Ĺťycie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednoczeĹnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Pigułki. Pigułki. Musiał dostać te cholerne pigułki. Żywoty były cieniami pigułki nie. ONE były prawdziwe. Paul? NIE! zaszlochał. Słabiutki grzechot kapsułek w ich pojemniczkach cisza potem drewniany grzechot zapałek w pudełku. Paul? NIE! Czekam, Paul. Dlaczego, na miłoć boskš, odgrywasz scenę Horacego na mocie i na kim, na Boga, próbujesz zrobić wrażenie? Czy mylisz, że to jaki film czy show telewizyjny i kto doceni twojš nieustępliwoć? Możesz zrobić to, czego ona chce, albo odmówić. Jeżeli odmówisz, umrzesz, a ona tak czy inaczej spali maszynopis. No to co zrobisz czy będziesz tu tak leżał i cierpiał za powieć, która sprzedałaby się o połowę gorzej niż którakolwiek z napisanych przez ciebie powieci o Misery i którš Peter Prescott zmieszałby z błotem w najbardziej dlań charakterystyczny wielce wytworny, dystyngowany i lekceważšcy sposób, gdyby miał jš zrecenzować dla tej olbrzymiej wyroczni literackiej, Newsweeka? No dalej, dalej, zmšdrzej w końcu! Nawet Galileusz wyparł się swoich przekonań, kiedy zrozumiał, że majš zamiar z nim skończyć. Paul? Czekam. Mogę czekać cały dzień; chociaż, jak sšdzę, jeszcze dzi przed wieczorem zapadniesz w pišczkę. Wydaje mi się, że już teraz jeste bliski przejcia w stan komatozy, a mnie się nie... Jej głos zaczšł odpływać. Tak. Daj mi zapałki. Dajcie mi palnik. Dajcie mi miotacz płomieni albo helikopter bojowy z pociskami wypełnionymi napalmem. Zrzucę na to taktycznš bombę atomowš, jeżeli to jest włanie to, czego chcesz, ty pieprzona dziwko. Tak włanie przemówił oportunista człowiek, który pragnie przeżyć. Jeszcze inna jego częć zaczęła zanikać, zapadajšc w stan bliski pišczce, pogršżyła się z rykiem w ciemnoci. Sto dziewięćdziesišt tysięcy słów i życie pięciu ludzi. Dwa lata pracy. I najważniejsze: Prawda. Co ty wiesz na temat PIEPRZONEJ PRAWDY? Rozległo się skrzypnięcie sprężyn, kiedy wstała. Dobrze. A więc jeste krnšbrnym małym chłopczykiem. No cóż, nie mogę siedzieć przy twoim łóżku przez całš noc tak, jakbym tego chciała. Poza tym prowadziłam prawie godzinę, spieszyłam się, żeby wrócić tu możliwie jak najszybciej. Wpadnę za jaki czas, żeby zobaczyć, czy zmieniłe zdanie. No to ty to spal! ryknšł na niš. Odwróciła się i spojrzała na niego. Nie powiedziała. Nie mogę, nawet gdybym bardzo chciała to zrobić i oszczędzić ci zwišzanych z tym cierpień. Dlaczego nie? Bo odparła dumnie ty sam musisz to zrobić, z własnej woli. Wybuchnšł miechem, a jej twarz, po raz pierwszy od momentu powrotu, spowiła mroczna chmura. Wyszła z pokoju z maszynopisem pod pachš. 18 Kiedy wróciła w godzinę póniej, wzišł zapałki. Położyła na prętach grilla tytułowš stronę. Próbował zapalić zapałkę, ale nie mógł, bo nie trafił w draskę, a może po prostu niewielkie pudełeczko wypadło mu z ršk. Annie zatem wzięła do ręki pudełko, zapaliła zapałkę i wsunęła mu jš do ręki, on za dotknšł niš do rogu kartki, a potem wypucił zapałkę z ręki. Spadła pomiędzy pręty grilla. Patrzył z fascynacjš, jak płomień zaczyna swojš ucztę i powoli przełyka podarowanš mu kartkę. Tym razem miała przy sobie widelec do barbecue i kiedy stronica zaczęła się zwijać, wepchnęła jš przez szczeliny do wnętrza grilla. To będzie trwało wieki powiedział. Nie mogę... Nie, załatwimy to szybko powiedziała. Ale ty sam, Paul, musisz osobicie spalić częć swojej pracy, aby dać dowód, że pojšłe w końcu swój błšd. Położyła teraz na grillu pierwszš stronę Szybkich samochodów słowa, które jak sobie przypominał napisał jakie dwa lata temu w nowojorskiej willi. Nie mam czterech kółek rzekł Tony Bonasaro podchodzšc do dziewczyny schodzšcej po schodach i raczej wolno przyswajam sobie różne rzeczy, ale potrafię szybko prowadzić. Przypomniał sobie ten dzień jak dobry, znany standard puszczany przez radio. Przypomniał sobie, jak spacerował z kšta w kšt, z pokoju do pokoju, przepełniony wagš powieci więcej CIĘŻARNY, a to były typowe bóle porodowe. Przypomniał sobie, jak wczeniej tego dnia znalazł pod poduszkš na sofie jeden ze staników Joan, choć minęły już wówczas trzy miesišce od dnia, kiedy odeszła widać, jak pracowały sprzštaczki; przypomniał sobie dochodzšce do jego uszu odgłosy ruchu ulicznego Nowego Jorku i stałe, monotonne bicie dzwonów na wieży kocielnej, zwołujšce wiernych na mszę. Przypomniał sobie, jak usiadł. Jak zwykle ogarnęło go błogosławione uczucie ulgi w chwili rozpoczęcia pracy uczucie, które przypominało wpadanie w dziurę wypełnionš olepiajšco jasnym wiatłem. Jak zwykle w głębi duszy zdawał sobie sprawę, że nie napisze rzeczy tak dobrej, jakš chciałby napisać. Jak zawsze ogarnęło go przerażenie, że nie będzie w stanie skończyć powieci, że zapędza się w lepy zaułek, że opuci go natchnienie. Jak zawsze pojawiło się radosne, przepełniajšce całe jego ciało cudowne uczucie uwiadamiajšce mu, że rozpoczęła się kolejna podróż. Spojrzał na Annie Wilkes i powiedział wyranie, ale niegłono: Annie, proszę, nie każ mi tego robić. Trzymała paczkę zapałek nieruchomo tuż przed nim i powiedziała: Zrobisz, co zechcesz. I spalił swojš ksišżkę. 19 Kazała mu spalić stronę pierwszš, ostatniš i dziewięć par stron z różnych częci maszynopisu, bo dziewięć, jak powiedziała, to cyfra siły, a podwójna dziewištka oznaczała szczęcie. Zauważył, że użyła flamastra, żeby zamalować wszystkie wulgaryzmy, przynajmniej do miejsca, do którego doczytała. A teraz powiedziała, kiedy dziewišta para została spalona byłe dobrym chłopcem i prawdziwym sportowcem i wiem, że to rani cię prawie tak samo dotkliwie jak twoje nogi, więc nie będę cię już dłużej dręczyć