Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

Tym razem nie było przy owych pasach żadnej broni czy narzędzi. Varian próbowała przekonać samą siebie, że wcale nie mają wrogich min - po prostu nie marnowali sił i energii na bezużyteczne gesty i miny, i to nawet na planetach o mniejszym niż ich światy ciążeniu. Niestety, zbyt dobrze pamiętała, jaką przyjemność sprawiło Paskuttiemu i Tardmie poturbowanie jej i Kaia oraz zastraszenie dwóch dziewczynek. Owe wspomnienia sprawiły, że nie potrafiła się zdobyć na bezstronność i obojętność. - Tak... o, tak, kapitanie Cruss - głos Sassinak wprost ociekał słodyczą - wygląda na to, że papiery są w jak największym porządku. Każdy doceni fakt, że rycersko zboczyliście z trasy, żeby nieść innym pomoc. - To wcale nie było wołanie o pomoc - rzekł głębokim, niemalże tubalnym głosem Cruss. - To była kapsuła z wiadomością dla ARCT-10. Jak ci już wczoraj mówiłem, znaleźliśmy tę kapsułę dryfującą w przestrzeni. Była tak uszkodzona, że nie udałoby się nam jej naprawić, jednak zdołaliśmy odtworzyć nagranie. To był głos Paskuttiego, dokładnie przystawał do wzorca głosu jednego z naszych, Paskuttiego właśnie, który się zaciągnął na ARCT-10. Jak się przekonaliśmy, nikt o nim nie słyszał od ponad czterdziestu trzech lat. W takim przypadku mieliśmy obowiązek sprawdzić, co się z nim stało. - I jakież to nieszczęście przytrafiło się owemu Paskuttiemu? - Jego obóz stratowały jakieś olbrzymie roślinożerne zwierzęta. Paskutti i pięcioro jego towarzyszy uszli z życiem. Prawie cały sprzęt został tak zniszczony, że nie nadawał się do naprawy. Kapsuła zwrotna jest solidna, więc ocalała i Paskutti mógł przesłać wiadomość. Jednakże kapsuła nie dotarła do ARCT-10, bo została uszkodzona tuż po wyjściu poza granice tego układu słonecznego. Myją znaleźliśmy. Przyniosłem ją, sama możesz zobaczyć. Kapitan Cruss z butną galanterią złożył na biurku Sassinak powyginaną metalową skorupę. Kapsuła już dawno straciła moduł napędowy i baterię - była więc nie tylko pokiereszowana, ale i krótsza. Został z niej tylko moduł z nagraniem. Sassinak nawet nie próbowała podnieść takiego ciężaru. - Jak im się, u diabła, udało tak spłaszczyć kapsułę zwrotną?! - szepnął Kai. - Już oni się postarali, żeby zmajstrować coś takiego - wesolutko oznajmił Fordeliton. - Rozumiem, że przekopiowaliście ową wiadomość do pamięci waszego komputera - stwierdziła Sassinak. - Kai, można to zrobić? - zapytała Varian. - Nie tak łatwo - odrzekł Fordeliton. - Wszystko zależy od tego, jak zarejestrowano wiadomość. Jeżeli nasze podejrzenia są słuszne i faktycznie istnieje zmowa grawitantów, że zajmą każdą planetę, która im się nawinie, to już Paskutti zadbał o to, żeby każdy mógł przejąć wiadomość. Ciiiii. - Może pani odczytać ową wiadomość z naszego komputera - odparł Cruss. - Cóż za pomyślne zrządzenie losu, że ów Paskutti dysponował kapsułą zwrotną. Prawdopodobnie została tak uszkodzona podczas ataku zwierząt na obóz, że potem całkiem się popsuła. Postąpił pan właściwie, kapitanie Cruss; właśnie tego oczekuje Federacja od statków, które przejmą wołanie o pomoc. Jednakże ów akt miłosierdzia nie zmienia faktu, że w pamięci mojego komputera Ireta figuruje jako "nie zbadana"; co, rzecz jasna, oznacza, że zakazane są wszelkie próby kolonizacji. Sam pan rozumie, że w takich przypadkach muszę się ściśle stosować do praw i przepisów obowiązujących w Federacji. Wysłałam już wiadomość do Dowództwa Sektora i wkrótce powinnam otrzymać rozkazy. Ponieważ jest to wroga i bardzo niebezpieczna planeta - tu Sassinak lekko się wzdrygnęła - więc muszę zażądać, żebyście ty, twoi oficerowie i ci pasażerowie, którzy nie hibernują, nie opuszczali pokładu statku... Kapitan Cruss wstał. Pozostali grawitanci poszli w jego ślady. Jeżeli chcieli zastraszyć komendant swoim ogromem, to im się nie udało - nawet nie drgnęła. - Muszę przyznać - ciągnęła Sassinak swobodnym tonem - że ocaleni z pogromu zadziwiająco dobrze sobie poradzili w tak wrogim środowisku. Zdołali nawet wybudować lądowisko, żeby idący im z pomocą statek miał gdzie usiąść. Godne najwyższego podziwu i pochwał. Jak wiem, chętnie by wam dostarczyli świeżych owoców i warzyw, żebyście mogli odsapnąć od syntetycznego pokarmu. Rzecz jasna w ramach handlu wymiennego - uśmiechnęła się do grawitantów