Życie pisze najbardziej oryginalne, najbardziej komiczne, a jednocześnie najbardziej dramatyczne scenariusze.

- Ładna zwierzyna, baronie, bardzo ładna zwierzyna - zadrwiła. - Do licha Atłas, gronostaje... nie mówiąc o tym, co ma pod spodem Naprawdę chcesz to wszystko posłać na dno Sekwany z kamieniem u szyi Wiesz, że to marnotrawstwo Strużka zimnego potu spłynęła po plecach dziewczyny, przerażonej krzykliwym śmiechem staruchy. Tymczasem mężczyzna nazwany baronem, a sprawiający wrażenie herszta bandy, wzruszył ramionami - Sąd o tym zadecyduje Ja tylko wykonuję rozkazy, Fanchon, Fleur-de-Lys Miałem już i tak dość kłopotów z pochwyceniem jej m. Wychodziła tylko w biały dzień i z eskortą Trzeba było wydarze| ij nią dzisiejszej nocy... l| - Niczego nie żałujemy - uciął ktoś, w kim więźniarka rozpo* znała głos strażnika z powozu. - To nam pozwoliło na potwierdze| nie naszych podejrzeń. Właśnie dla niego ją przeznaczono. Schwy|| taliśmy ją na drodze do Butard I Bóg jeden wie, ileśmy si4f naczekali To dowód, że mu przypadła do gustu |ś Zgrzytliwy śmiech staruchy o osobliwym imieniu ponowni4| podrażnił nerwy Marianny, która nagle wybuchnęła MARIANNA GWIAZDA NAPOLEONA ~ Mam już tego dosyć Dosyć Powiedzcie mi wreszcie, czego ode mnie chcecie Zabijcie mnie, jeśli wam na tym zależy, ale zróbcie to chociaż natychmiast Albo pozwólcie mi odejść Jej krzyk protestu zakończył się jękiem bólu. Starucha uderzyła ją w rękę gałką laski. - Dosyć - zapiszczała ze złością. - Będziesz mówić, jak cię zapytają Na razie cisza Bo inaczej... mogłabym stracić spokój i sama cię zabić A potem bym tego żałowała Jeżeli sąd zechce mnie posłuchać, odda cię mnie, ślicznotko, a ja się tobą dobrze zaopiekuję Mam mały domek w pobliżu Ranelagh i przychodzą tam porządni mężczyźni. Mogłabym tam bardzo, bardzo drogo sprzedawać twoje wdzięki Tfu Cesarska dziwka Czy przynaj- mniej jest dobry w łóżku - Kto taki - zapytała odruchowo oburzona Marianna. - No przecież on, korsykański smok Nie bądź aż taka skromna f W zawodzie, który sobie dla ciebie wymarzyłam, to zaszczytny ^tytuł < 1 Ta stara musiała chyba postradać zmysły O kim ona właściwie mówiła Co to za historia z tym smokiem Marianna była tak oszołomiona, że zapomniała o wstrętnych groźbach Fanchon Fleur--de-Lys To wszystko nie miało żadnego sensu. - Pani oszalała - powiedziała, wzruszając z politowaniem ramionami. - Ja Oszalałam Poczekaj no... Laska znów powędrowała w górę, ale baron zdążył interweniować. - Dość tego Już ci mówiłem, Fanchon, że nie do nas należy rozstrzyganie. Zostaw ją w spokoju Schodzimy - Dobrze - burknęła z uporem starucha - ale porozmawiam o tym z kawalerem. Już ona zobaczy, czy oszalałam Wygarbuję porządnie skórę tej suce, zanim zaprzęgnę ją do roboty. - Czy to rzeczywiście konieczne - zawołała Marianna z oburzeniem - żebym musiała wysłuchiwać obelg tej kobiety Nastąpiła chwila ciszy, przerywanej wyłącznie kpiącym śmiechem dwóch mężczyzn w bluzach. Baron ujął swą więźniarkę za ramię 336 337 JULIETTE BENZONI - Nie - odparł głucho. - Ma pani rację Proszę za mną Ty, Reąuin, otwórz właz... W tym czasie Pisse-Yinaigre pójdzie sprawdzić na zewnątrz, czy nikt nas nie śledził. Jeden z mężczyzn o złej twarzy poszedł w głąb szynku, by podnieść opatrzony grubym żelaznym ogniwem właz, który prawdopodobnie prowadził do piwnicy, jego towarzysz zaś oddalił się. Baron rozwiązał Mariannie ręce. - Przez właz można przejść tylko pojedynczo - powiedział po prostu. - Na pewno by pani spadła. Podziękowała mu bladym uśmiechem i delikatnie roztarta obolałe nadgarstki, aby przywrócić krążenie krwi w lodowatych dłoniach. - Jest pan bardzo troskliwy - zauważyła z goryczą. Oczy nieznajomego popatrzyły na nią z zainteresowaniem poprzez otwory w masce - A pani - odparował po chwili - jest bardziej odważna, niż przypuszczałem To mi się podoba Podczas gdy popychał ją łagodnie w kierunku włazu, Marianna pomyślała, że się myli. Wcale nie była tak odważna, jak sądził umierała wręcz ze strachu, nie dałaby jednak tego po sobie poznać. Duma kazała jej z podniesioną wysoko głową stawić czoło owym zamaskowanym ludziom, w których odgadywała arystokratów, takich jak ona, należących do tej samej klasy społecznej, nawet jeśli przez absurdalny zbieg okoliczności stała się ich więźniem i traktowano ją jak oskarżoną. Ale o co Dlaczego W pewnym sensie nie mogła się już doczekać, kiedy znajdzie się przed owym tajemniczym trybunałem, o którym bez przerwy mówiono, by dowiedzieć się wreszcie, dlaczego ją porwano i dlaczego jej grożono. Zeszli po drewnianych schodach do piwnicy, w niemal całkowitej ciemności, rozjaśnionej zaledwie przez świeczkę, którą trzymał jeden z zamaskowanych jeźdźców. Była to piwnica jak każda inna wraz z beczkami, butelkami i silnym zapachem wina, jednakże w kącie, pod uniesionym z zadziwiającą łatwością składem alkoholi, ukazał się kolejny właz, otwarty na kolejne, tym razem kamienne schody. Pomimo udawanej odwagi Marianna zadrżała w momencie za- 338 MARIANNA GWIAZDA NAPOLEONA głębiania się w tę czeluść. Na wspomnienie gróźb, jakimi ją obsypano, owładnęło nią posępne przeczucie. Może ci bezlitośni ludzie prowadzili ją właśnie do jej grobu Z głębi zatrwożonego serca powędrowała rozpaczliwie myślą ku Charlesowi. Obiecał, że zobaczą się znów wkrótce, może właśnie w tej chwili rozmyślał o niej i nie przyszło mu nawet do głowy, iż prawdopodobnie utracił ją na zawsze. Ironia losu, który w tym samym momencie, gdy znalazła miłość- i szczęście, otwierał przed nią bramy śmierci, ukazała jej się z całym okrucieństwem. To było doprawdy zbyt głupie Marianna przysięgła sobie w duchu walczyć aż do końca o życie, by odzyskać szansę ujrzenia Charlesa. Jej stopy minęły około dwunastu stromych stopni, nim dotarli wreszcie do olbrzymiej zniszczonej krypty o łukowatym sklepieniu. Panował tu niemiłosierny przeciąg, od którego chwiały się zapalone w poprzedniej piwnicy pochodnie. Buty strażników Marianny stukały ponuro pod tym grobowym sklepieniem. Krypta została podzielona na dwie części obszerną, czarną zasłoną, za którą widać było odrobinę światła. Zanim Marianna zdążyła się zastanowić, co za nią jest, kotara rozsunęła się nieco, ukazując mężczyznę średniego wzrostu, o krótkich, kędzierzawych i lekko siwiejących włosach, lecz o całkowicie niewidocznej twarzy, dzięki masce i czarnej, gęstej brodzie, z której wystawał długi, blady nos. Ramiona i kark mężczyzny znamionowały siłę byka, lecz przez otwory w masce spoglądały tak wesołe i pogodne oczy, że Marianna nie mogła w to uwierzyć. Z rękami z tyłu, co J uwidoczniało spore pistolety, jakie miał za pasem, przybysz podszedł do więźniarki, by ją dokładnie obejrzeć, po czym wybuchnął śmiechem, co było ostatnią reakcją, jakiej spodziewała się Marianna