe były w ich rękach. Niemcy ujęli go w systemat bunkrów, schronów wypoczynkowych, osłoniętych miejsc, którymi przebiegały rezerwy, siecią doskonale osłoniętych komunikacji. Francuzi musieli w pełnej widoczności pod ogniem schodzić do wąwozów o stromych zboczach, aby następnie, znowuż pod ogniem, drapać się na wyniosłości po 700, 800. 900 m. Tych wyczynów sportowych musieli dokonywać dźwigając większość materiału na własnych barkach, bo nie wszystkie jednostki miały przydzielone muły. 4. pułk strzelców tunezyjskich pod dowództwem płk. Roux otworzy atak. Pułk wie, że idzie na całopalenie. Manewr jest prosty — za prosty: z całym sprzętem i z racją żywności na 3 dni na plecach, bez koców, bez płaszczy, należy nocą podejść do podnóża Belvedere, przebrnąć lodowatą wodę Rapido (jest styczeń), miejscami sięgającą piersi, po czym o brzasku, z sercem w gardle zaatakować. Monte Cassino 17 Trzeba 2 km biec do bunkrów, nim się je zarzuci granatami. Należy zejść z 500 na 200 m, znów wdrapać się na 470, zejść na 60, wspiąć się na 700, znów zejść na 500 i wreszcie opanować górę, której szczyt wznosi się na 862 m. Atak rozpoczął się 25 stycznia. Dzięki samopoświęceniu 9. kompanii, która uderzyła na bagnety, otworzyło się przejście dla dwu batalionów. Ale z kompanii powróciło dwóch podoficerów Francuzów, jeden pod-oficer-krajowiec i piętnastu szeregowych. W nocy była ulewa. Świtem zaczęło się od nowa. Poszli daleko w chaszcze bunkrowe, a wtedy tylne zatajone bunkry odcięły pułk ogniem. Strzelcy tunezyjscy poczuli się jak zwierzę w śmiertelnej obieży, które wpada w szał. Schwytali za ramiona ciało poległego porucznika Boukkas i szli z nim, jak ze sztandarem na bunkry. Nic nie pomogło noc z 26 na 27 stycznia znalazła ich w śmiertelnym potrzasku: bez wody, bez żywności, niemal bez amunicji i bez nadziei, że ją doniosą. Na osaczonych szedł ogień z wszystkich stron: o 300 m z przodu, 0 300 m z tyłu, z broni małokalibrowej, moździerzy, dział, nebelwerferów. Dwa dni bez wody, pięć dni bez jedzenia, trzydzieści ataków na bagnety, dowódca pułku zabity, dwaj ranni dowódcy batalionów, zabitych 11 kapitanów, wszyscy co do jednego dowódcy kompanii zabici lub ranni, na ogólną liczbę 40 oficerów — zabitych 23, zabitych 162 podoficerów 1 1300 szeregowych