Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Jego zaś osobowość - jak pisa! Bronisław Baczko - jest zależna od przypadkowej osobowości innego, od przypadkowości spojrzenia, czyjejś samowoli czy też w ogóle obojętnych warunków. Dla Hegla jest on tragicznym wesołkiem, jak tragiczny jest świat, do którego należy i którego jest wytworem. Ludzie poza nim bowiem to właśnie jeno inni. Stanowią tylko środek do zaspokojenia jego potrzeb, co powoduje, że jest jedynie ich utrzymankiem, zależnym od każdorazowego zaproszenia na obiad. Jego osobowość ulega dezintegracji. Zależnie od okoliczności - przybiera on maskę i wchodzi w rolę, aby zasłużyć na uwagę swego patrona. Nawet więc nie umie mówić o samym sobie nie naśladując kogoś. Uprawia wieczną błazenadę. Ale - jak słusznie podkreśla za Heglem Baczko -„Błazeństwa »kuzynka« to osobowość jego chlebodawcy - czymże jest bowiem ten chlebodawca poza »kuzynkami«, których sprasza na obiady". To dopełnienie się sprzeczności jest możliwe w społeczeństwie, w którym dla jednostki istnieje tylko jej interes osobisty; kiedy społeczeństwo jako całość i jego instytucje traktuje ona jedynie jako środki do realizacji owego interesu. Dominującym więc jej punktem widzenia jest utylitaryzm, tj. ujmowanie całej rzeczywistości jedynie z punktu widzenia jej użyteczności dla jednostki. A skoro środkiem maksymalizującym realizację interesu jest bogactwo - zdaje się ono najpełniejszym wyrazem osobowości. Jeśli jednak tak jest, to człowiek jest sobą o tyle, o ile jest bogaty. Osobowość staje się zatem czymś zewnętrznym wobec jednostek. I jawi się o tyle tylko, o ile jest przejawem, funkcją bogactwa. Ale - z kolei - samo bogactwo nie jest tworem jednostki, lecz społecznym. A ona swymi działaniami i zabiegami chce nim zawładnąć, przez co wyraża się jej zależność od społeczeństwa i źródło nieustannych z nim konfliktów. Im bardziej bowiem dąży do wzbogacenia się - tym mocniej staje się zależna od anonimowych „wszystkich", „innych". Jak powiada Hegel: „Potrzeby i środki jako realny byt egzystencjalny człowieka stają się bytem dla innych, od czyich potrzeb i pracy jest uwarunkowane ich zaspokojenie". Zmienia to stosunki osobowe w rzeczowe, prowadząc do wytworzenia się bezosobowego mechanizmu, który wyraża się w tym, że wszystko prywatne przekształca się w ten sposób w społeczne. Uwidocznia się to w rozwoju „potrzeb sztucznych", uzależniających jednostkę od innych (np. przez anonimową modę), równocześnie rozszerzając możliwości jej działania. Tworzą się bowiem okoliczności do zaspokajania różnych samowoli i kaprysów, czego wyrazem jest pogoń za „luksusem". Sprawia to powstawanie biegunów nędzy i bogactwa, prowadzących do fizycznej i moralnej degeneracji zarówno bogaczy, jak i nędzarzy. Jednocześnie - pogłębia to zależność od wspomnianych, bezosobowych mechanizmów społecznych. 79 Jest więc zrozumiałe, że za podsumowanie Heglowskiego ujęcia prozaiczności słul żyć mogą te oto słowa: „W stanie stosunków naszego obecnego świata może podmiot I wprawdzie tu i ówdzie działać w tym lub owym kierunku samodzielnie, niemniej jed-l nak każda jednostka tkwi, chociażby na głowie stawała, w istniejącym układzie stoi sunków społecznych i nie stanowi samoistnej, totalnej, a przy tym indywidualnie ży-J wej postaci tej społeczności, lecz tylko jej drobną, ograniczoną cząstkę. Toteż w działaniu! swoim jest ona w tę społeczność wpleciona, a zainteresowanie jakie budzi oraz treść I jej dążeń i czynów, ogranicza się do spraw nieskończenie partykularnych. W ostatecz-| nym bowiem rezultacie sprowadza się zawsze ono do pytania, czy danej jednostce! udało się jej przedsięwzięcie, czy osiągnęła swe cele, jakie musi przezwyciężyć prze-1 szkody i przeciwności, jakie przypadkowe lub nieuchronne komplikacje wpływają na I przyśpieszenie albo opóźnienie wyniku itp. A choć także i nowoczesna osobowość jest I w swym uczuciu i charakterze jako podmiot nieskończona i choć w jej działaniu I i cierpieniu wyraża się prawo, sprawiedliwość, etyczność itd., to jednak samo istnie-1 nie prawa jest w takiej jednostce równie ograniczone, jak ona sama i nie przedstawia I sobą - jak we właściwym okresie heroicznym - istnienia prawa, etyczności i sprawiedliwości w ogóle. Jednostka nie jest już, jak w epoce herosów, nosicielem i jedyną | rzeczywistością tych mocy". Zwróćmy jednak uwagę na to, że prozaiczność nie zjawia się wraz z czasami no-l wożytnymi od razu w gotowej, pełnej, skończonej i niezmiennej postaci