Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.
Podała punkty początkowe i końcowe zarazem poszczególnych spirali, kąty ich skręcenia i założenia dotyczące łańcuchów bocznych. Pracowała tak dłuższą chwilę po czym nacisnęła enter po raz ostatni. Na ekranie komputera pojawił się napis "proszę czekać ". Czekaliśmy więc kilkanaście minut. Spoglądałem to na ekran monitora to na Akenaris. Czułem się trochę jak przed losowaniem totolotka. Dziewczyna jak zwykle była spokojna i opanowana. Po jakimś kwadransie, który mnie wydawał się wiecznością na ekranie pokazała się wymodelowana cząsteczka białka. Tak jak przewidywała Akenaris ogólne założenia były poprawne i zgadzały się z przeprowadzonymi do tej pory analizami. Żadnych sprzeczności. Trzeba będzie teraz tylko iść w wyznaczonym kierunku. Problem, który od miesięcy spędzał sen z oczu najtęższym umysłom instytutu został rozwiązany. Zrobiła to drobna niepozorna dziewczyna. Cicha i skromna zawsze taktowna Akenaris Patrzyłem w ekran szeroko otworzywszy usta. Wreszcie po długiej chwili kiedy już nie miałem wątpliwości odezwałem się - Skąd to wiedziałaś - Tak jakoś przyszło mi to do głowy. gdy patrzyłam na ekran. - Ale ty musisz mieć ogromną wiedzę z biochemii - No nie! Coś tam oczywiście kiedyś się uczyłam, ale z tą ogromną wiedzą to już na pewno przesadzasz. - Uśmiechnęła się figlarnie prawie kokieteryjnie i prawie zaraz spoważniała. - Jarek, ale nie powiesz im o mnie! Prawda? przyrzeknij, że nie. - Dziewczyno uspokój się. Czego ty się boisz. Dobrze nie chcesz to nie powiem, ale szkoda cię. No i tego twojego odkrycia. - Powiedz, że sam do tego doszedłeś. W ten sposób pomożesz im i chyba sobie. Rozumiesz przecież o co w tej cząsteczce chodzi. - Myślę, że nie do końca, ale na tyle, żeby się w tym nie pogubić. - To wystarczy. Macie mądrych uczonych do reszty dojdą sami. - Następnego dnia okazało się, że Akenaris miała rację. Kopię symulacji przekazałem doktorowi Kogucińskiemu. Już w dwie godziny później wezwał mnie do siebie sam szef programu profesor Markiewicz. - No cóż panie magistrze. Śmiała teoria. Oczywiście jeszcze wymaga sprawdzenia, ale widać, że jest pan bardzo zdolnym młodym człowiekiem. Czy nie myślał pan o otwarciu przewodu doktorskiego? Oczywiście w tej sytuacji może pan liczyć na moją pomoc. W jaki sposób doszedł pan do tego odkrycia. Myślę, że razem jakoś to usystematyzujemy. Była kawa, kieliszek koniaku, protekcjonalny uścisk dłoni. Po powrocie do laboratorium nawet sam borsuk czyli profesor Koret uśmiechnął się do mnie i co absolutnie nie było w jego zwyczaju podał mi swoją tłustą oślizgłą dłoń.. - Do domu wróciłem zły. Jak miałem tłumaczyć tym tam rzeczy, o których sam nie wiele wiedziałem? Akenaris od razu zauważyła moją niewyraźną minę. - Co się stało - dziewczyna jak zwykle stała przede mną spokojna i oczywiście zupełnie opanowana. - Profesor chce znać wszystkie szczegóły symulacji nie chodzi mu o ogólniki. On chce znać mechanizm, który ja podobno odkryłem. A Ja tak naprawdę wiem na ten temat bardzo mało a właściwie to prawie nic. Jak mam z nim rozmawiać. Stanęłaś z boku a ja mam do wyboru: albo coś tam kręcić, albo zgonić na przypadkowe wpisanie danych prosto z sufitu co w sumie i tak jest raczej nieprawdopodobieństwem, albo opowiedzieć o tobie. Żadna z tych możliwości jak pewno sama wiesz nie jest do przyjęcia. Dziewczyna uśmiechnęła się - Jarek Nie martw się! Chodź siądź obok mnie zaraz ci wszystko wytłumaczę. Powoli, spokojnie. Na pewno zrozumiesz. Zaczęła tłumaczyć. I tu wyszła następna jej cecha charakteru.. Była wspaniałym Nauczycielem. Bardzo szybko wszystko zrozumiałem. Najdziwniejsze było jednak to, że następnego dnia rano, kiedy wstałem wiedziałem wiele więcej na temat. Budowy białek. Wiedziałem znacznie więcej o aminokwasach, ich wzajemnych zależnościach czy możliwościach wystąpienia w cząsteczkach białka przypadkowych metali lub innych pierwiastków śladowych. To co do tej pory uważałem za przypadek było całkiem zgrabną i logiczną regułą. Znałem wzory przekształceń takich o których chyba poprzedniego dnia nie mówiłem z dziewczyną