X


Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Szli prosto do jednej z Porz�dnych Ameryka�skich Restauracji o wielkich oszklonych witrynach z tandet-nymi plastykowymi wiatraczkami reklamuj�cymi piwo Heinekena i z na-lepkami Diriers Club i American Express na oszklonych drzwiach, wchodzili i zjadali porz�dny befsztyk z porz�dnymi frytkami, wygotowan� marchewk� z groszkiem i sosem A-1. Jane, wyczerpana brakiem snu i ca�y czas g�odna jak wilk, og�lnie wyg�odzona lub cierpi�ca na niestrawno��, zastanawia�a si�, co, do cholery, robili na po�udniowym skraju Stan�w, taki kawa� drogi od Nowego Jorku. Sandy'ego m�czy�a pod�wiadoma ch�tka, aby wyj�� poza autobus, a jednocze�nie by� w autobusie - w tamtym sensie - a �adne z nich nie wiedzia�o, co my�le� o Keseyu - zawsze ten Kesey... I ten upa�. Z Houston ruszyli na wsch�d, poprzez G��bokie Po�udnie, a G��bokie Po�udnie w lipcu to po prostu... lawa. Powietrze wpadaj�ce przez otwarte okna autobusu by�o gor�ce i szorstkie jak niewidzialny dym, a kiedy si� zatrzymywali, spada�o na nich jak istna lawa. Odpoczynek w Houston niewiele pom�g�, poniewa� wraz z upa�em wszystko zacz�o si� od nowa, nikt nie spa� i nawet z pomoc� speedu, trawki i kwasu ledwo udawa�o im si� przebi� przez t� law�. Odetchn�li w Nowym Orleanie, poniewa� wysiedli i przechadzali si� po Dzielnicy Francuskiej i porcie, w koszulach w czerwono-bia�e paski, pomalowani Day-Glo, a ludziom odbija�o na ich widok. Kiedy byli na nadbrze�u, zjawili si� gliniarze, jak komediowy antrakt, poniewa� gliniarze to ju� dla nich chleb z mas�em. Glinom z miasta wcale nie lepiej udawa�o si� odgrywa� sw�j Gliniarski Film ni� glinom ze wsi. Hassler przemawia� do nich s�odko, jak uniwersytecki prymus na uroczysto�ci wr�czenia dyplom�w, Kesey przemawia� do nich s�odko i swojsko, a Hagen filmowa� to wszystko, jakby to by� szalony eksperyment z cinema verite, wi�c gliny uciek�y w stadzie nowych ford�w radiowoz�w wiruj�cymi �wiat�ami na dachach. Sayonara wam wszystkim. Wi�c po ptostu spacerowali sobie po Nowym Orleanie w pasiastych koszulach i szortach i wszyscy mogli podziwia� pot�ne muskularne nogi Keseya, jak u pi�karza, kiedy rwa� do przodu, jakby to on by� tu w�a�cicielem, jakby to oni byli tu w�a�cicielami, i wszystkim poprawia�y si� humory. Pojechali nad jezioro Pontchartrain na p�nocnym skraju Nowego Orleanu. Wszyscy wzi�li kwas, cho� ma�� dawk�, oko�o 75 mikrogram�w - wszyscy szcz�liwi i zaprawieni kwasem, a rock'n'roll grzmi, Martha and the Yandellas i Shirley Ellis, wszystkie stare przeboje. Jezioro Pontchartrain jest jak wspania�y, wielki, pi�kny, przestronny - przestrze�! - park na wodzie. Zajechali na parking, a tam naoko�o �adne drzewa i bezkresna pi�kna woda, wi�c przebrali si� do k�pieli. Walker, pi�knie zbudowany, wk�ada czerwono-��to-czarne k�piel�wki, Kesey, pi�knie zbudowany, wk�ada k�piel�wki niebiesko-biale, a Zonker, pi�knie zbudowany, cho� smuklejszy, zak�ada k�piel�wki pomara�czowe, b��kit wody za�, wypalona ziele� trawy oraz li�ci i - leciutka bryza? - wszystko to p�ywa przed ich zakwaszonymi oczami jak topniej�ca widok�wka - woda! Nie wiedz� natomiast, �e to pla�a tylko dla Murzyn�w. Czarnuchy siedzia�y na �awkach i gapi�y si� na bia�ych wariat�w, jak wysiadaj� z dziwacznego autobusu i wal� wprost do nowoorlea�skiej, z trzydziestego r�wnole�nika, z G��bokiego Po�udnia, wody dla Murzyn�w. Zonker jest tym razem naprawd� zaprawiony, upa� a� kipi, oko�o 40 stopni, wi�c daje nura, odp�ywa i wkr�tce spostrzega, �e jest otoczony przez ciemnopomara�czo-wych ludzi, Murzyn�w, kt�rzy tkwi� nieruchomo w wodzie wok� niego i �l� mu gro�ne spojrzenia. Jeden ma z przodu z�oty z�b z wyci�t� gwiazd� tak, �e w samym �rodku tego z�ota wida� bia�� gwiazd� z emalii, ma z przodu z�oty z�b z wyci�t� gwiazd�, z�b kt�ry zaczyna rzuca� na niego s�oneczne odblaski - cziiiakkk - w rytm bicia serca, coraz szybszy, te cholerne b�yski powidok�w z�ota i bia�ej gwiazdy, a Z�otousty powiada: - Strasznie du�o �mieci dzi� w wodzie, stary. - Racja, stary - m�wi drugi. - Kurewsko du�o �mieci, stary - m�wi nast�pny i tak dalej. Naraz Z�otousty zwraca si� wprost do Zonkera: - Co tu robi� te �mieci w tej wodzie, ch�opie? Zonker jest mocno zak�opotany, cz�ciowo dlatego, �e z powodu kwasu wszystko wydaje mu si� pomara�czowe - pomara�czowe k�piel�wki, pomara�czowa woda, pomara�czowe niebo, pomara�czowe gro�ne czarnuchy. - Co ty tu robisz, ch�opie! - nagle bardzo ostro m�wi Z�otousty. Pomara�czowy i wielki, z pomara�czowymi szerokimi, t�gimi plecami, wielkimi jak pomara�czowa p�aszczka manta. - Wiesz, co teraz zrobi my? Utniemy ci jajeczka. Zabierzemy ci� na pla�� i damy ci popali�! - He-hehhhhhhhhhhhhh! - pozostali buchn�li zawodz�cym, j�k liwym �miechem. Z jakiego� powodu jednak�e Zonker si� u�miecha. Czuje, jak u�miech rozszerza mu si� na twarzy, jak wielki pomara�czowy plasterek pomara�czowej galaretki w cukrze. Tkwi tam zawieszony w wodzie i szczerzy si�, podczas gdy Z�otousty b�yska, b�yska i b�yska. A wtedy Z�otousty powiada: - No, to jaki� niezwyk�y �mie� - i zaczyna si� �mia�, tyle �e tym razem przyja�nie, wszyscy si� �miej�, a Zonker �mieje si� i p�ynie z powrotem do brzegu. Przez ten czas wok� szalonego autobusu zebra� si� wielki t�um Murzyn�w. Z g�o�nik�w wali czujna muzyka, p�yta Jimmy'ego Smitha. Zonker wsiada do autobusu. Wygl�da, jakby naoko�o ta�czy�y tysi�ce Murzyn�w, ta�czy�y rock'n'rolla i swoje spro�ne boogie. Wszystko jest pomara�czowe, spogl�da na wij�c� si� mas� Murzyn�w, za ka�dym oknem nic, tylko wij�cy si� Murzyni, st�oczeni naoko�o autobusu i wij�cy si� i wszystko to zaczyna zmienia� si� z pomara�czowego na br�zowe